Jeongguk nie potrafił zasnąć tamtej nocy. Leżał na brzuchu, kreśląc malunki na skórze Kima. Patrzył jak tamten śpi spokojnie z delikatnym uśmiechem na ustach. Okazjonalnie marszczył tylko brwi, ale za każdym razem, kiedy Guk się do niego przybliżał, przestawał. Jeon czuł się wyjątkowo. Miał wrażenie, że ma jakąś magiczną moc, która potrafi uspokoić Taehyunga, pokazać jego lepsze cechy całemu światu, a jednocześnie Kim robił to samo z nim.
Koniec końców, kiedy słońce zaczęły wpadać przez okna do ich pokoju, Jeongguk poczuł nieopisywalną chęć, aby uwiecznić tą chwilę, a z drugiej strony nie chciał jej niczym zrazić. Nie potrafił został długo w jednej pozycji, wiercąc się delikatnie, mając nadzieję, że Kim niedługo otworzy swoje oczy, a wtedy Jeon będzie mógł zobaczyć te piękne tęczówki. Wsłuchiwał się w muzykę zza ściany, w której rozpoznawał znajomy utwór.
Wstał cicho, przebierając się w ubrania, ale specjalnie ubrał ten jeden, biały sweter, który dostał od Kima, a właściwie ten sam, który sobie zapożyczył jakiś czas temu. Miał na sobie lniane, białe spodnie i puszysty sweter, kiedy znowu położył się koło nagiego, otulonego pościelą i miękkimi promieniami światła Taehyunga. W dłoni trzymał długopis, mając pierwotnie w zamiarze naszkicowanie swojego ukochanego, ale nawet nie wiedział kiedy jego palce zaczęły wypisywać literki, które łączyły się w wyrazy, a następnie te w słowa.
Drogi Taehyungu,
Nie do końca wiem jak mam zacząć. Błagam, oszczędź mi tylko błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, bo jest to dla mnie już to wyjątkowo trudne. Mam nadzieję, że w ogóle znajdziesz ten list.
Jeongguk spojrzał kątem oka na spokojnie opadającą i wznoszącą się klatkę piersiową Kima i uśmiechnął się. Jego karmelowa skóra i zdobiące je pieprzyki były idealne. Do tego delikatnie zarysowane mięśnie, ramiona, w których zawsze go trzymał...
Wydaje mi się, że już wiesz, że mi na Tobie zależy, ale chciałbym, żebyś wiedział o tym ode mnie, osobiście. Nie zaprzeczam, ciężko byłoby mi to powiedzieć na głos, zwłaszcza, że te konkretne słowa zawstydzają mnie wystarczająco, kiedy mówię je sam do siebie. Dlatego napisanie listu wydawało mi się prostsze, choć pióro drży mi w dłoni na myśl o tym, co się zaraz wydarzy. Wybacz mi kleksy, które zrobię, ale nie panuję nad tym.
Od odejścia mojego taty mój cały świat był zamazany ciemną, grubą linią. Snułem się do przodu bez większego celu, nie wiedziałem co chcę robić w życiu, co mogę osiągnąć. Myślę, że najbardziej przełomową chwilą, w której dałeś mi do zrozumienia, że mogę być lepszym, były korepetycje. Szczególnie te, podczas których wykłócaliśmy się na temat brzydoty i piękna. Byłeś pierwszą osobą, która potrafiła wedrzeć się pod moją skórę, zobaczyć wszystko moimi oczami. Do tamtej chwili myślałem, że jestem sam, ale udowodniłeś mi, że się myliłem. I może dlatego dalej parłem do przodu i chciałem mieć z Tobą coraz bliższy kontakt.
Chciałem sprawdzić co kryje się pod tą fasadą zimnego nauczyciela. Odkrywałem to piękno kawałek po kawałku, nawet nie zauważając, że robiłeś to samo ze mną. Wiedziałem, czym może się to skończyć, ale pozwoliłem na to.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek poczuję to uczucie ponownie, ale kiedy na mnie patrzysz, dotykasz i całujesz, nie jestem w stanie temu zaprzeczyć. W chwili kiedy powiedziałeś, że nie każdy może Cię mieć, że chcesz, żebyśmy byli razem, uczucie to eksplodowało. Bałem się nazywać je po imieniu i odważyłem się to zrobić po raz pierwszy, kiedy zatańczyłem ostatnio w sali tanecznej. Moje ruchy nigdy nie były takie płynne, jakby ktoś uwolnił mnie z kajdan. Ty to zrobiłeś, Taehyung.
![](https://img.wattpad.com/cover/213282662-288-k249281.jpg)
CZYTASZ
Seven Faces| Taekook▶
FanficKim Taehyung ma wiele wcieleń - pełen pasji i sukcesów mężczyzna, lubiący sztukę i wszystko co z nią związane; przystojny facet, którego każdy zaczepia na ulicy. Przede wszystkim jest on jednak nauczycielem koreańskiego w jednym z seoulskich liceów...