🖇️Rozdział 2🖇️

185 22 16
                                    

W żłobku powoli robiło się coraz bardziej gwarno, co nie zadowoliło Górskiej Bryzy.

W środku była: Klanie Gwiazdy, kiedy oni stąd wyjdą i dadzą mi w końcu spokój?!

Z lekkiej bezradności jednak powiedziała tylko te słowa do Liliowego Nosa na tyle głośno, by reszta też ich usłyszała:

- Liliowy Nosie, możesz ich stąd zabrać? Jestem śpiąca.

- Oczywiście - powiedziała po czym odgoniła gości i gapiów. Po chwili także sama wyszła.

Gdy Górska Bryza w końcu została sama z kociakami, westchnęła.

- Tyle poświęcenia dla klanu, rodzenie i wychowywanie tych kociaków, by nie dawali ci odpocząć! Skandal - mruknęła pod nosem.

Od czasu, gdy urodziła, prawie każdy kot z Klanu Cienia chciał zobaczyć nowe kociaki. Górska Bryza urodziła ich trójkę; jeden był cały czarny, jedynie głowa była w kolorze bieli, nazwała go Jastrząbek. Druga była nieco drobniejsza, czarna w białe Łaty, bardziej podobna do Górskiej Bryzy. Rodzicielka nazwała go Trawka.

Z wybraniem imion miałaś na mnie poczekać! - zdenerwował się ojciec kociaków, gdy było już po fakcie. Górska Bryza wzruszyła wtedy ramionami.

Już za późno, Błękitny Cieniu, trzeba było wcześniej się interesować - odpowiedziała mu, na co kocur tylko prychnął.

Kociakami głównie interesował się ojciec, niemniej jednak Modrzewiowe Serce. Kotka ta było siostrą Górskiej Bryzy, chociaż pochodziły z osobnych miotu. Górska Bryza była starsza i w odróżnieniu od siostry wychowała naprawdę dużo kociaków.

Gdy w końcu udało jej się wyrzucić ze żłobka Modrzewiowe Serce, rad była z chwili samotności.

Dopóki Trawka i Jastrząbek nie zaczęły piszczeć. W końcu rodzicielka nie wytrzymała.

- Kociaki, cicho! - syknęła. Podziałało, a przy kolejnej takiej sytuacji uczyniła to samo. - Chce odpocząć.

Co z tego, że odpoczywa cały czas? Nikt jej za to nie ukara.

* * *

- Górska Bryzo!

Karmicielka otworzyła półprzytomnie oczy i ujrzała stojącego nad sobą ciemnoszarego ucznia o czarnych uszach. Zamrugała. To był Mglista Łapa, kot, który ostatnim razem pobiegł szybko po medyczkę, gdy jej potrzebowała.

- Czemu mnie budzisz? - syknęła. - Nie widzisz, że ja i kociaki śpimy?

Uczeń nie wycofał się, jak by to zrobiła większość kotów na jego miejscu.

- Czemu nakłamałaś w sprawie Żabiej Łapy? - szepnął cicho, ale ze złością i mocą.

Górska Bryza poczuła, jak mięśnie jej się napinają a ona sama trzeźwieje już z resztek senności.

- Co masz na myśli?

- Nie kpij sobie ze mnie - kontynuował. - Żabia Łapa powiedział mi, że przyszła do niej Liliowy Nos i nakrzyczała, że dał ci wierzynę, o którą nalegałaś.

- I co z tego? - obroniła się bez cienia strachu. - Jestem karmicielką, muszę żywić i siebie, i kociaki. Nie wiedziałam, że zacznie mnie boleć brzuch!

- To cię nie usprawiedliwia!

Na głośny ton głosu ucznia kociaki Górskiej Bryzy poruszyły się przez sen. Matka rzuciła kotu złe spojrzenie. Dość długo je usypiała i nie miała zamiaru robić tego ponownie przez jakiegoś ucznia.

- Powinnaś powiedzieć prawdę Liliowemu Nosowi - kontynuował Mglista Łapa spokojniejszym tonem.

- A kto mnie zmusi? Ty?

Uczeń posłał jej nieodgadnione spojrzenie, pod którym karmicielka aż zadrżała.

- Nie, pewnie mi się to nie uda. Ale pamiętaj, że karma do ciebie powróci.

________________________________

Hej!

Naprawdę bardzo bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów ale skupiam się teraz bardziej na nauce i pisaniu soecjalu walentynkowego.

Ale na szczęście od wczoraj mam duży napływ weny, tak więc już zaczynam pisać kolejny rozdział i mam pomysł na kilka późniejszych.

Mam nadzieję, że dalszy wątek was jakoś yyy zaciekawił.

WOJOWNICY ❝Konsekwencje Górskiej Bryzy❞ (N)✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz