12

2.5K 147 14
                                    

Bez większego zastanowienia otworzył szybko drzwi do sali i dopiero wtedy zaczął odczuwać lęk. Przeleciał spojrzeniem, zauważając wszystkich przyjaciół będących w środku, którzy zamilkli po jego wejściu, a natrafiając na siedzącego na łóżku niebieskowłosego, natychmiast spuścił wzrok na podłogę. Na całe szczęście nie było już Kyungsuna. Chyba długo się zasiedział.

— No nareszcie — rzucił Jimin wyczekujący Jeongguka.

Taehyung był trochę skołowany. Przed chwilą pielęgniarka sprawdziła pobieżnie jego stan i wychodząc, powiedziała, że niedługo przyjdzie lekarz. Musiał również wypić dużo wody, bo mocno zaschło mu w gardle, przez co nie mógł się od razu odezwać. Reszta tylko starała się mu wytłumaczyć, co się stało, ponieważ na początku nie był zorientowany w sytuacji. Za to widząc Jeongguka, chwilowo uznał za najlepsze do obserwacji własne dłonie.

Chłopacy zgodnie się porozumieli gestami, zostawiając ich samych. Obaj czuli się coraz bardziej niezręcznie, podczas jak wychodzili, ale młodszy wiedział, że nie może uciec.

Trwali w ciszy dłuższą chwilę, nie ruszając się o choćby centymetr. Nie byli w stanie nawet na siebie spojrzeć.

— Była tu twoja mama. — W końcu Jeongguk jakkolwiek postarał się zacząć, nabierając powoli odwagi, aby zaraz spróbować się przełamać co do najważniejszego. — Na pewno niedługo przyjedzie.

Kim mruknął w odpowiedzi, skupiając się na tej jednej, odstającej skórce przy paznokciu. Był na siebie zły, że chcąc nie zadręczać nikogo samym sobą, zrobił jeszcze większe zamieszanie. Wszyscy przez niego teraz nie mogą skupić się na sobie. W szczególności Jeongguk nie powinien się nim przejmować na siłę, czy robić czegoś tylko z przymusu. Miał przecież zająć się obowiązkami, a najwidoczniej kolejny raz go od tego odciągnął. Znowu jest dla niego jedynie uciążliwy. Nawet pomimo tego, że próbował się jakoś pogodzić z rozstaniem, wciąż mu przeszkadza, co Jeon już pokazał.

— Dlaczego-

— Kiedy stąd wyjdę? — przerwał mu Taehyung, nie chcąc kolejnych niewygodnych pytań czy pretensji, szczególnie od osoby, z którą się pokłócił. Każdy powinien wrócić do codzienności.

— Nie wiem — odparł. — Przez to, że-

— Przełożyli koncert?

— Taehyung. — Podszedł kilka kroków do jego łóżka, widząc, że robi to specjalnie. Czuł się coraz bardziej niepewnie, nie wiedział jak zacząć.

— Przestań. Nie potrzebuję twojej litości.

— To nie tak-

— Możesz iść. — Spojrzał się na niego ostro, jednak starał się mówić normalnie. — Nie musisz tu być, skoro ktoś kazał ci przyjść. Wracaj do pracy.

Poczuł się urażony, ale przecież Taehyung nie wie, że był tu cały czas. Dla niego to pewnie wyglądało, jakby przyszedł tylko przez Jimina. Super, nawet to musiał zepsuć. Może jakby był jego pierwszym widokiem po przebudzeniu, to wywarłby lepsze wrażenie.

Ostatnie zdanie, jakie od niego wcześniej usłyszał, mówiło o tym, że nie chce go słuchać i dokładnie tak jest. Ale jak mógłby się dziwić.

Jeon odetchnął, po czym uśmiechał się lekko.

— Cieszę się, że się obudziłeś — powiedział spokojnie, zdobywając się już przynajmniej na to. — A teraz-

— Dzień dobry, panie Kim — odezwał się doktor, który ot tak wszedł do środka. — Jak się pan czuje?

Pękł w środku, wiedząc, że stracił szansę i wszelką odwagę. Zdenerwowany Jeongguk po prostu wyminął lekarza. Następnie wyszedł, nie odzywając się słowem. Na korytarzu zauważył czekających przyjaciół.

— Porozmawiałeś z nim? — zapytał Jimin, zatrzymując go za ramiona i starając się spojrzeć na jego twarz. Jeon smętnie złapał z nim kontakt wzrokowy, a jego oczy były przepełnione żalem.

— Nie mogę tego zrobić — mruknął zrezygnowany.

— Dlaczego? Przecież chciałeś.

— Chciałem, ale wszystko mi przerywa, gdy próbuje. Taehyung nie ma zamiaru mnie nawet słuchać. To nie ma sensu.

— Może my z nim najpierw pogadamy — zaproponował Park. — Uspokój się, przejdź gdzieś i odśwież na dworze. Wróć za godzinę czy półtorej.

Jeongguk pokiwał głową, zgadzając się, chociaż nie oczekiwał zbyt wielkich efektów.

Po kontrolnym badaniu, do sali weszli chłopcy. Taehyung już po atmosferze przeczuwał, że czeka go prawdopodobnie kazanie.

— Dobra, do rzeczy — zaczął Seokjin, nie chcąc zwlekać. — Nie jesteśmy na ciebie źli, czy coś w tym stylu. Zwyczajnie się martwimy.

— Jesteśmy przyjaciółmi, nie musisz niczego przed nami ukrywać — odezwał się Hoseok. — Bądź szczery. Okej?

Kim siedział ze wzrokiem wbitym ponownie w swoje ręce. 

— Czemu nie możesz nam powiedzieć co się z tobą dzieje? — zapytał Yoongi. — Przecież już doskonale widzimy, w jakim jesteś stanie i więcej nie uda ci się nas zwodzić.

— Nie chciałem, żebyście się martwili. W końcu macie tyle rzeczy na głowie, nie powinienem być kolejnym waszym problemem — odpowiedział wreszcie Taehyung.

— Po pierwsze - nie jesteś problemem. Bez względu na to, z czym byś do nas przyszedł. Jesteśmy od tego, żeby cię wysłuchać lub pomóc. Po drugie - martwimy się jeszcze bardziej, gdy trzymasz wszystko ukryte w sobie — powiedział Namjoon.

— Ale ja wiem, że przesadzam. Poza tym nic byście nie zmienili, tu nie da się pomóc, tylko bym was męczył-

— Mylisz się — oświadczył Jimin. — Nawet jeśli nie bylibyśmy w stanie zmienić sytuacji, tak jak byś chciał, to zawsze możemy cię po prostu przytulić, a nagle zacząłeś nas unikać oraz kłamać. Możesz nam się zwierzyć, a kto wie, czy nie poczujesz się lepiej lub nie stanie się coś, czego się nie spodziewałeś. Wolisz dusić to w sobie, doprowadzając do takich sytuacji? Jest ci ciężko i nie musisz nas oszukiwać. Twoje uczucia są dla nas ważne, chcemy wiedzieć co się z tobą dzieje. Może nie jesteśmy tą jedną konkretną osobą, ale masz piątkę przyjaciół do wyboru, a każdy z nas jest dla ciebie. Nie myśl nawet o tym, że będziesz nam truł czy zabierał czas. Nie jesteśmy dla siebie tylko współpracownikami z zespołu. Jesteśmy rodziną, kochamy się wszyscy, a to znaczy, że zawsze chcemy pomagać sobie wzajemnie, nieważne co się wydarzy. I ja wiem, że chciałeś zrobić to dla naszego dobra, ale czasami mógłbyś pomyśleć też o sobie. Bo twoje dobro, jest również tym naszym.

— Przepraszam... — Po policzkach Taehyunga spłynęły łzy. Starł je szybko, nie chcąc się mazgaić.

— No już... — Park podszedł, aby usiąść na skraju łóżka, a następnie objął płaczącego chłopaka, który mimowolnie się w niego wtulił, ponieważ ciągle tego potrzebował. Zaczął go delikatnie gładzić po plecach, uspokajając. — Więcej się nie powstrzymuj. Rozumiesz?

Taehyung skinął głową potwierdzająco. Sam miał już dość.

— Więc porozmawiasz ze mną szczerze? Możemy tylko we dwójkę, jeśli tak będzie ci na razie łatwiej. 

— Dobrze...

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz