Obudziłam się za sprawą krzyków. Chwilę później obudziła się Cora.
— A cóż to za krzyki cholera!! — Krzyknęła Cora w stronę krzyków — Dajcie spać człowiekowi! Jest czwarta nad ranem!
— Idź może spać, nie zwracaj uwagi na te odgłosy. — Zaproponowałam jej.
— Chyba tak zrobię — Odrzekła i wyczarowała sobie nauszniki, by zagłuszyć krzyki.
Gdy wszystko ucichło, poszłam sprawdzić, kto był sprawcą krzyków. Szłam powoli by w razie czego przestraszyć przeciwnika.
Jak się okazało, był to Thor. Założyłam rękę na rękę, czekałam chwilę, aż się zorientuję, że ja tu jestem, ale nic się nie wydarzyło.
— Mógłbyś łaskawie powiedzieć, czemu tu jesteś i co to były za wrzaski lub cokolwiek to było? — Spytałam. Thor podskoczył, więc zgaduję, że się wystraszył. — Przestraszyłeś się?
— Ja? Nigdy. Taki bóg jak ja nigdy się nie wystraszy. — Powiedział, nie okazując żadnych emocji. — Jestem tutaj, gdyż naszły mnie słuchy, że ktoś wysyła na was łowców głów. Postanowiłem się do czegoś przydać i tak się złożyło, że akurat ktoś was chciał zaatakować. Nic się nie martw, załatwiłem ich.
— Radziłabym Ci się bardziej martwić Corą, jak wstanie, to skopię ci dupę za to, że ją obudziłeś. — Rzekłam. Nie uważacie, że to byłby ciekawy widok?
— Nie dowie się i ty o to zadbasz. — Podniósł głos, by brzmieć groźniej.
— Czy ty mi grozisz? Jakby, nie wiem, czy wiesz, ale mam za sobą smoka, który może Cię w każdej chwili zjeść — Zaśmiałam się i wskazałam na Ryuka.
— Tak. A co do smoka. To mogę go zabić, zabijałem większych od niego. — Odrzekł, przybliżył się trochę do mnie — Jeśli się dowie, osobiście naślę na ciebie armię Asgardu.
Nastała pomiędzy nami cisza, lecz nie na długo. Usłyszałam niedaleko jak, ktoś łamie gałązkę, odwróciłam się. Zaczął uciekać, więc chciałam pobiec za nim, by dowiedzieć się, kto to był.
Nie musiałam tego robić, gdyż ktoś mnie ubiegł mnie z tym zadaniem. Był to mężczyzna na oko 20 lat. Włosy miał krótkie, o kolorze niebieskim. Wysportowany i wysoki. Ubrany w czarną koszulkę i o takim samym kolorze dżinsy.
Rzucił nam pod stopy uciekiniera i powiedział:
— Nie musicie dziękować — Wydawało mi się, że skądś go znam. Tylko że nie mogę sobie przypomnieć skąd.
— Kim jesteś? — Spytał blondyn.
— Nazywam się Colin Coolmoon, jestem biznesmenem. Służę pomocą — Wystawił rękę w moją stronę, uścisnęłam jego rękę.
— Jestem Rose White — Spojrzałam na niego z uśmiechem.
— A ja jestem tym piątym kołem u wozu — Uśmiechnął się ironicznie — Thor Odinson, Bóg Burzy i Piorunów.
— Czyli mam do czynienia z Bogiem — Na twarz Colina, pojawił się chytry uśmiech.
— Na to wygląda, ale przejdźmy do sedna — Zwróciłam się do Colina — Po co w ogóle nam pomogłeś? Jakby, nikt Cię o to nie prosił.
— Jestem po prostu pomocny — Wzruszył ramionami.
— Jakoś w to nie wierzę — Odrzekł Thor. Podniósł młot, a następnie wymierzył nim w niebieskowłosego. — Radzę Ci się przyznać do prawdy.
![](https://img.wattpad.com/cover/255794279-288-k765038.jpg)
CZYTASZ
Blue Blood: At the end of the universe
FantasiaCzy miłość dzieląca wymiar przetrwa? Czy mimo przeciwności losu, miłość zwycięży? Rose White z grupką przyjaciół, niefortunnie trafia do wymiaru gdzie żądzą kobiety. Mimo to wszystko toczy się jak na Ziemii, jest szkoła, jest policja. Czy uda im s...