3

2.9K 163 27
                                    

Przez cały tydzień Jeongguk próbował zająć się swoimi obowiązkami. Siedział w firmie do późna, nawet wtedy, kiedy nie musiał, ponieważ zbyt źle czuł się w dormie. Bez przerwy zajmował czymś swój umysł, nie dając mu chwili na rozpamiętywanie.

Wcześniej myślał, że na co dzień będą zachowywać się dość normalnie. Po prostu bez robienia wspólnie tak dużej ilości rzeczy, bez spędzania razem całości prywatnego czasu, bez przejmowania się chronieniem swojego związku.

Szybko wprawdzie zdał sobie sprawę, że zwyczajnie się unikają. Poczuł pierwszą konsekwencję swojego wyboru. Jednak miał nadzieję, że może potrzebują chwili i za jakiś czas, powoli wróci wszystko do względnej normy. Dalej wierzył, że pomimo tego, jego decyzja była słuszna, więc nie rozmyślał o tym zbyt dużo.

Wtedy, kiedy byli obok siebie, zerkał na niego, ale starał się skupić na zadaniach. Od tamtego dnia ani razu nie złapał z nim kontaktu wzrokowego, co w jego odczuciach było naprawdę dziwne. Jednak rzucił się w nawał pracy, nawet jeszcze bardziej, niż to sobie wyobrażał. Nie dawał sobie momentu na odetchnięcie. Być może wtedy zacząłby wszystko analizować, a nie chciał tego robić. 

Właśnie szedł korytarzem, udając się do jednego z biur, aby porozmawiać z menedżerem o pewnych szczegółach.

— Jeongguk! Hej, czekaj! — krzyknął ktoś za jego plecami, więc się odwrócił.

— O, cześć Jinsang. — Zauważył swojego kolegę, który z uśmiechem do niego podbiegł. Nie spodziewał się natomiast, że ten go przytuli na powitanie, więc dość sztywno oddał uścisk. — Co tu robisz?

— A mam pewną sprawę do załatwienia... wiesz może gdzie znajdę Myo Dan? 

— Nie mów mi, że przyszedłeś tu do dziewczyny? — zaśmiał się lekko, widząc jak jego znajomy się zawstydza.

— Nie wiem o co ci chodzi, niby skąd taki pomysł?

— Wystroiłeś się jak na randkę, a twoje rumieńce mówią same za siebie — wytknął mu Jeongguk.

— Oj cicho, zajmij się lepiej swoim życiem uczuciowym. — Po tych słowach Jeon speszył się, a jego uśmiech posmutniał.

— Zapytaj kogoś z drugiego piętra, oni powinni wiedzieć gdzie jest. 

— Dzięki, trzymaj kciuki. — Szybko objął go ponownie, więc nie zdążył nawet zareagować. — Pa!

— Trzymam — westchnął, patrząc jak Jinsang pośpiesznie kieruje się w stronę windy. W końcu przypomniał sobie o spotkaniu z menadżerem, przez co ruszył dalej.  

Nie wiedział jednak, że z daleka wszystkiemu przyglądał się Taehyung, który poczuł ukłucie w sercu. Świadomość, że ktoś inny tak po prostu może go przytulić, była dobijająca. Tak samo bolesny był uśmiech młodszego, kierowany w stronę tego chłopaka, a nie jego.

Kim zazdrościł mu, że tak po prostu żyje dalej, że jest w stanie pracować i najwidoczniej być szczęśliwy. Jednak równocześnie był z tego powodu cholernie smutny. Wygląda na to, że nie był dla niego aż taki ważny jak mówił. Naprawdę się tym ani trochę nie przejmował?

Znów napadł go ucisk w piersi, a oczy mu się zaszkliły. Rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy ktoś zwrócił na niego uwagę, i gdy nie zauważył nikogo takiego, ruszył do łazienki. 

Wszedł do środka, gdzie na całe szczęście nie było żywej duszy. Oparł się o umywalkę, spoglądając w lustro. Widok, który zastał, bardzo mu się nie podobał. Może starał się ukryć pod makijażem, ale te czerwone oczy i wyraz twarzy mówiły wiele. Miał ochotę zaśmiać się sobie w twarz, jednak zdobył się tylko na krzywy, kpiący uśmiech. Westchnął, po czym pochylił się i zaczął obmywać buzię wodą. 

Odsunął się, dodatkowo masując skroń. Funkcjonowanie w ciągłych emocjach, bez odpoczynku, sprawiało, że całe ciało odmawiało mu posłuszeństwa. 

Nagle drzwi się otworzyły, a do łazienki wszedł młody chłopak. Kim odruchowo spojrzał w jego stronę i zorientował się, że jest mu znajomy.

— Cześć Taehyung — powiedział przyjaźnie oraz się wyszczerzył.

— Cześć — odpowiedział bez zapału, jednak nie chciał być niemiły pomimo swojego humoru.

— Ach, jestem Kyungsun, jeden z tancerzy, nie wiem czy mnie kojarzysz, bo nigdy nie mieliśmy okazji pogadać. 

— Tak, kojarzę. Miło mi cię poznać.

— Coś się stało? — Zauważył jego niemrawość, a zawsze przecież widział tę zupełnie inną wersję.

— Nic takiego, lepiej już pójdę. — Chciał się ruszyć, ale został zatrzymany.

— Czekaj! Tak pomyślałem... może jednak chciałbyś porozmawiać, pójść się napić czy coś. 

— Nie, ja...

— No tak, jasne. Pewnie masz ważniejsze rzeczy na głowie, rozumiem. — Chłopak się zakłopotał. Nie przemyślał w końcu tego, kogo w ogóle pyta. Poczuł okazję, więc się przełamał, zanim zdążył sobie uświadomić co robi.

Ale Taehyung tak naprawdę w głowie wciąż ma tylko jedno, co ciągle go dręczy, więc chyba potrzebuje się odmóżdżyć. Może to mu dobrze zrobi?

— Wiesz co... chętnie.

Umówili się za jakiś czas, gdy obaj będą już dzisiaj wolni. Dzień powoli zamieniał się w wieczór, a oni udali się do jednego z Seulskich klubów. Taehyung zarzucił wcześniej bluzę, dzięki czemu mógł założyć kaptur na głowę. Do tego miał maseczkę, którą zdejmie jak już będą na miejscu.

Poznawanie ludzi nigdy nie było dla niego trudne. Jak widać nawet pomimo tego, że ostatnio czuł się tragicznie. Chociaż teraz tak naprawdę myślał głównie o alkoholu, który zaraz w siebie wleje, a nie o tworzeniu przyjaźni. 

— Wyglądasz na przybitego — zagaił Kyungsun, kiedy siedzieli już naprzeciwko siebie w lekko oddalonej części ciemnego pomieszczenia z kieliszkami w rękach.

— Hah, nie przejmuj się. — Upił szybko trochę gorzkiego napoju, ale teraz nie zamierzał się przejmować tym niezbyt dobrym smakiem.

— Chcesz o czymś zapomnieć?

— To aż tak oczywiste? — parsknął pod nosem, drwiąc z samego siebie i odstawił szklane naczynie na stolik.

— Trochę. — Uśmiechnął się pokrzepiająco. — Ale możemy zmienić temat.

Kim przytaknął i zajął się w większości słuchaniem chłopaka. Opowiedział mu trochę o sobie, a sam w tym czasie pochłonął kilka kolejnych drinków.

Czuł się coraz lepiej, a ciepło miło ogrzewało go od środka. Z czasem sam również zaczął dużo mówić, a jego humor stał się chaotyczny. Alkohol powoli przejmował nad nim kontrolę.

— I wtedy zobaczyłem, jak całowała się z innym — opowiadał mu Kyungsun z zaangażowaniem. — Zerwałem z nią od razu, a ona jeszcze...

Zerwanie.

To słowo zaczęło odbijać się w jego głowie.

— Taehyung? Czemu płaczesz? — Mniej pijany Kyungsun przerwał historię, gdy tylko zauważył jego niepokojący stan.

— Ze-zerwał ze mną. Nie kocha mnie już. A może n-nigdy nie kochał. — Łkał bełkocząc. — Dla-dlaczego? Jestem taki beznadziejny? J-jestem aż takim problemem?

— Hej, spokojnie. — Wstał, siadając obok niego i kładąc mu rękę na ramieniu. — Nic nie rozumiem, ktoś z tobą zerwał?

— Mu-musiałem się zgodzić dla jego d-dobra, nie... nie chciałem sprawiać więcej kłopotów. — Przecierał oczy dłońmi, wycierając łzy.

— Przykro mi, że zostałeś zraniony. — Pogładził go dłonią po plecach. Nie wiedział, co powinien zrobić w tej sytuacji. Nie spodziewał się takich wyznań z jego strony.

— Minęło n-niewiele, a ja tak bardzo tęsknię...

— No już, mogę cię wysłuchać, jeśli potrzebujesz.

— Potrze- potrzebuję Jeongguka...

— Jeongguka? — powtórzył zaskoczony.

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz