Nigdy więcej alkoholu...

11K 290 361
                                    

Ledwo otworzyłam oczy, a ku mojemu niezadowoleniu od razu ujrzałam mojego kochanego braciszka, który zmierzał do okna. Zapewne po to, aby odsłonić rolety i wpuścić trochę światła do mojej jaskini. Nie minęło kilka sekund, a promienie słońca dostały się do środka pomieszczenia oświetlając przy tym moją twarz. Jak z automatu schowałam się pod kołdrę marząc jedynie o tym, aby pewien osobnik, który zwie się moim bratem wyszedł z mojej sypialni i pozwolił mi pójść dalej spać. Niestety jednak moje marzenia zostały zdeptane w drobny mak, gdy z szybkością pantery pozbawiono mnie jednej z moich ulubionych rzeczy na świecie, a mianowicie kołdry. Zanim jednak otworzyłam oczy policzyłam w myślach do dziesięciu, aby się uspokoić i nie dokonać mordu z zimną krwią.

- Wstajemy śpiąca królewno! - powiedział to z takim entuzjazmem w głosie, że zaczęłam się zastanawiać, gdzie najlepiej byłoby ukryć ciało.

- Noah do cholery oddaj mi kołdrę i daj mi spać! A jak będziesz wychodził to zamknij drzwi.

- Widzę, że komuś humorek dopisuje. Niestety nie mogę spełnić twojego rozkazu wasza wysokość, bo jest już czternasta, a za trzy godziny rodzice wylatują i trzeba ich odwieść. - Gdy tylko to usłyszałam praktycznie natychmiast zerwałam się na równe nogi, co zaowocowało potężnym zakręceniem się w głowie przez co gdyby nie Noah na sto procent upadłabym na podłogę.

- Jak to kurwa czternasta?! - Wrzasnęłam mu prosto w twarz po czym od razu chwyciłam telefon, który leżał na szafce nocnej. Odblokowałam urządzenie i spojrzałam na godzinę. Zamarłam. Była już czternasta siedem. Niestety muszę przyznać, że tym razem to nie była tylko zwykła zagrywka z jego strony żebym wstała z łóżka. Faktycznie była czternasta, a ja miałam niecałe czterdzieści minut na zebranie się po to, aby odwieść rodziców na lotnisko. Przez to, że miałam większy samochód niż mój brat lub moi rodzice więc zaszczyt zawiezienia ich na lotnisko przypadł właśnie mnie. Podeszłam szybko do szafy w akompaniamencie śmiechu chłopaka obok.

- Co ty robiłaś w nocy zamiast spania? Przecież dobrze wiedziałaś, że dzisiaj jest wylot rodziców. - ma rację, co prawda mu tego nie powiem więc go zignorowałam i zaczęłam przegrzebywać moją szafę w celu znalezienia odpowiednich ubrań. Doskonale wiedziałam, że ich wyjazd jest dzisiaj. Nie mogłabym przecież zapomnieć, od tygodnia u mnie w domu mówi się tylko o tym. Zresztą nie tylko u mnie, u Ashera i Dove również. Przez to, że my się przyjaźnimy to nasi rodzice też. Wszędzie, gdzie się da jeżdżą razem, niezależnie od tego na jak długo i w jakim celu. W tym roku mama mojego najlepszego przyjaciela zaproponowała wspólny wyjazd na Hawaje, żeby godnie zacząć nowy rok i nieco odpocząć od pracy. Nie powiedzą nam tego, ale od nas też chcą odpocząć, a przez to, że jesteśmy już na tyle duzi, żeby móc zostać samym w domu często to wykorzystują. Moi rodzice, gdy tylko o tym usłyszeli niemal natychmiast się zgodzili, ojciec Dove chwilę się zastanawiał, ale również się zgodził. Wyjeżdżali na całe dziesięć dni! A to oznacza wolny dom i święty spokój przez dziesięć cudownych dni. Co prawda mój brat wraca do Nowego Jorku dopiero drugiego stycznia, ale mam z nim całkiem dobre relacje więc nie narzekam, bo mogło być gorzej. Noah postanowił zostać na sylwestra w Lakewood gdy usłyszał, że impreza będzie u Ashera. Mimo tego, że jest starszy od nas o trzy lata a za dwa miesiące ma już dwadzieścia lat wciąż bardzo często wychodzi ze mną i moją paczką. Sam powiedział, że dużo bardziej woli nas niż tych lalusiów ze swojej uczelni. Nie dziwię się mu, on studiuje architekturę na Columbia University, więc jego znajomi z roku to w większości geje albo totalne snoby, które nic nie wiedzą o życiu, bo rodzice załatwiają im wszystko.

Po tym jak bezczelnie według niego go zignorowałam wyszedł z mojej sypialni wielce naburmuszony. Po dobrych siedmiu minutach przeszukiwania ogromnej trzy drzwiowej szafy w odcieniu jasnego drewna, znalazłam ubrania, których szukałam. Wzięłam je ze sobą, po drodze chwyciłam jeszcze bieliznę i zamknęłam się w łazience. Mimo tego, że łazienka była przydzielona do mojego pokoju i nie można było wejść do niej inaczej niż przez sypialnie, to od czasu, gdy członkowie mojej kochanej rodzinki zaczęli notorycznie nawiedzać mój pokój w tym też łazienkę, bo według nich mam lepszy prysznic, zawsze zamykam drzwi na klucz. Wzięłam szybki prysznic, podczas którego dokładnie wyszorowałam ciało i włosy żeby zmyć z siebie brud wczorajszego dnia. Przez to, że zasnęłam przy oglądaniu serialu nie umyłam się wieczorem. Po skończonym prysznicu w mgnieniu oka wytarłam się ręcznikiem i założyłam na siebie czarny koronkowy zestaw z Victoria's Secret. Następnie zaczęłam ubierać wcześniej przygotowane ubrania, które leżały na blacie obok zlewu. Postawiłam na dość odważną stylizację, a mianowicie czarne kabaretki, krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem i zwykły czarny top na ramiączkach, który odkrywał mi kawałek brzucha. Wyszłam z łazienki w prawie pełni ubrana, bo brakowało mi mojej ukochanej skórzanej kurtki oraz botków na grubym obcasie. Przez moje marne sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu nawet w tych butach, które mają dziesięć centymetrów wciąż jestem dość niska. Szybko wysuszyłam moje długie blond włosy, które delikatnie się pofalowały i zabrałam się za makijaż. Przez brak czasu oraz przez to, że moi rodzice obdarzyli mnie cudownymi genami przez co nie muszę nakładać podkładu, nałożyłam tylko odrobinę korektora pod oczy, rozświetlacz, puder oraz tusz do rzęs i na szybko podkreśliłam swoje brwi. Na usta nałożyłam matową pomadkę w kolorze brudnego różu. Z szafy wyciągnęłam moją ulubioną torebkę od Michael'a Kors'a do której spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrzałam na telefon i z zadowoleniem stwierdziłam, że mam jeszcze kilka ostatnich minut więc zeszłam na dół do białego przed pokoju, w którym stała dość spora szafa służąca do różnego rodzaju kurtek, a naprzeciwko stała komoda z butami oraz miejscem na wszystkie klucze. Ubrałam swoje botki i kurtę. Wpakowałam do torebki dwa zestawy kluczy, jedne były od domu, a drugie do mojego samochodu. Gdy tylko to zrobiłam do moich uszu dotarła rozmowa mojej mamy z Noah o tym, że ma mnie pilnować. Zawsze ta sama śpiewka.

Heaven Or HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz