Prolog

5.2K 192 36
                                    


Jeongguk położył głowę na ramieniu Taehyunga i westchnął, wtulając się jeszcze mocniej, żeby bardziej zaznawać jego bliskości. Przymknął oczy, kiedy ogarniała go senność. Chętnie by już po prostu zasnął w jego objęciach.

— Zmęczony? — zaczął Taehyung. Wyciągnął dłoń, by delikatnie poprawić opadające kosmyki włosów, opierającego się na nim chłopaka.

— Bardzo — odparł oraz uśmiechnął się lekko, wyczuwając jego gest. Uwielbia, gdy Kim o niego dba nawet w taki skromny sposób. — Ale było całkiem przyjemnie, więc nie narzekam.

Wcale nie mówił tak, ponieważ Taehyung po prostu siedział obok niego na nagraniach i co chwilę się zaczepiali. Dzisiaj wybitnie dopisywał im dobry humor, nie potrafili się powstrzymać ani na moment. Nawet pomimo karcących spojrzeń niektórych osób, które celowo ignorowali.

— Czyli wyjątkowo nie będziesz mi marudził pół drogi? — zaśmiał się pod nosem Taehyung, wiedząc, jak zawsze wyglądają ich powroty.

— Wcale nie marudzę — oburzył się Jeongguk z prychnięciem. — To ty wiecznie to robisz.

— Pfy, nieprawda. — Niebieskowłosy rozłożył się wygodniej na siedzeniu i oparł głowę o tę młodszego. Wracanie z nim w jednym samochodzie, po kilku godzinach nagrywek, to było to, czego potrzebował. Doceniał to, bo nie zawsze udawało im się trafić razem do jednego transportu.

Chociaż coś ciągle nie dawało mu spokoju. Nie mógł się już dłużej powstrzymać od ignorowania tego dręczącego przeczucia.

— Jeonggukie... widzę, że coś cię gryzie od jakiegoś czasu.

— Hm? Wydaje ci się pewnie. — Poprawił się niespokojnie, mieląc materiał swoich spodni w palcach. Dlaczego on zawsze musiał czytać z niego jak z otwartej księgi? Nie chciał nigdy go niczym obarczać, a on i tak wiedział swoje. Jako jedyny tak dobrze potrafił go rozpracować.

— Błagam, znam cię, więc mnie nie okłamuj — odparł łagodnie Taehyung. — Po prostu powiedz, o co chodzi. Wiesz, że zawsze jestem tu dla ciebie, aby cię wysłuchać. Nie musisz w sobie niczego dusić.

Jeon odetchnął głęboko. Już nie ma ucieczki, ponieważ został przyparty do muru. Myślał, że przynajmniej trochę dłużej uda mu się nie zaczynać tego tematu. Nie chciał jednak już dłużej go unikać, skoro Taehyung domaga się wyjaśnień.

— Po prostu... mam wrażenie, że jestem ostatnio niewystarczający. Wiesz, że cholernie boję się wszystkich zawieść.

— Przecież dajesz z siebie ile tylko możesz i każdy to widzi — odpowiedział od razu, uznając, że to oczywistość, której nie trzeba nawet udowadniać.

— Ale jednak... czuję jakbym robił za mało. Jakbym nie mógł się skupić i zrobić wszystkiego tak jak chcę. Jakbym nie spełniał wymagań innych, a co chwilę popełniał głupie błędy. Jakby każdy mnie ciągle źle oceniał i jakbym powinien bardziej zaangażować się w pracę, bo ciągle zajmuje się głupotami.

— Stek bzdur — mruknął z lekkim poirytowaniem Taehyung, gdy wysłuchiwał takich głupot. — Robisz co tylko możesz. Nie powinieneś się tak przejmować i przepracowywać jeszcze bardziej, już teraz jest to dla ciebie cholernie niezdrowe. Poza tym potrzebujesz w tym wszystkim czasu dla siebie, jeśli zamierzasz starać się jeszcze bardziej, co chyba nie jest możliwe, to gdzie będziesz w tym ty i twoje życie?

— No-

— Jesteśmy — wtrącił mężczyzna prowadzący ich auto, powiadamiając ich, że mogą już wysiąść.

Chłopcy, przerywając dyskusję, prędko przenieśli się do dormu, by jak najszybciej się umyć oraz przebrać po dzisiejszych aktywnościach. Niedługo później znaleźli się jeszcze w pokoju Jeongguka, ponieważ nie mogli przecież tak po prostu się rozejść. Zawsze okupowali któreś z ich łóżek, leżąc i głównie odpoczywając po pracy. A później wspólnie zasypiając, co było oczywiście tylko przypadkiem, a nie zaplanowaną intrygą. W końcu mieli swoje własne, osobne pokoje i jak mogliby tak zwyczajnie nie chcieć w nich przebywać?

— Tae, jest coś, czego ty się najbardziej boisz? — W jego głowie wciąż brzmiała mu poprzednia rozmowa. Kim ciągle się o niego martwi, a sam nie mówi zbyt wiele. Jego twarz zawsze wyraża więcej na co dzień, ale usta często milczą, gdy chodzi o to, co ukrywa w sercu.

— Hm... horrorów i-

— Wiesz, że nie o to mi teraz chodzi. — Jeongguk nie dał mu dokończyć, więc Taehyung zastanowił się chwilę. Chciał być szczery, chociaż mówienie o swoich wewnętrznych obawach było trudne. Zawsze starał się przejawiać pozytywną energię, by jak najczęściej móc zapomnieć o smutkach tego świata.

— Tego, że zostanę sam... i choć wokół mnie będą wszyscy, to nie będzie przy mnie nikogo. Nikogo najbliższego, kto jest dla mnie całym światem, a ja dla niego. Boję się stracić właśnie ciebie, bo to ty jesteś dla mnie tym, czego potrzebuję.

— Przecież zawsze przy tobie będę — powiedział pewnie Jeongguk i mocno przytulił leżącego obok chłopaka. Położył dłoń na jego policzku, by czule go gładzić opuszkami palców. Ciepło skóry niebieskowłosego było czymś cudownym, różniło się od każdego innego człowieka. Tak samo ten specyficzny wzrok, którym obdarzał tylko jego. Lśniące oczy Taehyunga, wpatrujące się w niego intensywnie, sprawiały, że czuł jakby ten dotykał jego duszy. A wyjątkowy, szczery uśmiech powodował, że sam nie mógł się powstrzymać od podniesienia kącików ust.

Taehyung poczuł przypływ szczęścia, a nietypowe ciepło rozlało się od jego serca po całym ciele. Przybliżył głowę, by złożyć delikatny pocałunek na miękkich ustach Jeongguka, które tak uwielbia. Widząc jego zamiar, młodszy chłopak natychmiast oddał czułość. Krótki gest wyrażał więcej emocji, niż może się wydawać.

— Dziękuję.... a ja zawsze będę przy tobie i dla mnie jesteś najlepszy we wszystkim. Naprawdę nie powinieneś się bardziej przepracowywać.



Tak więc oto prolog do mojego pierwszego fanfika. Mam nadzieję, że się spodoba i historia okaże się ciekawa, dopiero zaraz wszystko się rozkręci. Jeżeli tu jesteś, to dziękuję za czytanie i zapraszam do zostania na dłużej 🖤

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz