Rozdział Czwarty

27 8 38
                                    

Po tym jak Nicholas wszedł, przez kilka minut nie było nic słychać. Widziałam jak Venezia się tym nie przejmuję, ale zobaczyłam w jej oczach to, że się martwi. Spojrzałam na Corę, trzymała za rękę Bellamy'ego, lecz w jej drugiej ręce był różowy pistolet. Natomiast gdy spojrzałam na Bucky'ego jego wzrok, był zwrócony na tę dwójkę. Spojrzałam następnie na resztę chłopaków. Loki głęboko nad czymś myślał a James patrzył na Clarę.

Zastanawia mnie jedno. Tu jest jakieś jebane love story, czy jak?

Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Crystal, musiał wyjść jakoś z auta, gdyż nie wypuszczałam go. Wzięłam go na ręce i głaskałam.

Po kolejnej minucie mogliśmy usłyszeć krzyki z dołu. Wiadomo kogo były te krzyki.

Cora wyrwała się i pobiegła na dół a ja za nią, lecz przed tym zostawiłam kota, by sam mógł zejść. Co zobaczyłyśmy? Psa a dokładnie Husky' go, który atakuję Nicka. W jednej sekundzie Husky podbiegł do Cory i chciał zapewne ją zaatakować, ale nie wiadomo skąd jasnowłosa wyjęła pampersa i założyła na psa, po czym przytuliła.

Rzuciłam jej niedowierzające spojrzenie, a ona wzruszyła ramionami. Chciałam podnieść jej różowy pistolet, który wypadł, ale gdy tylko to zauważyła, powiedziała:

- Tylko spróbuj, a dostaniesz - W jej wzroku i głosie można było wyczuć złość.

Oddaliłam się od pistoletu ze śmiechem i podeszłam do Nicholasa.

- Wszystko w porządku? - Spytałam i pomogłam mu wstać.

- Tak, nie martw się. - Widziałam, że bolała go kostka, więc zawołałam resztę, którzy mozolnie szli. Gdy przyszli podałam Bellamy'emu brązowookiego.

- Hmmm jakby Cię tu nazwać? - Przerwała na chwilę pomyślenia. - Już wiem. Nazwę Cię Szop.

- Na serio? Szop? - Spytałam niedowierzając. Usłyszałam miauczenie Crystal, więc wzięłam go ponownie na ręce.

- Tak, na serio. - Już nic więcej nie powiedziałam z obawy, że się wkurzy.

Odwróciłam głowę w prawo i ujrzałam duże drzwi. Spojrzałam na Clarę i pokazałam jej by podeszła. Gdy podeszła bliżej, ujrzała drzwi i przystanęła. Z daleka nie widać, że są tu drzwi więc pewnie dlatego.

- Jak myślisz? Co jest za tymi drzwiami? - Spytała, patrząc na drzwi.

- Nie wiem, ale chyba pora się dowiedzieć. - Odpowiedziałam.

- Razem? - Ponownie spytała. Pokiwałam głową i zaczęłam odliczać.

- Zero. - Wypowiedziałam i otworzyłyśmy drzwi. Zanim je otworzyłyśmy, zamknęłam oczy, otworzyłam je dopiero gdy weszłam przez drzwi.

Zaniemówiłam. Były tu piękne suknie, pełno ich było. A to zwykłe suknie, suknie na bal, wieczorowe. W oczy jako pierwsza rzuciła mi się zielona suknia wieczorowa, bez rękawów. Tiulowa z dekoltem V i rozcięciem na lewą nogę. Była dłuższa i idealna na mnie.

Poszukałam czegoś do zapalenia światła, jak na przekór nie było, ale były tylko świece.

- Ogień — Wypowiedziałam i po chwili można było zobaczyć wszystko dzięki światłu. Zorientowałam się, że trzymam nadal Crystal, więc położyłam go gdzieś obok i w tym samym momencie zasnął.

Spojrzałam na wejście do tego pomieszczenia i jak widać, grupka jeszcze nie weszła. Zawołałam ich, by weszli. Cora i Venezia zaniemówiły tak jak ja z Clarą, gdy tu weszłyśmy.

- Pani świtu — Zwróciłam się do Cory. - Jak ci się podobają?

- Są piękne. Naprawdę — Odpowiedziała.

Blue Blood: At the end of the universeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz