Wyjazd do sklepu

63 1 8
                                    

Przez całą drogę do jego domu Tom niósł mnie na rękach tak jak obiecał. Ale w połowie drogi postanowiliśmy że dalej będzie mnie niósł na barana. Pasowało mi to ponieważ mogłam się do niego przytulić jak dziecko.

W pewnym momencie z nieznanego mi powodu poczułam jakby ktoś mi stanął na klatce piersiowej przez co nie mogłam oddychać. Po chwili poczułam jakbym dostała od kogoś w mordę, kilka razy i traciła kontakt ze światem. Niekontrolowanie puściłam się Toma szyji i zaczęłam się zsuwać z niego. Naszczeście Tom w ostatnim momencie złapał mnie za przedramię, dzięki czemu uniknęłam uderzenia głową o chodnik. Wziął mnie na ręce i powoli mnie położył.

- Ejejej Natalia słyszysz mnie? Natalia, proszę powiedz coś. Natalia! - mówił przerażony

Wszystko było dla mnie rozmazane, nie rozumiałam co Tom do mnie mówi. Próbowałam mu odpowiedzieć, ale pewnie jedyne co zrozumiał to bełkot. Po chwili mnie odcięło.

- Nie, nie, nie, nie znowu. Co się kurwa stało, dlaczego znowu nie ma z tobą kontaktu. Natalia proszę, nie rób mi tego.

Tom bez zastanowienia podniósł mnie i zaczął kierować się w stronę swojego domu.
Tom tego nie widział, ale "coś" czarnego po ręce na mnie wpełzło, a moje oczy na chwilę zrobiły się całe czarne. W tym momencie się ocknęłam i wzięłam głęboki oddech. Odzyskując przytomność, wyślizgnęłam się mu z rąk.

- Boże Natalia wszytko okey?! - spytał zdziwiony Tom
- Kurrde nie krzycz tak, i tak, wszytko okey
- Napewno?
- No chyba tak
- Nie boli cię coś, albo nie wiem, nie czujesz się jakbyś miała zaraz znowu odlecieć?
- Nie, tak właściwie to czyje się bardzo dobrze.
- To w takim razie czemu, znowu zemdlałaś. Może, może jak ona cię uderzyła w głowę to coś ci się poważniejszego stało. Może miałaś wstrząśnienie mózgu czy coś. Może powinniśmy gdzieś z tym jechać, czemu tego nie zrobiliśmy. Nata... - Przerwałam mu
- Spójrz na mnie, nic mi nie jest, to nie jest twoja wina. Może to tylko przez emocje. Nic mi nie jest, słyszysz? - Oparłam swoją głowę o jego
- Tak..
- A teraz pójdziemy do ciebie tak jak mówiłeś, ubiorę się i pojedziemy do sklepu, okey
- No dobra, ale proszę cię, nie rób mi już takich numerów
- Dobrze kochanie - Pocałowałam go żeby się trochę uspokoił

Dalszą drogę do domu trzymaliśmy się za ręce.

Po jakichś 5 minutach byliśmy pod domem Toma. Kocham tam przychodzić.

- Jest ktoś u ciebie w domu?
- Nie, rodzice w pracy, a siostra w szkole
- Ooo, wolna chata
- Nioo hah
- Masz już pomysł jakie ciuchy mogę sobie ubrać?
- Jeszcze nie
- Czyli zaraz wymyślisz co moge sobie wybrać?
- Nie
- Jak to nie?
- A no tak to. Ty nie będziesz wybierać w czym pójdziesz. Ja cię ubiorę moja kochana
- Ty?
- Tak ja
- No nie wiem czy to dobry pomysł
- Proszee - zrobił maślane oczka
- No dobra, możesz
- Dziękuję - monco mnie przytulił i pocałował

Tom podszedł do szafy i kazał mi zamknąć oczy. Ściągnął mi koszulkę i ubrał tą wybrana przez siebie, tak samo zrobił że spodenkami.

- Okey, możesz otworzyć już oczy
- Biała koszulka ze wzorem i Czarne spodenki nad kolano. No dobra mogło być gorzej, ale jest git, podoba mi się.
- Uff, bałem się że ci się nie spodoba. - Dał mi buziaka
- Nie ważne co byś mi dał i tak by mi się podobało - Rzuciłam mu się na szyję i dałam buziaka w usta co odwzajemniał, przez długą chwilę
- Świetnie całujesz, wiesz o tym?
- Teraz już wiem, a to dzięki tobie tak całuje - poraz kolby go pocałowałam
- Ooo słodko - a teraz on mnie pocałował
- Ehh.. - przytuliłam go mocno
- Hmm? Co jest
- Nie, nic, wszytko git tylko przecież ten wyjazd do sklepu jest tak ważnyy
- No niestety musimy pojechać
- Wolałabym tu zostać u ciebie
- I co byś tu robiła?
- Dokończyła to co zostało nam przerwane
- Uuu skoro tak mówisz, dokończymy to jak wrócimy że sklepu
- No dobrze kochanie - szeroko się uśmiechnęłam i dałam mu kolejnego buziaka

Niechętnie pokierowaliśmy się w stronę domu cioci, ale tym razem obyło się bez niespodzianek.

- Jesteśmy już - Powiedziałam cioci
- Oo a co to za ciuchy, haha? - spytała ciocia
- Toma
- Toma? Czemu masz jego ciuchy?
- No bo miałam być na noc, a zostaje na tydzień więc nie mam w czym chodzić i później pojedziemy z Tomem do sklepu kupić jakieś ciuchy.
- A okey
- A co ciocia nie wie że zostaje na tydzień? Nie dzwoniła moja mama?
- Nie, dzwoniła, wszystko wiem
- No już myślałam, jeszcze tego by brakowało żebym nie miała gdzie spać
- U mnie byś spała - Uśmiechnął się do mnie Tom
- Ooo - dałam mu buziaka
- A to wy jesteście razem? - spytała ciocia
- ... - nie wiedziałam co powiedzieć
- To skomplikowane, ale można tak powiedzieć - odpowiedział za mnie Tom po czym dał mi buziaka
- Jacek i Barbara, zakochana para - Zaczął się śmiać z nas Szymon, a my z niego
- Szymon może tu idź już do auta, co? Haha - Powiedział do niego Tom
- Oj no dobraaa

Po chwili wszyscy weszliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do sklepu. Szymon siedział z przodu w foteliku, więc my mogliśmy usiąść razem z tyłu. Przez całą drogę byłam oparta o ramię Toma.

- Jesteśmy - poinformowała nas ciocia

Zakupy miały być duże dlatego poszliśmy z Tomem po wózek, a w tym czasie ciocia z Szymonem już weszli do sklepu.
Robiło się już trochę ciemno więc pewnie jak wyjdziemy ze sklepu będzie zachód słońca.

Mój przyjaciel Venom?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz