Rozdział 8

116 4 0
                                    

Patrzę na Justina, który trzyma szczelnie moją dłoń. Jakby bał się, że mu ucieknę. Jemy w milczeniu, wiem, że nie jest z tego zadowolony, ale nie wiem o czym mogłabym z nim rozmawiać. Po jego wyznaniu miłosnym jestem rozdarta. Wiedziałam, że mu się podobam, ale nie sądziłam, że kocha mnie na poważnie. Może to jest okazja, żeby się czegoś o nim dowiedzieć, zebrać jakieś informacje i wreszcie stąd uciec. Boję się, że ucieczka mi się nie uda, a wtedy na pewno dostanę za swoje. O czym ja w ogóle gadam? Przecież Justin jest gangsterem. Ma pewnie wynajętych zajebistych hakerów, jeżeli sam nim nie jest. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Justina.

- Kochanie?- serio? kochanie? teraz będziemy udawać, ż jesteśmy kochającym się związkiem, że to wszystko jest normalne i naturalne?

- No?- odpowiadam patrząc w talerz, swoją drogą, nie spodziewałam się, że zupa wyjdzie tak dobra.

- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem- przewraca oczami.- jutro przyjeżdżają moi rodzice z moimi siostrami. Jedna z nich, Alex ma męża, mojego dobrego kolegę z pracy, a druga to Alaida. Mała ma 2 latka.- uśmiecha się pod nosem wymawiając imię siostry.- Dawno się z nimi nie widziałem, dlatego zaprosiłem ich do nas. Na początku mieliśmy spotkać się u nich, bo byłem pewien, że jest za szybko na takiego typu spotkania, byłem pewien, że coś odwalisz i będziesz próbowała uciec przy każdej najbliższej okazji, ale teraz ci ufam.- całuje moją dłoń.- dlatego zaraz po obiedzie pojedziemy na zakupy, musisz wyglądać przyzwoicie na obiedzie ze swoimi przyszłymi teściami, czyż nie?- w tym momencie zadławiłam się sokiem, który właśnie piłam. Ja? Mam poznać jego rodzinę? Mam udawać, że go kocham i dać się manipulować.

- Skarbie, moi rodzice nie wiedzą jak się poznaliśmy. Wie o tym jedynie Alex, musiałem jej powiedzieć, bo jako jedyna potraf wyczuć kiedy kłamię.- wzdycha cicho.- naprawdę chcę dać ci wszystko co najlepsze, posłuchaj- odkłada talerz, przekłada kosmyk moich włosów za ucho, po chwili jednak ciągnie mnie za rękę, Kiedy przed nim staję, ciągnie mnie na swoje kolana tak, że siedzę na nim okrakiem. Kładzie dłoń na moim policzku i delikatnie głaszcze go kciukiem.

- Naprawdę mi na tobie zależy mała. Pomyśl. Gdybyśmy spotkali się w jednym z klubów, spojrzałabyś na mnie? Dałabyś mi się zaprosić na randkę następnego dnia?- pyta, ja tylko patrzę na niego jak na debila.

- Tak, gdybyś w rozmowie wykazał, że jesteś fajnym facetem zgodziłabym się na randkę. Dlaczego więc nie chciałeś poderwać mnie w normalny sposób?- pytam patrząc w jego oczy.

- Przestańmy o tym rozmawiać. Popełniłem błąd, jak mogę go naprawić?-pyta. A ja? A ja zaczynam wierzyć, że mu zależy i więcej nie zrobi mi krzywdy.

- Wypuścić mnie, dać żyć normalnie, pozwolić mi mieć kontakt z rodziną- patrzę na niego wyliczając na palcach a on? On całuje mnie dość czule, ale bardzo delikatnie. Tak.. Wiem co pomyślicie, dlaczego nie dałam mu jeszcze w pysk czując to, ale halo! Może i jest moim porywaczem ale jakim przystojnym! Możliwe, że jak nabierze do mnie zaufania to da mi normalne życie. Odwzajemniam pocałunek i zamykam oczy. Justin kładzie dłoń na moim policzku i delikatnie mnie po nim gładzi kciukiem. Delikatnie muska moje wargi swoimi. A ja? Oczywiście szczerzę się jak idiotka. Mężczyzna widząc to śmieje się cicho i opiera swoje czoło o moje. Słysząc jego śmiech, ja również zaczynam się śmiać. Spojrzałam w jego oczy.

- To? Idziemy na zakupy?- pyta z lekkim uśmiechem a ja kiwam głową.

- Jak dostanę jakieś ciuchy na zmianę bo wyglądam jak jakaś raszpla- śmieję się.

- Wyglądasz olśniewająco. Dam ci godzinę na zrobienie się na bóstwo. W szafie w swoim pokoju masz jakieś ciuchy, mam nadzieję, że będą na ciebie dobre- całuje mnie krótko w czoło. Schodzę z jego kolan i idę do pokoju. Otwieram szafę , w której zauważam masę ciuchów, o dziwo większość z nich, jest w moim rozmiarze.

~You are mine darling~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz