6

2.7K 147 34
                                    

Kyungsun spojrzał na Taehyunga, leżącego na blacie stołu i jeżdżącego palcem po brzegu pustej szklanki. Byli u niego w mieszkaniu, ponieważ stwierdzili, że tłum w jakimś klubie nie jest im dzisiaj potrzebny. Tym razem nie pozwolił mu wypić zbyt dużo, ale wybłagał choć trochę na rozluźnienie, a przecież nie mógł mu tego zabronić. Pomimo tego, że starał się utrzymać rozmowę i wymyślał przeróżne tematy, to wiedział, że chłopak ciągle błądził myślami po jednym. Westchnął trochę zrezygnowany.

— Nie myślałeś o tym, że... no wiesz, po prostu do siebie wrócicie po rozejściu zespołu? Mówiłeś, że to wszystko przez pracę — zaczął niepewnie, poruszając ten temat, który omijali.

Taehyung prychnął nieco rozbawiony, nie odwracając wzroku.

— I uważasz, że ja dam tak radę? Mam nie wiadomo ile lat żyć po cichu obok niego, ledwo mogąc na niego spojrzeć? Mam przez tyle czasu zachowywać się tak, jakby nigdy nic między nami nie było? Będę czekał na cud, nie mając żadnej pewności? Skąd mogę wiedzieć, czy nawet po tym nie będzie chciał poświęcić się innego rodzaju pracy? A może to wszystko się stało, bo nie czuje tego samego, ale nie potrafił tego przyznać? W końcu zaczął zachowywać się tak, jakby go to nie obchodziło. Może znajdzie kogoś lepszego w tym czasie? Może tak naprawdę nigdy nie dane było mi z nim być? — Jego oczy się zaszkliły, a głos coraz bardziej drżał.

— Nie mam pojęcia... — przyznał. — Nie możesz z nim o tym pogadać?

— Nie chcę, nie potrafię, zbyt się boję. Boję się usłyszeć prawdę. Boję się spojrzeć mu w twarz.

— Więc co zamierzasz?

— Muszę się z tym po prostu pogodzić, zapomnieć... z czasem wszystko minie, nie? — stwierdził Taehyung. Tak będzie łatwiej. Trzeba się jakoś pozbyć tych uczuć, które uniemożliwiają mu życie.

— Chcesz... obejrzeć film albo coś? — zaproponował cokolwiek, by zmienić atmosferę choć trochę. Nie mógł na niego patrzeć, jak był w takim stanie.

— Tak, może być. — Przetarł ręką twarz oraz próbował uspokoić oddech. Ciągle się tylko upokarza. Musi się ogarnąć, przecież jego nowy znajomy jest dla niego miły, a on odwala sceny.

Przenieśli się do salonu, gdzie właściciel mieszkania włączył losowy film, którego obaj nie znali. Zmęczenie Kima jednak nie pozwalało mu się skupić na i tak dość nudnej historii. Niedługo później przysnął, opierając się o kanapę, a półmrok panujący w pomieszczeniu bardzo mu w tym pomagał.

Kyungsun, również znudzony filmem, zauważył, że chłopak zasnął. Poszedł po koc, aby go przykryć. Nie miał mu tego za złe, a wręcz był zadowolony, bo widział po nim, że potrzebuje odpoczynku. Cieszył się, że czuje się przy nim swobodnie, że się na niego otworzył i może słuchanie o Jeongguku nie było tym, co chciałby robić, tak wspieranie Taehyunga było ważniejsze. A skoro już wie, że zdecydował się pogodzić z rozstaniem, to może sam mu w tym pomoże oraz zdobędzie jakąś szansę? Już od dłuższego czasu go lubi, jednak nigdy nie widział możliwości zagadania. Do czasu ich pamiętnego spotkania, gdzie wreszcie byli sami i niewiele myśląc, zrobił krok naprzód. Widział nie raz, że był blisko z Jeonggukiem, ale nie spodziewał się, że byli w związku. Lepiej dla niego, że już nie są i to akurat jemu postanowił się wypłakać, przez to na pewno pomiędzy nimi tworzy się powoli jakaś więź.

Siedział obok niebieskowłosego, wlepiając pusty wzrok w obraz telewizora, ponieważ myślał o czymś zupełnie innym. Czasami na niego zerkał, upewniając się, że wszystko jest w porządku. W końcu wstał oraz uklęknął przed nim obok kanapy. Ten spokojny wyraz twarzy sprawiał, że się uśmiechnął. Uważał, że jest naprawdę uroczy.

Pogładził go po głowie, jednak nie przewidział, że Kim się przez to zacznie rozbudzać. Nie do końca rejestrował jeszcze, co się działo, więc ospale się wyprostował i patrzył na twarz Kyungsuna, który wlepiał w niego swoje spojrzenie. Zaczął czuć dziwnie rosnące napięcie, gdy chłopak zbliżał się coraz bardziej. Ocknął się, orientując, co ten zamierza. Szybko odwrócił głowę, po czym wyciągnął ręce przed siebie, aby zatrzymać go, łapiąc za ramiona.

— Nie — powiedział cicho, ale stanowczo.

— Myślałem, że mogę pomóc ci zapomnieć-

— Nie.

Do Kyungsuna dotarła jego pewność siebie. Zrozumiał, co robi, więc odsunął się zrezygnowany.

— Przepraszam... pomyślałem o tym w inny sposób. Nie chcę, żebyś miał o mnie złe zdanie, nie zrobię nic bez twojej zgody. Naprawdę przepraszam, nie powinienem się tak zachowywać, szczególnie przy tym, co przeżywasz.

— Nic nie szkodzi — odpowiedział spokojnie. Może to, co miał zamiar zrobić, było dość kontrowersyjne, ale nie był na niego zły. Zauważył jego skruchę.

— Więc... chcesz już pójść? Pewnie nie chcesz ze mną dłużej siedzieć.

— Nie chcę iść... — mruknął Kim. Bez względu na to, co się wydarzyło, nie chciał ponownie być sam, nie miał chęci tam wracać i ponownie męczyć się w swoich czterech ścianach, zadręczając się jeszcze bardziej.

Tylko - tym razem zdenerwowany - Jeongguk, znowu czekał na niego w dormie. Już przypuszczał z kim jest Taehyung. Podczas jednej z późniejszych części treningu, zauważył tego chłopaka, którego widział wcześniej na korytarzu. Zorientował się, że to jeden z pobocznych tancerzy. Dlatego go kojarzył z wyglądu, ale nigdy wcześniej się nim nie interesował. Irytowało go, gdy ten nagle zaczął zaczepiać Kima.

Rozstał się z nim, żeby obaj mogli się skupić na większej ilości rzeczy, na pracy, a teraz coraz bardziej nie może na niczym. Chciał nie rozmyślać i nie analizować, niestety zaczął robić to co chwilę. Powoli się gubił, a emocje, które tak blokował, chyba w końcu postanowiły pouciekać. Nie podoba mu się to, że ktoś zaczął się kręcić wokół Tae. To nie miało wyglądać w taki sposób, więc czemu jego plany idą inaczej?

Wreszcie zdobył się na odwagę, miał zamiar z nim porozmawiać na spokojnie, gdy wrócą, a on kolejny raz wyszedł na noc, nikomu nic nie mówiąc. Może zaczęli się unikać, może czuli się przy sobie trochę niezręcznie, czego nie przewidział, ale już wolał, żeby podszedł do niego z propozycją takiego wyjścia. W końcu nie chodziło mu o całkowite pozbycie się siebie ze swojego życia. Miał na myśli tylko większą ilość czasu i przestanie kontrolowania swojego zachowania w stosunku do siebie. Chwila na drinka by mu nie zaszkodziła. Bo przecież od razu by się zgodził, a nie wymigał wymówką, racja? Przynajmniej jakby zapytał jego lub któregokolwiek z chłopaków, to wtedy miałby świadomość, że wszystko z nim w porządku. A teraz martwił się, czy jego towarzystwo na pewno jest odpowiednie i nic mu się nie stanie. Jednocześnie był po prostu zły. Przecież wcześniej starszy nie zachowywał się tak bezmyślnie.

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz