Rozdział Dziewiąty

14 4 25
                                    

Obudziłam się w ramionach mojego przyjaciela. Powoli otworzyłam oczy, by przyzwyczaić się do światła, które na mnie pada. Wciągnęłam powietrze i spojrzałam w bok. Ujrzałam ogień, następnie, spojrzałam w górę, zobaczyłam twarz mojego - niedawno - nieżyjącego przyjaciela. Gdy zorientował się, że na niego patrzę, uśmiechnął się i spytał, czy wszystko jest ze mną okej. Nie no wszystko jest przecież okej, niedawno prawie się utopiłam i ujrzałam osobę, która jeszcze niedawno nie żyła. Zamiast tego powiedzieć, uśmiechnęłam się ironicznie i powiedziałam:

- Tak, dziękuję, że pytasz.

Usłyszałam jak Cora do mnie biegnie, Loki postawił mnie na ziemi, bo moja przyjaciółka chciała się mną zająć. Szczerze to dziwie się, że on się nie ugiął pod moim ciężarem. Jackson przytuliła mnie i nie puszczała przez kilka sekund. Traciłam powietrze, gdyż mocno mnie tuliła.

- Chcesz mnie udusić? - Puściła mnie oraz odgarnęła włosy z mojej twarzy.

- Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest.

- Też się z tego cieszę, nie wyobrażam sobie, jakbym tak nagle odeszła bez pożegnania. To by było najgorsze przeżycie w moim życiu. - Zaśmiałam się lekko i spojrzałam w oczy Cory.

Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, mogłyśmy nawet być cicho i tylko siedzieć przy ognisku. Spojrzałam na Ryuka, bawiła się z nim Venezia i Nicholas. Przynajmniej się nie nudzą. Napiłam się wody, a w międzyczasie zjadłam jeden kawałek pizzy, którą wyczarowała Cora.

- Wiesz... Jakaś taka niedobra - Przyznałam spoglądając to na pizze to na Jackson.

- Zamknij się, ważne, że ci coś wyczarowałam. Gdyby nie ja to byś się głodziła. - Powiedziała wrednie. Pokazałam jej język i zaśmiałam się, gdy spojrzałam na pizze, zobaczyłam, że nie było kilku kawałków.

Rozejrzałam się, wyszukując osoby, która zjadła mi pizze. Jaki był mój szok, gdy zobaczyłam Sparrowa, chował się za drzewem i perfidnie jadł moją pizzę.

- Szok i niedowierzanie - Powiedziałam pod nosem i pokręciłam głową. Podeszłam po cichu z zamiarem wystraszenia go.

- AAAAAA - Jego kawałek pizzy spadł na trawę, udało mi się go wystraszyć - NORMALNA TY JESTEŚ?

- NIC BY SIĘ NIE STAŁO GDYBYŚ NIE WZIĄŁ KAWAŁKA MOJEJ PIZZY - Krzyknęłam, prawdopodobnie zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich.

Cora podeszła do nas i powiedziała:

- Uspokójcie się, a ty White bardziej, ponieważ powiedziałaś, że pizza ci nie smakuję.

- Ale to nie znaczy, że jej nie zjem! - Kłóciłam się.

- Nie ma żadnego ale! - Zarządziła, nie mam po co się kłócić, z nią nie wygram.

- Dobrze mamo - Przewróciłam oczami i wróciłam na miejsce, gdzie wcześniej siedziałam.

Nie wiedziałam, która jest godzina. Rozpoczynał się zachód słońca, więc strzeliłam, że około 20. Podczas naszej rozmowy Cora podrzuciła mi pomysł, by przeprosić Venezię za to, że tak naskoczyłam na nią. Myślałam o tym długo. Serce mówi tak, rozum mówi nie. I kogo tu słuchać?

Zazwyczaj słucha się serca, prawda? Tym razem zrobię odwrotnie, posłucham się rozumu i będę cieszyć się z tego, że tak wybrałam.

Więc postanowiłam z czystym sumieniem pójść spać. Czuję, jak lucyfer się do mnie odzywa, mówiąc „czyste zło, czyste zło". Zaśmiałam się i położyłam się w moim śpiworze. Wyczułam wzrok Venezi, który na mnie patrzy, ale nie przejęłam się tym.

Blue Blood: At the end of the universeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz