Nim wyszłam z mieszkania, rozejrzałam się po nim. Mam dziwne wrażenie, jakby jakaś część mojej rodziny pozostała w tych murach. Ponownie spojrzałam na zdjęcie, które postanowiłam zabrać ze sobą spowrotem. Westchnęłam cicho, po czym ruszyłam za resztą do ogniska, które w kolejnej chwili rozpaliłam, bo nikt inny nie wiedział co zrobić.
— Nie dość, że zoolog, to jeszcze survivalowiec... — Odezwała się Elay, a ja spojrzałam na nią z byka.
— Przysięgam, jeszcze jedno nowe przezwisko, a uduszę cię gołymi rękoma... — Powiedziałam, a reszta się zaśmiała.
— Dobra, to może coś na rozluźnienie atmosfery... — W tym momencie Dera włączyła swoją konsoletę, po czym szepnęła coś Elay na ucho.
Odrazu się uśmiechnęła, a następnie złapała głębszy wdech. W kolejnej chwili zaczęła śpiewać. Stilla spojrzała na nią zaskoczona. Nie dziwię się jej. Też miałam taką reakcję, kiedy pierwszy raz usłyszałam jej niepowtarzalny głos. Niesamowicie mocny, z delikatnie chrypliwym brzmieniem, a jednocześnie delikatny i idealny do lekko zwolnionego tępa melodii. Nieważne co śpiewamy, jej głos się wybija w każdej piosence.
Kolejny głos, który wchodził do utworu, był Rexy. Czasami ją naprawdę podziwiam za to, że jest w stanie lekko modulować swój głos. Najlepiej to słychać wtedy, gdy rapuje. Wtedy ma nieco niższy głos i nieco bardziej pozbawiony uczuć. Nie taki jak teraz. Powiedziałabym, że w tej chwili ma nawet bardziej piskliwy, niż zazwyczaj.
W kolejnej chwili weszła Ari, której głos jest niesamowicie spokojny i harmonijny. Coś mi się wydaję, że gdyby śpiewała kołysankę, to wszyscy by zasnęli w trymiga.
— But you'll never know unless you walk in my shoеs
You'll never know, my tangled strings
'Causе everybody sees what they wanna see
It's easier to judge me than to believe — W końcu przyszła moja kolej, a po mnie ponownie weszła Elay.Rexa miała rozpocząć drugą zwrotkę, ale zatrzymałam nasz mały występ, kiedy usłyszałam szmer. Gwałtownie się odwróciłam, gdy usłyszałam kroki.
— Tasha? — Odezwały się dziewczyny.
— Co się dzieję? — Zapytał Hektor, który podniósł się tak, że klęczał na kolanie.
— Dera... Mogę cię prosić? — Zwróciłam się do niej, a ona kiwnęła głową, po czym wyłączyła muzykę.
— Wstrzymajcie oddech... — Powiedziała, po czym złapała za swoje didżejskie słuchawki.
— Czemu? — Zapytała Stilla, a Dera się do niej uśmiechnęła.
— Ujmę to w ten sposób, że mam dość wrażliwy słuch... — Uśmiechnęła się, a my wszyscy złapaliśmy głęboki wdech.
Dziewczyna zdjęła swoje słuchawki, aby w kolejnej chwili móc słyszeć wszystko wokół nas. Bicie serca każdego z nas, na którym najbardziej się skupiła. Po chwili spowrotem założyła słuchawki.
— Dera? — Odezwałam się.
— Poza biciem serc naszej siódemki... Słyszałam kolejne dwadzieścia... — Szerzej otworzyłam oczy na jej słowa.
— Coście za jedni i jak żeście się tutaj dostali? — Usłyszeliśmy nagle, a przez to wszyscy podnieśliśmy się na równe nogi.
— Nie chcemy kłopotów! Zatrzymaliśmy się tylko na nocleg... — Powiedziałam nieco głośniej, kiedy zobaczyłam gromadę kilkunastu osób, które zaczęły nas okrążać.
CZYTASZ
Arat
FantasíaDruga część „Blank" Od opadnięcia kopuły Edenu, minęło siedemnaście lat. Mutanty są wolne i nie muszą się już niczym przejmować. Nastał ich upragniony spokój, ale czy na pewno?