24. I wish I was loved

3K 252 332
                                    

Chaos.

Tym jednym słowem Jeon mógł opisać dzisiejszy poranek.

Nie dlatego, że zmarzł w nocy i czuł, że będzie przeziębiony. Powodem nie był też brak Jimina w mieszkaniu, którego podobno Baegsam namówił dzisiejszego ranka do wyjścia, a Jeonggukowi miał dać się wystać. Powodem nie był nawet widok Lay'a bez koszulki w łazience, a godzina.

Godzina 9:58. Jego spotkanie z Taehyungiem miało odbyć się za dwie minuty.

Młodszy zerwał się z łóżka, chwytając swoją kurtkę i bez odpowiedzenia na wołanie Lay'a, wybiegł z mieszkania, o mało nie potykając się o własne nogi. Nie był pewien nawet, czy zabrał ze sobą telefon, ale na szczęście była ona w kieszeni wspomnianego nakrycia, które chłopak porwał zanim uciekł z domu Lay'a.

Próbował w drodze do Kima dodzwonić się do niego, ale podejrzewał, że ten mógł być w łazience w tamtym czasie. Napisał mu jedynie SMS'a, że się spóźni. Miał szczęście, że mieszkanie Lay'a było dość blisko. Cóż, gdyby Taehyung dowiedział się jak blisko mieszka jego wróg, pewnie cały budynek spłonąłby w przeciągu paru sekund.

Przed domem Tae stanął dwadzieścia minut po dziesiątej, ale nie zapukał od razu. Najpierw starał się uspokoić swój oddech i ale nie udało mu się to. No, połowicznie. Nie myślał w tamtej chwili, kiedy próbował oprzeć się o drzwi, przypadkiem uderzył czołem w ich nawierzchnię i dodatkowo stracił równowagę, podpierając się o nie rękoma. Wziął ostatni wdech w płuca, słysząc kroki po drugiej stronie. Niemal natychmiast przed nim stanął Taehyung z telefonem w dłoni. Jeon nie czekając nawet na pozwolenie, wszedł tam, czując, że jeśli zaraz nie dostanie chociaż kropli wody to chyba padnie jak kłoda na ziemię.

- Gguk. Martwiłem się. Zazwyczaj przychodzisz-

- Przepraszam. Autobus uciekł. Zaspałem u...

Nagle złapał go kaszel. Może wymuszony, bo zorientował się, że powiedział za szybko. W ogóle nie myślał o tym, co robi i co mówi, bo był skupiony na swoim szybko bijącym sercu i suchości w ustach.

- U kogo?

- U Jimina. Na noc.

Mina Taehyunga w tamtym momencie była jak merci - wyrażała więcej niż tysiąc słów.

Westchnął, zakładając ręce na piersi i spojrzał twardo na Jeongguka. Zbyt dobrze go znał już, żeby wiedzieć, że kłamie. W końcu z "tego przedmiotu"

- Spytam jeszcze raz. U kogo?

- Nie wściekniesz się?- zapytał niepewnie Guk

Taehyung urwie mu głowę jeśli dowie się o wczorajszej nocce u Laya...i o tym co tam zaszło. Mimo że to nie była jego wina i gdzieś podświadomie chciał, aby Lay'owi oberwało się za to wszystko co robił, to wiedział, że tym sposobem Kim może sprowadzić na siebie problemy.

- To zależy u kogo byłeś.

Guk nie umiał kłamać i Kim o tym wiedział.

Młodszy przełknął ślinkę, próbując przygotować się na to, że będzie musiał w jakiś sposób przekazać tą wiadomość Taehyungowi tak, żeby nie trafił jutro na komisariat za zabójstwo.

Wzdrygnął się przestraszony słysząc jak głośny dźwięk rozprzestrzenia się po pomieszczeniu w chwili, kiedy Jeon otworzył swoje usta, by powiedzieć mu prawdę. Jego usta ułożyły się w literę "L", ale wtedy oboje zostali zaskoczeniu przez telefon Kima.

- Poczekaj tu - mruknął starszy, odbierając telefon.

Nie odzywał się, słuchał jedynie tego, co mówi ktoś po drugiej stronie, ale po jego wyrazie twarzy widać, że był zdenerwowany. Zacisnął usta w wąską linię i zacisnął szczękę. Jeongguk nie wiedział o co chodzi, Tae nawet nie spojrzał w jego oczy na dłużej niż sekundę, bo biegał nimi po całym pokoju, jakby próbując coś wymyślić. W końcu jednak pokręcił głową zdenerwowany i poprosił, aby ktokolwiek był po drugiej stronie zaraz do niego oddzwonił. Guk zmarszczył brwi widząc, jak starszy kieruje się do drzwi, gdzie zaczął zakładać buty.

Seven Faces| Taekook▶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz