Szczur

635 30 15
                                    

Ciotka Amelia usiadła w skórzanym fotelu i spojrzała na Eleonorę. Kobietę, pomimo jej charakteru, przerażała ciotka Niki.

- Zatem - odchrząknęła właścicielka domu dziecka - Z jakiego powodu mamy przyjemność gościć tu panią?

Amelia spojrzała na nią z pod przymrużonych oczu.

- List nie dotarł? - zapytała - Wysłałam go tydzień temu, powinien dojść już kilka dni temu. Ci listonosze z każdym dniem pracują coraz gorzej.- westchnęła.

Eleonora wymusiła naturalną minę. Zapewne list dotarł już kilka dni temu, ale jak to miała w zwyczaju, popieściła go niszczarką. Tak samo zresztą jak inne listy wysłane przez rodziny podopiecznych, które z jakiegoś powodu, nie mogą ich zaadaptować.

- Napije się pani czegoś? - zapytała - Mogę zaproponować kompot lub... właściwe to jest tylko kompot.

- Nie, dziękuję. Przyszłam tutaj w innej sprawie.

                               ***

- Myślicie że to zadziała? - zapytała Nika.

- Mam być szczery, czy dać ci nadzieję? - zapytał Felix.

- Wyluzuj mała. Pełna kontrola, nie ma się czym martwić. Ciotka wyjedzie stąd szybciej niż przyjechała. - powiedział brunet.

Nika popatrzyła niepewnie na mały wynalazek.

- Zróbmy to. - westchnęła.

                             ***

- Jest Pani pewna? - zapytała zszokowana Eleonora - To poważna decyzja. Może chce pani to jeszcze przemyśleć?

- Wszystko już ustalone. Zdania nie zmienię. Proszę ją zawołać.

Eleonora westchnęła i podeszła do schodów. Już miała wchodzić, kiedy zauważyła coś na jednym schodku. Było małe, szare i włochate. Zanim się zorientowała, małe stworzonko zaczęło biec w jej stronę.

- Szczur! - wrzasnęła kobieta. Zaczęła biec ile sił w nogach, uciekając przed tą okropną bestią. Przebiegła przez kuchnię, o mało nie wywracając dzbanka z kompotem. Mijając "salon", jej obcasy prawie zaczepiły się o dywan. W końcu wróciła do pierwszego pomieszczenia i wskoczyła na fotel. - Niech ktoś zabierze to... to... to monstrum!

Ciotka Amelia patrzyła na tą scenę tak jakby zamiast szczura, Eleonorę gonił motyl. Podeszła do szczura i najzwyczajniej w świecie, uniosła go za ogon, po czy wyrzuciła za drzwi.

- Na czym to ja... a tak. Chciałabym zaadaptować Nikę.

Niestety, nie zamknęła drzwi, a mikrofon w robo-szczurze wciąż był włączony.

Felix, Net i Nika oraz Małe TragedieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz