Zaskoczenie

51 5 16
                                    

Szłam równym krokiem wraz ze wszystkimi. Nie wiem co mnie napadło w nocy, kiedy pocałowałam Hektora. To było, jak jakiś odruch. Naprawdę nie wiem co mi się wtedy stało, że to zrobiłam. A na dodatek tego wszystkiego, jeszcze mi się podobało. Spojrzałam kątem oka na chłopaka, który szedł kawałek ode mnie. On chyba też nie miał nic przeciwko, jeśli chodzi o tamtego całusa. W sumie, to jakby się nad tym zastanowić, to on zrobił pierwszy krok. 

— Ej, Tasha! — Wskoczyła mi nagle na plecy Elay, tym samym wybijając mnie z mojego zamyślenia. — Co ty na to, żeby zrobić przerwę i pośpiewać? — Zaproponowała, a ja zobaczyłam to, jak dziewczyny przyglądają mi się z błagalnym wzrokiem. 

Dziewczyny mają takie spojrzenie, jak moje młodsze rodzeństwo, kiedy widzą, że ktoś ma paczkę ciastek. Westchnęłam zrezygnowana, a one już wiedziały, że się zgodzę. 

— Czasami naprawdę w was nie wierzę... — Wszystkie się zaśmiały. — Dobra, robimy przystanek... — Reszta spojrzała na naszą grupę, a ja miałam wrażenie, jakby taki jeden ktoś nieodrywał ode mnie wzroku. 

Hektor uważnie mi się przyglądał i w sumie to nie wiem, czy to jest kwestia tego, co się między nami wydarzyło, czy może chodzi o to, że pierwszy raz przy znajomych mam krótkie spodenki, które praktycznie w całości odkrywają te chude patyki, czyli moje nogi. Na dodatek przez tę luźną koszulkę, którą założyłam, wyglądam jakbym wogóle nie miała spodni, bo ona je w całości zakrywa. Żyć, nie umierać po prostu. Cicho westchnęłam, po czym zwróciłam się do Dery. 

— As if it's your last, Dera... — Powiedziałam, a dziewczyny wyraźnie były podekscytowane moim wyborem. 

No tak, nie pamiętam w sumie, kiedy my to ostatnio ćwiczyłyśmy. Dodatkowo to jest piosenka, którą napisałam jako pierwszą dla zespołu. Ah te wspomnienia. 

— Co one znowu kombinują? — Zapytał się Hektora Alfy, ale chłopak tylko wzruszył ramionami. 

— Zaraz się chyba przekonamy... — Odpowiedziała mu Stilla, a my się ustawiłyśmy do układu. 

Tak, przy okazji jeszcze je trochę rozruszam, a w szczególności tamtą wstrentną mysz, która od kiedy tu jesteśmy, stała się leniem nad leniami. Najchętniej, to pewnie by śpiewała na siedząco. 

Tremér

Głośno westchnęłam, kiedy to Tasha i jej przyjaciele zniknęli za zakrętem. Dzisiaj chcemy z nią porozmawiać, ale nie wiemy jak zareaguję. Napewno na początku będzie zdenerwowana. Przy Rossie i Arliyi nie zacznie krzyczeć i przeklinać, więc o tyle będzie łatwiej. Spojrzałam na Ash'a, a on odrazu zrozumiał o co mi chodzi. Kiwnął głową, a następnie skręciliśmy w kolejną ulicę, gdzie w oddali widzieliśmy tę ósemkę. 

— Musimy poczekać, aż będzie sama... — Powiedział mój dachowiec. — Nadal coś robi, kiedy pozostali już śpią, więc wtedy będziemy mieli szansę cokolwiek zrobić... — Kiwnęłam głową, a on objął mnie ramieniem. 

— Wy też słyszycie muzykę? — Zapytał Stuart, a my ponownie spojrzeliśmy na nastolatków. 

— Musimy się schować... — Powiedział Kar, a w kolejnej chwili znaleźliśmy się pod budynkami. 

Mój ojciec stworzył miraż, który szedł wzdłuż chodnika, aby nie było nas widać, gdy podejdziemy bliżej. Im bliżej byliśmy, tym głośniej słyszeliśmy muzykę. Gdy się zatrzymaliśmy, spotkał nas widok, jak czwórka dziewczyn, w tym Tasha, splotły swoje ręce w klamrę. 

(Biała bluza-Ari, czarne rurki-Tasha, czapka-Rexa, luźna koszulka-Elay)

— Wasza córka wygląda, jakby nie miała spodni... — Odezwała się Alma, a my na nią spojrzeliśmy. 

— Dziwi mnie to, że ona założyła krótkie spodenki... W domu rzadko kiedy można ją zobaczyć w takim wydaniu... — Powiedział cicho Ash, a ja kiwnęłam głową. 

Okazuję się, że Tasha ma całkiem inny styl ubioru, niż gdy widzimy ją w domu. Cały czas chodziła na czarno, a teraz? Granatowa, luźna koszulka z jakimś czerwonym napisem, do tego białe, krótkie spodenki, ale jest jedna rzecz, która się nie zmieniła. Nie zmieniło się to, że na nogach ma glany. Szerzej otworzyłam oczy, kiedy muzyka ucichła na sekundę, a w kolejnej chwili Tasha zaczęła śpiewać. Odwróciła głowę w naszym kierunku, dzięki czemu zauważyłam i reszta również, że Tasha się szeroko uśmiechnęła i robi to cały czas, kiedy śpiewa z tą trójką dziewczyn. 

— Tasha jest szczęśliwa, kiedy śpiewa... — Kiwnęłam głową na słowa Rossa. 

— Mamo, dlaczego Tasha nigdy nie śpiewa w domu? — Zapytała nagle Arliya, a ja pogłaskałam ją po głowie. 

— Zapytasz ją, gdy będziemy z nią rozmawiać... — Kiwnęła głową. 

Spowrotem spojrzałam na moją córkę, która na twarzy miała szeroki uśmiech. Byłam ślepa, skoro nie widziałam tego, jak bardzo krzywdziłam Tashę. 

Tasha

Przeciągnęłam się, kiedy skończyłyśmy tę piosenkę. Spojrzałam na Ari, która padła ledwo żywa na bitumiczną powierzchnię. Zaśmiałam się na jej widok, tak samo jak reszta dziewczyn. 

— Szczurek, wstawaj... — Odezwała się Rexa, a na jej przezwisko, dziewczyna się podniosła na równe nogi. 

— Nie jestem szczurem, tylko myszą! — Powiedziała wkurzona, a jaszczurka się zaśmiała. 

— Skoro już pośpiewałyśmy, możemy iść dalej, bo jak tak dalej pójdzie, to dzisiaj nadal nie obejdziemy całego Edenu... — Zauważyłam, przy okazji biorąc na swoje ramię torbę. 

Po chwili wszyscy ponownie ruszyliśmy. W ciągu dnia, nadal nie udało nam się zwiedzić całości. Nie wiem ile jeszcze czasu minie, aż w końcu wszystko zobaczymy. Od jakiejś godziny przewracam się z boku na bok. Kompletnie nie mogę spać. Znowu. Nie wiem czemu ostatnimi czasy tak jest. Myślałam, że to przez sprawę z Hektorem, bo nie wiedziałam co się dzieję, ale to chyba jednak było coś innego. Po chwili się podniosłam, aby w kolejnej chwili iść zaczerpnąć powietrza. Oparłam się o barierkę, która znajdowała się przy chodniku, a następnie podniosłam wzrok na niebo. 

Ciekawe jak by wyglądało moje życie, gdyby rodzice zauważyli, czym się interesowałam. Pewnie nigdy nie powstałaby Biała Tygrysica, nie poszłabym na moje pierwsze MWar, nie zaprzyjaźniłabym się z Rexą i z resztą dziewczyn. Prawdopodobnie nigdy bym nawet nie poznała Hektora, a Alfyego i Stilli tym bardziej. Nie zastanawiała bym się nad tym wszystkim, co się dzieję. Nigdy bym się nie... 

Nigdy bym nie pocałowała Hektora i nie miała w stosunku do niego tych uczuć, których sama nie rozumiem. Nie wiem czym one są. Sprawiają, że nie potrafię się skupić na czymś innym. Cały czas o nim myślę i spoglądam w jego kierunku, kiedy tylko nikt na mnie nie patrzy. Nie rozumiem tego uczucia. Nie wiem, jak powinnam na to spojrzeć, aby to było wogóle logiczne. Z jakiejkolwiek naukowej strony na to nie spojrzę, to kompletnie nie ma sensu. 

Gdyby nie to, że jakiś hałas wybił mnie z mojego zamyślenia, pewnie nadal bym się nad tym zastanawiała. Odbiłam się od barierki, a by w kolejnej chwili się odwrócić i poszukać wzrokiem źródła tego dźwięku. Kiedy się tylko odwróciłam, spotkało mnie zaskoczenie i niedowierzanie. Poczułam, jak mój oddech utkwił gdzieś w płucach, przez co byłam ledwo w stanie oddychać. W tym momencie moje włosy zostały lekko rozwiane przez wzmagający się wiatr. 

— Tasha... — Zaczęła mama, a ja poczułam ukłucie w sercu, kiedy tylko wypowiedziała moje imię. 

Praktycznie odruchowo zacisnęłam swoje dłonie w pięści, aby się nie wydrzeć na nich, kiedy to jest tu również moje rodzeństwo. Wdech, wydech, Tasha. Dasz radę się nie zdenerwować. Po prostu tak jak zawsze bądź zimna, bez uczuć i wogóle. 

— Możemy porozmawiać? — Zapytała spokojnie, a ja spojrzałam na nią wyraźnie zaskoczona.

C. D. N. 

I know
Polsat
Kontynuacja w następnym rozdziale

AratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz