2

92 7 3
                                    

    W końcu po długim czasie trasa dobiegła końca. Harry nie mógł się doczekać żeby znowu wtulić się w swojego chłopaka. Czekał już obok parkingu, na który w przeciągu paru minut miał przyjechać samochód z Louisem.

Kiedy chłopak wyszedł z pojazdu Harry nie mógł uwierzyć własnym oczom. Zobaczył wychudzonego mężczyznę, bez żadnych chęci do życia. Był bardzo osłabiony i ledwo trzymał się na nogach. Popatrzyli sobie w oczy, a brunetowi stanęły łzy w oczach kiedy zwrócił uwagę na jego zapadnięte policzki i bardzo odstające obojczyki. Nie mógł zobaczyć reszty jego ciała przez luźne ubrania, które, jak zauważył, kiedyś leżały na nim całkowicie inaczej. Szybko podszedł do szatyna i delikatnie go przytulił dokładnie czując jego wystające żebra pod palcami.

-Hej... - powiedział Louis trochę nieśmiało, jakby czekał na wykład o tym, jak wygląda. Problem w tym, że Louisowi bardzo się to podobało. Stracił brzuch i spore uda... przecież żyć nie umierać. Harry miał jednak inne zdanie na ten temat.

-Hej, skarbie. – głaskał go po głowie i delikatnie do siebie przyciskał. Uznał, że nie będzie teraz poruszać tematu jego wyglądu i stanu psychicznego.

Kiedy wrócili do domu Louis od razu poszedł wziąć prysznic, był wykończony długą podróżą oraz głodny, ale na szczęście nauczył się nie zwracać na to uwagi. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, odchylił głowę gdy gorący strumień wody otulił jego zmarznięte ciało.

W tym samym momencie Harry uświadomił sobie, że zostawił na umywalce pilot do klimatyzacji. Wszedł więc całkowicie bez pukania, bo przecież nie zobaczy niczego, co nie jest mu już znane. Cóż... mylił się, takiego wydania Louisa jeszcze nie widział. Chudy, blady i słaby z wystającą każdą jedną kością. Kiedy chłopak zorientował się, że jest obserwowany od razu sięgnął po ręcznik i szybkim krokiem podszedł do drzwi, które zostały zagrodził mu brunet.

Nieskutecznie próbował ukryć swój smutek i zmartwienie.

- Dlaczego? – to były jedyne słowa jakie był w stanie z siebie wydusić.

-To dla ciebie...

-O czym ty mówisz? – nie mógł uwierzyć w słowa, które właśnie usłyszał.

-Chciałem żebyś miał dobrze wyglądającego chłopaka...

-Codziennie ci mówiłem jaki piękny jesteś i jak bardzo cię kocham, Lou. Czy to nie było wystarczająco żebyś wiedział, że jesteś idealny?

-Ale teraz jestem szczupły, nie mam tego cholernego brzucha, a moje uda w końcu się nie stykają.

-Nie mogę uwierzyć w to co mówisz, Louis. Jesteś chory, zdajesz sobie z tego sprawę?

-Nie jestem na nic chory.

-Żartujesz sobie teraz ze mnie? Spójrz na siebie i powiedz to jeszcze raz! To nie jest zdrowe i ty to wiesz. – Harry nie zdawał sobie sprawy, że Lou tego nie widział. W swoich oczach wciąż był gruby. Wiedział jedno, na pewno chciał jeszcze chudnąć.

-Jest późno... jutro o tym porozmawiamy. Chodźmy spać, na pewno jesteś wykończony.

Oboje przebrali się w piżamy i położyli się do łóżka. Starszy zasnął od razu, co było dosyć zrozumiałe. Gorzej było z Harry, który nie zasnął ani na chwilkę tej nocy. Jego myśli ciągle krążyły wokół słów, które wczoraj usłyszał.

To dla ciebie

To dla ciebie

To dla ciebie

Falling Again || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz