Prolog

6.5K 239 56
                                    

Prolog

Październik 2018

Widzę światła. W las wchodzą ludzie z latarkami. Szukają mnie. Moi ludzie. Rozpoznaję ich po głosach. Marco, Marcello, Francesco i... nawet Luigi. Sam ich wybierałem i szkoliłem.

Moi ludzie. A raczej, to kiedyś byli moi ludzie. A Luigi był kiedyś moim przyjacielem. A teraz, kiedy Rodzina wydała na mnie wyrok śmierci, bo sprzeniewierzyłem się zasadom. Chowam się głębiej w lesie, zagrzebuję pod liście. Wcześniej natarłem się ziołową mieszanką, która ma zmylić psy gończe. Moja babcia przyrządzała ją dla dziadka, który ukrywał się w lasach przed bezpieką jeszcze w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. To stara rodzinna receptura. Leżę więc w takim zagłębieniu, pod liśćmi i gałęziami, i modlę się, żeby mnie nie znaleźli.

Jak nisko upadłeś, Domenico.

Moja śmierć nie byłaby lekka. Nie chcecie wiedzieć, co czeka bossa, który zdradził swoją Rodzinę. A jednak nie miałem wyboru. Nie miałem? Podobno każdy ma wybór. Otóż nie. Wybór ma ten, kto nie urodził się w mafii.

Ja, Domenico Luciano Buscetta, capo, szef kalabryjskiej mafii, ukrywam się w lesie i chowam przed własnymi ludźmi. Wróć! Ja, były szef kalabryjskiej mafii. Od wczoraj po prostu poszukiwany zbieg, człowiek, który już nie powinien żyć, ale przed śmiercią powinien wycierpieć nieopisane męki. Moja śmierć ma być przestrogą dla innych, żeby nikomu nigdy nie przyszło do głowy postąpić podobnie jak ja. Zdradziłem swoją Rodzinę.

A wszystko przez kobietę. Brzmi banalnie, prawda? A wcale takie nie jest. Właściwie to nie mam już po co żyć, bo jedyna kobieta, na której kiedykolwiek mi zależało, i tak mnie nienawidzi i nigdy już nie zechce mieć ze mną nic do czynienia. Ale przynajmniej jest bezpieczna.

Tak. Najważniejsze, że ona jest bezpieczna. Nie znajdą jej. A nawet, jeśli znajdą mnie, to i tak nie dostaną się do jej, bo umrę z jej imieniem na ustach.

We Włoszech, nawet wśród przestępców, miałem złą sławę. Nazywano mnie Il Male, Złym. I wierzcie mi, zasłużyłem na to miano. Byłem bezwzględny, okrutny i sprawiało mi to przyjemność. Upajałem się władzą, czułem się panem życia i śmierci. Prawie jak Bóg. Byłem nim aż pojawiła się ona i obróciła moje serce o sto osiemdziesiąt stopni.

Słyszę ich. Zbliżają się. Są tuż, tuż. Opowiem wam moją historię, jeśli chcecie. Jeśli zdążę...

ZŁY [WYDANY - KSIĄŻKA I E-BOOK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz