8

2.7K 153 30
                                    

Nie zamierzał wychodzić z pokoju. Wcześniej chciał z niego uciec, ale teraz na zewnątrz było jeszcze gorzej. Tu jest bezpieczniej.

— Taehyung. — Do jego drzwi zapukał Seokjin. — Wszystko wszystkim, masz dzień wolnego i możesz nie wychodzić, ale mógłbyś coś jednak zjeść. Zostawiam ci nawet jedzenie pod drzwiami, a ty nic nie tknąłeś od wczoraj.

Odpowiedziała mu cisza.

— Jeśli nie zastanę pustego talerza następnym razem, to przysięgam, że tam wejdę i wepcham ci to do gardła.

Zrezygnowany odszedł, po czym wrócił do reszty, siedzącej wspólnie w jednym pomieszczeniu.

— Jeongguk, czy wy się nie możecie wreszcie pogodzić? Długo zamierzacie zachowywać się jak dzieci?

— Chcę się pogodzić... — mruknął pod nosem.

— Więc po cholerę z nim zerwałeś? — wtrącił Yoongi.

Wcześniej wiedzieli tylko, że się rozstali - oczywiście od Jimina, który jako pierwszy się o tym dowiedział - ale wczoraj wszyscy usłyszeli, że to była decyzja Jeona. Kłócili się dość głośno.

— Nie chciałem, żeby tak to wyglądało.

— To niby czego oczekiwałeś? — rzucił Park. — Że będzie szczęśliwy z tego powodu?

— Nie, ale nie wiedziałem, że odbierze to w taki sposób. Chodziło mi o coś innego...

— Zupełnie cię nie rozumiem — kontynuował Jimin. — O co innego mogłoby chodzić w zerwaniu niż rozejście się dwóch osób? To chyba logiczne, że skoro coś do ciebie czuje, to będzie to przeżywał.

— Nie wiem... już nic nie wiem. — Najmłodszy westchnął i rozmasował twarz dłońmi.

— Może Taehyung zachowuje się nie tak, jak powinien, ale ja tam go rozumiem — powiedział Namjoon. — Przecież nie myśli się trzeźwo w emocjach, pewnie się po prostu gubi.

— Jeongguk, weź się w garść i zdecyduj czego chcesz — rzucił Hoseok. — Zanim będzie za późno.

— A jeśli już jest?

— Tylko ty możesz się przekonać — odpowiedział Jung. — Ale chyba lepiej spróbować zrobić cokolwiek, niż żałować, że nie zrobiło się niczego. Jeżeli wciąż ci na nim zależy.

Zależy mu. Bardzo. Ale zupełnie nie ma pojęcia, co ma teraz zrobić. Tylko namieszał, przez co wyszło gorzej, niż kiedykolwiek, nigdy nie było pomiędzy nimi tak źle. Zwyczajne cofnięcie tego co zrobił, nie jest możliwe. Już coraz bardziej był przekonany, że popełnił błąd. Sam za nim tęsknił, chociaż udawał wcześniej, że go to nie rusza. Chciał z powrotem go przytulić, zobaczyć jego uśmiech oraz zapomnieć o to, co się stało. 

Kim siedzi zamknięty nie odzywając się do nikogo. Jednak nawet jakby wyszedł, to nie wiedział, od czego miałby zacząć, czy będzie chciał go posłuchać. Kolejny raz się bał. Tak naprawdę sam by się teraz wyśmiał. Może nie miał złych intencji, ale to działo się właśnie przez niego. Najpierw zrobił jedno, a teraz chciałby wszystko odwrócić. Taehyung przecież nie zawinił, to on nie pomyślał, że mógłby go... najwidoczniej zranić. I to w taki sposób, że teraz nie ma ochoty, aby się z nim zadawać. Jakby nie mógł tego zrozumieć, zanim do tego doprowadził. Teraz ponosi bolesne konsekwencje. Ale musi w końcu spróbować, a nie tak bezczynnie siedzieć. Naprawdę nie chce go stracić.

Jeon po chwili wstał od przyjaciół i poszedł usiąść cicho pod drzwiami Taehyunga. Przecież kiedyś wyjdzie, chociażby nawet do toalety, wtedy nie będzie odwrotu.

Spojrzał na leżący obok pełny talerz, przez co zrobiło mu się źle, że dalej nic nie zjadł. Musi być głodny. Wiedział, że tam jest - słyszał szmery co jakiś czas. Po prostu ich całkowicie ignorował. Oparł się wygodniej, bo pewnie to czekanie trochę zajmie.

I miał rację. Był już późny wieczór, gdy Taehyung, dopiero po prawie sześciu godzinach, postanowił wreszcie spróbować wyjść. Miał tylko zamiar jak najszybciej przemknąć do łazienki, tak, żeby nikt go nie zauważył.

Dlatego mocno się zdziwił, jak podczas uchylania drzwi, poczuł coś ciężkiego. Śpiący Jeongguk nagle się ocknął, i choć przed chwilą śnił, to jak najszybciej zareagował, blokując mu wyjście oraz wstając.

— Nareszcie — zaczął. — Jak możesz tak długo tam siedzieć?

— Zostaw mnie — rzucił, zupełnie nieprzygotowany na tę ponowną konfrontację.

— Musimy porozmawiać.

— Znowu?! — Taehyung znowu zaczął się denerwować. — Musisz dalej mnie męczyć? Masz do mnie jakiś kolejny problem? Co tym razem chcesz mi wyrzucić?

— Chciałem-

— Mówiłem już, żebyś się ode mnie odczepił. Dlaczego nie możesz przestać, skoro ja sam to zrobiłem, gdy tego chciałeś?!

— Taehyung, możesz na chwilę się uspokoić? — spytał, tym razem starając się pozostać opanowanym.

— Daj mi wyjść. — Spróbował przejść, ale Jeongguk tylko złapał go za ramiona.

— Znowu zamierzasz uciec?

Kim przeszył go głębokim spojrzeniem, pierwszy raz od tak dawna, przez co młodszy się zawiesił. Widział, że z jego podkrążonych, zaszklonych oczu przepełnionych bólem, wypływa jedna, samotna łza.

Po chwili poczuł, jak chłopak go bardzo mocno odpycha, a on bezwładnie się cofa, zdejmując z niego ręce.

— Po prostu cię nienawidzę i nie chcę więcej słuchać — wyminął go, po czym tak po prostu wyszedł z mieszkania, nie mogąc dłużej tu wytrzymać.

Jeongguk doświadczył okropnego ścisku w klatce piersiowej, a jemu samemu również załzawiły się oczy. Tymi słowami w niego trafił, przez co był cholernie smutny. Ale jak mógłby mieć mu to za złe, gdy właśnie uświadomił sobie, że Taehyung przez niego płakał. Dopiero teraz pomyślał, że prawdopodobnie musiał robić to częściej, a ani razu tego nie widział. Przeżywał to, pewnie siedział, samotnie rozpaczając, gdy on miał go gdzieś. Albo za każdym razem jak wychodził, musiał się powstrzymywać, żeby nikt nie zauważył. Bo znając go, właśnie tak by robił. A on o tym zapomniał, tak po prostu go zostawił, nie przejmując się niczym. Jak mógł pozwolić na coś takiego, skoro dla niego łzy Taehyunga były najbardziej przygnębiającą rzeczą na świecie? Był winny jego cierpieniu, sam sobie zasłużył na tę nienawiść. Wcale mu się nie dziwi, to właśnie efekt jego własnej głupoty.

— Boże, Jeongguk, nie płacz. — Jimin, który wcześniej ich oczywiście słyszał, podszedł do niego i przytulił. — Obaj musicie ochłonąć. To jeszcze nie jest koniec świata, okej?

— Zraniłem go — załkał, czując się jak najgorszy śmieć. — Z takiego idiotycznego powodu.

— Zdarza się. Każdy robi głupstwa. I ty i on. Ale jeszcze nic nie jest stracone, rozumiesz?

— Nie wiem...

— Mówię ci — uśmiechał się pokrzepiająco — Teraz jest ciężko, ale wszystko się ułoży. Ludzie przechodzą przeróżne kryzysy.

Will love be gone? | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz