Rozdział Pierwszy

66 17 23
                                    

Zastanawialiście się, jakie byłoby życie, w którym miłość jest trudniejsza niż zwykle? Lub życie w świecie czarownic i czarodziei? Dowiecie się, czytając książkę.

⁓⁓⁓

Dzisiaj mieliśmy się uporać z zaklęciem na zmianę atmosfery z moimi przyjaciółmi. Dla was może to wydawać się dziwne, ale dla nas nie. Żyjemy w świecie czarownic i czarodziei, dla nas używanie magii to codzienność.

Czy zdarzają się dzieci niemagiczne? Tak, ale bardzo rzadko, zwykle tak się dzieje, gdy ktoś ma korzenie osób niemagicznych. Ja jestem tą osobą, która ma moce i nie wiem, co bym zrobiła, jeśli nie miałabym mocy.

Ubrałam się w jakieś ładne ubranie i zeszłam na dół do kuchni.

- Cześć mamo, cześć tato – Przytuliłam ich i usiadłam do stołu, by zjeść śniadanie.

- ... Dzisiaj odbędzie się niesamowite zdarzenie! Postanowiliśmy, że najlepszych czarownic i czarodziei odprawi dzisiaj zaklęcie zmiany atmosfery. Dla nich jest to niesamowite przeżycie, gdyż przygotowywali się do tego ponad pół roku! – Rozbrzmiał głos w telewizorze. Czemu oni tak to przeżywali?

Ja się boję i najchętniej nie brałabym w tym udziału, ale muszę, gdyż zostałam wybrana przez naszą arcykapłankę nieświętą Polę. Jest na jej cześć pomnik w akademii, do której też chodzę. Szkoła została nazwana Akademią nie św. Mojry. Mojra oznaczała prawa, których nawet bogowie nie mogli omijać, nie narażając porządku świata na niebezpieczeństwo.

W naszym świecie są dwa typy ludzi, ci, którzy wierzą w Boga. Są jeszcze Ci, co wierzą w. Ja z moją rodziną wierzymy w Szatana, ojciec często się przewyższa, że ci, którzy wierzą w Szatana, są lepsi.

- Jesteśmy z ciebie tacy dumni... Jest mowa o was w telewizji! Dobrze, że wy to robicie, a nie Ci zwolennicy Boga. – Rzekł tata. Wywróciłam oczami.

- Tato... Nie wywyższaj się – Odparłam mu.

- Kończ jeść i idź do akademii. Jest to ważny dzień – Rozbrzmiał głos matki, który zakończył moją rozmowę z tatą. Ruszyłam do wyjścia, kilka minut szłam do szkoły.

Gdy weszłam do budynku, od razu naskoczyła na mnie moja przyjaciółka, Cora Jackson.

- Wyluzuj trochę. Nie musisz mnie od razu dusić. – Powiedziałam, gdy mnie przytulała. Trzymała mnie w uścisku, dopóki nie przyszedł Bellamy, Cora miała na jego punkcie świra, dosłownie.

- Hej Bellamyyy – Powiedziała, patrząc na chłopaka.

- Hej Cora, hej Rose – Przywitał się i przytulił nas.

- Gotowe na dzisiaj? – Znikąd pojawił się Nicholas i przywitał Corę przytuleniem, a następnie mnie.

- A jak uważasz Clarke? Urodziłyśmy się gotowe. – Powiedziałam do Nicholasa po nazwisku, na co wszyscy się zaśmiali.

- Racja... Zawsze jesteście gotowe. Jak u was? Tak Bell, mówię też do ciebie. – Odparł chłopak i popatrzył na nas.

- Cóż... U mnie źle... Rodzice znowu się kłócili... – Odpowiedział. Współczułam mu, jego rodzice cały czas się kłócili. Lepiej byłoby, gdyby się rozwiedli, ale na przekór nie chcą i się kłócą.

- U mnie jak zwykle, tylko pogawędka ojca, w której się wywyższał – Odezwałam się i spojrzałam na Corę by się odezwała.

- A u mnie w sumie całkiem nieźle nie licząc wybryku, który zrobiłam i opieprz, który dostałam od rodziców – Dla niej chyba normalna rzecz widzę.

- No a jak u ciebie Nick? – Spytała Cora a my spojrzeliśmy na niego.

- Nic nowego, zwykła rodzinna rozmowa i tyle właściwie. – Wzruszył ramionami.

Usłyszeliśmy głos arcykapłanki, poprosiła nas, byśmy za nią poszli. Gdy weszliśmy już do jej gabinetu, przystanęliśmy a arcykapłanka, usiadła w swoim fotelu.

- Jak wiecie, dzisiaj będziecie odprawiać zaklęcie z jeszcze kilkoma osobami. Mam nadzieję, że wybrałam dobrze co do osób, które będą to robić. Ogólnie mówiąc macie tego nie spierdolić, rozumiemy się? – Gdy wygłosiła swój monolog, kiwnęliśmy głowami i wstaliśmy, - Ale zaczekajcie to nie wszystko. Gdy wam się uda, dostaniecie medale i będziecie wpisani do księgi, w której są najlepsi uczniowie.

- Dobrze, to wszystko? – Spytałam.

- Tak, możecie iść – Odpowiedziała, a my wyszliśmy. Dyskutowaliśmy o tym, że to jest duża szansa i nie możemy tego zaprzepaścić.

- Ej właściwie to, ile wy macie lat? – Spytała Cora a my spojrzeliśmy na nią wzrokiem mówiącym 'na serio?'.

- To ty nie wiesz? – Spytałam się jej.

- Zapomniałam, sorki – Odrzekła.

- A wiesz, ile ty masz lat? – Spytał się Nicholas.

- Emmm... – Odpowiedziała. Nie dowierzałam, po prostu nie dowierzałam.

- Nie no idziesz do domu. Nie mogę już z ciebie – Powiedziałam do niej.

- Ona tak na serio? Może ma gorączkę? – Spytał Bellamy i przyłożył swoją rękę do jej czoła. – Nie ma. –Nagle Cora się ocknęła.

-Ej co się dzieje? Czemu się na mnie patrzycie? – Zapytała nas, a my się zaśmialiśmy.

- Nie wiedziałaś, ile masz lat i ile my mamy lat. – Wytłumaczyłam.

- No, ale serio ile macie lat? Bo ja mam za trzy miesiące osiemnastkę. – Spojrzała na nas, oczekując odpowiedzi.

- Ja mam pełne osiemnaście, Bellamy też a Rose za cztery miechy kończy pełnoletność. – Odparł Nicholas.

- Dzięki, że powiedzieliście. Na bank już zapamiętam – Odrzekła.

- Mam nadzieję – Powiedziałam i ruszyłam do stołówki, gdzie niestety byli bracia Evans, którzy no nie powiem, byli przystojni.

Miałam nadzieję, że zjem sama, ale się przeliczyłam.

- Hej maleńka – Zaczął Andrew, chłopak z włosami o kolorze włosów ciemnego blondu.

- Proszę, dajcie sobie spokój, jesteście żałośni – Wstałam i przeniosłam się do innego stolika.

Gdy zjadłam, akurat weszła córka Lucyfera. Akima Morningstar, o ile wiadomo mieszka w piekle, ale jej ojciec na jej prośbę zgodził się wysłać ją na ten świat. Nie wiadomo, ile ma tak naprawdę lat ani też, kiedy się urodziła, natomiast są o niej księgi, więc wiadomo kim jest. Reprezentuje na ziemi czarną lożę diabła i bardziej ludziom szkodzi, niż pomaga, pchając ludzi w błędne i ślepe uliczki.

Powiedziałam Ziemia? Oczywiście, że istnieje Ziemia, czasami ją odwiedzamy, ale za pozwoleniem arcykapłanki. Wspominałam na początku, że istnieją dzieci niemagiczne? To właśnie ich przodkowie pochodzą z Ziemi albo dzieci półmagiczne. Są to osoby, które miały jednego rodzica magicznego a jednego normalnego, czyli człowieka. Słyszałam kiedyś, że na ziemi mieszkają też osoby magiczne.

___♔___

I jak? Zaciekawiło was? 

Rozdział ma 1135 słów.

Blue Blood: At the end of the universeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz