14

2.5K 140 11
                                    

Przestań.

Taehyung kolejny raz zaczął go łaskotać, przez co chłopak znajdujący się pod nim, zwijał się, nie mogąc wytrzymać.

— Po- pożałujesz tego! — Wyrywający się Jeongguk chciał złapać siedzącego na nim Kima, jednak ten wyczuwając chęć zemsty, od razu odskoczył, schodząc.

Stanął obok łóżka, powoli cofając się tyłem, gdy młodszy, który wstał zaraz za nim, przystawiał się do schwytania go.

Taehyung, nie mogąc przestać się śmiać, natknął się plecami o ścianę. Wiedział, że nie ma szans na ucieczkę, a Jeon jest silniejszy, ale nie mógł się powstrzymać od prowokowania go.

— I co teraz? — mruknął zadowolony Jeongguk, wiedząc, że i tak już wygrał.

— Oj no weź, nie musisz tego robić — powiedział słodko, gdy chłopak stanął naprzeciw niego, zagradzając mu drogę całkowicie.

— Co będę z tego miał?

— Hmm — Udawał, że chwilę się zastanawia, po czym ponownie chciał zaatakować łaskotkami młodszego, który tym razem sprawnie złapał jego nadgarstki.

— Jak śmiesz? Ja tu się chciałem zlitować. — Zagrał oburzenie, ale zaraz się uśmiechnął, nie potrafiąc być poważnym.

— Ups. — Taehyung wciąż szczerzył się jak głupi, podczas prób wyswobodzenia swoich rąk.

— Nie ma. Nie odpuszczę ci teraz. — Wzmocnił uścisk, jednak uważając, żeby nie przesadzić i przyszpilił go mocniej, zbliżając się.

Skupił wzrok na twarzy chłopaka, którego rozbawione, błyszczące oczy były niezwykle piękne. Od zawsze miały w sobie coś przyciągającego. Prawą dłoń położył mu na policzku. Zjechał spojrzeniem niżej, a zanim zdążył się zastanowić co robi, szybko przywarł ustami do tych Taehyunga, muskając delikatnie jego miękkie, lekko rozchylone wargi, które kusiły go już zbyt długo. 

Zszokowany Kim zamarł.

Jeongguk zaraz zorientował się co odwala i prędko się odsunął, puszczając go.

— Przepraszam. — Zrobiło mu się niezwykle wstyd. Od razu się odwrócił, chcąc uciec z pokoju Taehyunga. Nawet nie odwzajemnił, więc tylko się zbłaźnił. Nie chciał wiedzieć, co teraz będzie o nim myślał i jak mu spojrzy w twarz.

Kim gwałtownie go złapał, po czym przyciągnął z powrotem. Zainicjował drugi, śmielszy pocałunek, obejmując szyję Jeongguka oraz przyciskając go do siebie. Młodszy oddając czułość, instynktownie objął chłopaka w talii. Czuł w brzuchu przysłowiowe motylki, to było zdecydowanie lepsze od jego wyobrażeń.

Po chwili powoli się odsunęli, a zadowolony Taehyung patrzył mu w oczy z uśmiechem, gładząc go przy tym po karku. Zaskoczony Jeon jeszcze nie zarejestrował, co się wydarzyło.

— Nie przepraszaj mnie — szepnął. — Rób tak częściej... zdecydowanie częściej. Chciałem tego od dawna.

Jeongguk gwałtownie się obudził. Zamrugał kilka razy zaszklonymi oczami, starając się przywrócić do świadomości.

Naprawdę musiał mu się śnić ich pierwszy pocałunek? Czuje się teraz jeszcze bardziej okropnie...

Minęło kilka dni i już ani razu nie odwiedził go w szpitalu. Chciał go zobaczyć, ale nie mógł. Oczywiście chłopcy próbowali z nim znowu porozmawiać, jednak mówił im tylko, że naprawdę nie zamierza się doprowadzić do takiego stanu jak Kim, więc mogą być spokojni. Widział, że są na niego źli, dlatego po prostu przyjął to na siebie. Usłyszał jedynie, że Taehyung wraca, tylko wciąż ma porządnie odpoczywać.

Gdy Jeongguk wychodzący z pokoju, zamierzał iść do kuchni, musiał przejść przez salon, a to powodowało, że automatycznie rzucił okiem na resztę, która tam wspólnie siedziała i oglądała coś na telewizorze. Widok śpiącego Taehyunga, wtulającego się w Jimina na kanapie, kłuł go w serce, ale jednocześnie się cieszył, że ktoś przy nim jest, skoro on nie może. Podczas mijania ich, Park posłał mu ostre spojrzenie, przez co odwrócił głowę i udał się szybciej po coś do jedzenia.

Wszyscy opiekowali się Taehyungiem od prawie tygodnia. Dbali o to, żeby jadł. Zajmowali go, jak tylko umieli, aby zbyt dużo nie rozmyślał. Jimin, czujący się najbardziej zaangażowany w ich sprawę, postanowił spać z nim w jednym łóżku, wiedząc, że lepiej mu się z kimś zasypia. Nie chciał go też zostawiać. Po ich rozmowie już mniej więcej pojmuje, co przeżywa. Wciąż nie rozumiał zmiany zdania Jeongguka, dlatego było mu żal Taehyunga, który ciągle ewidentnie za nim tęsknił. Przecież temu durniowi nie mogło ot tak przestać zależeć. Przejmował się tą sprawą i myślał, w jaki sposób mógłby jeszcze pomóc, ponieważ nie chciał tego tak zostawiać, a jak widać, oni nie potrafili sobie sami poradzić.

Jego czarę goryczy przelała jedna sytuacja. 

Jimin siedział u Kima razem z nim. Sam przeglądał internet na telefonie, leżąc, a niebieskowłosy grzebał w jednej z szafek.

— Czego szukasz tak właściwie? — zaczął, spoglądając w jego stronę.

— Jednego zeszytu — odpowiedział Taehyung, przekładając kolejne rzeczy.  Miałem tam zapisany pewien tekst, o którym sobie właśnie przypomniałem. 

— Pomóc ci czy coś? — zapytał.

— Nie trzeba, gdzieś tu był... o mam! Ucieszył się lekko, a Jimin się uśmiechnął na ten widok.

Taehyung podniósł zeszyt, chcąc go otworzyć, jednak zanim to zrobił, ze środka coś wypadło. Wziął do ręki fotografie, a jego humor całkowicie się zmienił.

Kilka zdjęć przedstawiało jego i Jeongguka, jak spędzali chwile tylko we dwoje. Nie miał pojęcia, że one tu są. Widok momentów, gdy byli razem szczęśliwi, uderzył w niego, przypominając o wszystkim, czego mu brakowało. Już prawie zapomniał, jak to było. Trzymał to w drżących dłoniach, podczas jak łzy kolejny raz cisnęły mu się do oczu, a burza myśli oraz odczuć ponownie go atakowała.

Jimin zareagował, od razu wstając i podchodząc, żeby zobaczyć, co się stało. Zauważył na co patrzy, więc szybko zabrał mu zdjęcia z rąk. A już się cieszył, że nie płakał od tamtego momentu w szpitalu.

Trochę go uspokoił i przekonał Kima do tego, żeby poszedł spać, bo wiedział, że siedziałby teraz mocno przybity, tylko coraz bardziej się dołując. Poczekał, aż zaśnie, a następnie wyszedł po cichu z jego pokoju. 

Przyszedł zdeterminowany do pozostałej czwórki zebranej w salonie.

— Dobra, musimy coś z tym zrobić, bo po prostu nie mogę już na nich patrzeć — oznajmił, rzucając się na wolne miejsce. 

— Ale niby co? — zapytał Namjoon. — Przecież próbowaliśmy.

— Mam... pewien plan.

— Wymyśliłeś coś? — odezwał się zaintrygowany Yoongi.

— Chyba tak — powiedział Jimin, nie będąc do końca przekonanym, ale nie widział już lepszego wyjścia. W końcu jeśli głupi pomysł zadziała, to nie będzie głupi — Hoseok, Seokjin, będziecie mi potrzebni.

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz