Rozdział 3

240 16 1
                                    

Gdy Bella dotarła do zamku, szybkim krokiem udała się do gabinetu profesora, Slughorna.

Zapukała do drzwi gabinetu.

-proszę!-krzyknął profesor. Bellatrix powoli weszła do pokoju.

-Dzień dobry, profesorze-powiedziała ślizgonka.

-Dzień Dobry panno Black- odparł i uśmiechnął się na widok uczennicy. Nagle do klasy wszedł Riddle.

- A tak. Pan Riddle pani pomoże- powiedział Slughorn, gdy Tom wszedł do klasy. Bellatrix spojrzała wściekła na Toma, a on delikatnie się uśmiechnął, gdy to zauważył.

-A więc, co mamy robić profesorze?-zapytał Riddle ze spokojem.

-W szufladzie biurka, znajdziecie mnóstwo dokumentów. Waszym zadaniem jest poukładanie ich alfabetycznie. 

Następnie wyszedł z ze swojego gabinetu i zostawił ich samych. Tom i Bella usiedli przy biurku.

 Minęło kilka godzin, zostało im jeszcze parę dokumentów.


Tom zauważył, że Bella robi się senna i nie była skupiona na tym co się dzieje i to dobra chwila by zacząć działać. Ręka Belli chwilowo,  zatrzymała się na jednej z teczek. Wtedy Tom dotknął jej dłoni swoją, jej brak skupienia, wszystko ułatwiał. Przesunął palcami na jej nadgarstek. Gdy uświadomiła sobie co robi, szybko zabrała rękę i wstała z krzesła.

-Zabieraj łapy!!!- wrzasnęła.

-Jeszcze raz mnie dotknij...-wysyczała.

Tom uśmiechnął się złośliwie. Bella stojąc zaczęła układać dokumenty. Chwilę później Tom również wstał. Stanął za Bellatrix, położył rękę na jej talii i do niej podszedł. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Szybko zabrała jego rękę i odwróciła się w jego stronę.

-Cofnij się-wysyczała przez zaciśnięte zęby. Jednak Tom podchodził jeszcze a Bella się cofała się powoli do tyłu, aż doszła do ściany.

-Odsuń się-warknęła gdy dzieliły ich już milimetry. Byli tak blisko, że czuł konwaliowy zapach jej włosów.

-Czemu miałbym się odsunąć?-zapytał z tajemniczym uśmiechem na twarzy.

Położył dłoń na jej policzku i od razu tego pożałował. Bellatrix uderzyła go z całej siły w twarz.

-Ostrzegałam-warknęła i wyszła z gabinetu profesora.

Tom stał przez chwilę w miejscu i patrzył się na miejsce, w którym przed chwilą stała Bella.

-Nie sądziłem, że będzie tak ciężko-pomyślał Tom i westchnął. Poukładał dokumenty i wyszedł z pokoju.  Tom siedział w swoim dormitorium i rozmyślał o tym co stało się w gabinecie, profesora Slughorna. Musiał przyznać, że dziwnie się czuł będąc tak blisko Bellarix. Jeszcze nigdy się tak nie czuł. Szybko odrzucił tę myśl. Niedługo miał być mecz quidditcha. Slytherin miał się zmierzyć z Gryffindorem. Tom niestety nie był w drużynie, w przeciwieństwie do Bellatrix. Była szukającym ślizgonów, a zarazem jednym z lepszych graczy w szkole.

____________________________________

7 września 1968

Przez ostatnie dni Tom nie dawał Bellatrix spokoju. Tego dnia, pogoda była fatalna. Wiał silny wiatr było bardzo zimno i pochmurnie. Bella wstała, tak jak każdy zawodnik, ubrała strój do quidditcha. Zeszła do wielkiej sali gdzie czekali na nią Severus i jej siostra.

-Bella jesteś pewna, że chcesz dziś grać?-zapytała Narcyza z troską.

-Pogoda jest fatalna- dodał Sev.

-Tak jestem pewna- odpowiedziała dziewczyna przewracając oczami. Tom tak jak siostra Belli i Snape zwrócił uwagę, że pogoda jest fatalna. Zaczął się o nią martwić. Nagle dotarło do niego, że to do niego nie podobne i przestał o tym myśleć.

Gry trybuny się zapełniły, gra się rozpoczęła. Po kilku minutach gry zauważyła złoty znicz. Poleciała za nim 20 metrów w górę. Nagle poczuła, że robi się jeszcze zimniej, wiatr zaczął wiać jeszcze mocniej, zaczęło padać a rączka jej miotły zaczęła zamarzać. Przyśpieszyła i złapała znicz, była jednak za wysoko żeby ktoś to zobaczył. Gdy chciała wracać na dół, pojawiła się przed nią zakapturzona postać- Dementor. Zanim zdążyła wyciągnąć różdżkę, zaczęła spadać. Zemdlała. Gdy inni to zauważyli zaczęli krzyczeć. James Potter-szukający Gryfonów, był najbliżej i zaczął za nią lecieć, lecz nie zdążył jej złapać. Na szczęście  gdy Tom zauważył, że Bellatrix spada rzucił zaklęcie, które złagodziło jej upadek. Gdy dotknęła ziemi nauczyciele, Tom, Severus, Lucjusz i Narcyza wybiegli na boisko. Tom dobiegł do niej pierwszy, uklęknął przy niej  i sprawdził jej puls. 

-Złapała znicz!-zauważył Sev.

-Masz racje, koniec gry! Slytherin wygrał!-krzyknęła pani Hooch.

-Trzeba zabrać ją do skrzydła szpitalnego- stwierdził profesor Dumbledore. Nic nie musiał mówić. Tom od razu wziął Bellatrix na ręce i skierował się w stronę zamku. Za nim ruszyli profesor McGonagall, Dumbledore i przyjaciele Bellatrix. 

-Połóż ją tu-Powiedziała pani Pomfrey do Toma, wskazując na jedno z wolnych łóżek. Chłopiec położył dziewczynę we wskazanym miejscu.

-Idźcie już, zajmę się nią-powiedziała kobieta. Jak powiedziała tak zrobili. Pielęgniarka podała dziewczynie kilka eliksirów wzmacniających. Na szczęście Belli nic poważnego  się nie stało, ale dalej była nieprzytomna.


//Kolejny rozdział już niedługo się pojawi. Jeśli piszę, że skończyłeś czytać to nieprawda po prostu nie umiem tego ustawić. Postuję ten rozdział 22.01.2021.//

Dark Love- Bellamort, VoldetrixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz