1

3.8K 123 129
                                    


Po dodaniu wszystkich możliwych filtrów upiększających, które sprawią że nie wyglądam jak niedorozwinięta foka, wrzuciłam zdjęcie na instagrama.

Na fotografi znajdowałam się ja, oraz moja najlepsza przyjaciółka, Olivia.

Na zdjęciu stałyśmy przytulone do siebie tuż przy dużej fontannie w parku. Moja ręka obejmowała Olivie, przez co bardzo dobrze było widać mój case.

Cudowny przezroczysty case pod którym widniało włożone przeze mnie zdjęcie Louisa Partidge.

Na każdym zdjęciu go oznaczałam, z nadzieją że chociaż je polubi.

O tak miałam obsesje.

Uśmiechnęłam się widząc pierwsze polubienie pod nowym zdjęciem. Zablokowałam telefon, odrzucając go na bok łóżka.

— Lydia! — usłyszałam donośny krzyk mojej mamy dobiegający z dołu naszego dosyć sporego domu.

Bez słowa, z niechęcią zwlekałam się z jakże wygodnego łóżka, aby jak najszybciej zejść na dol i mieć to za sobą.

Weszłam do przestronnej kuchni, w której znajdowała się moja mama.

Scarlett Clover, była zgrabną kobietą po trzydziestce. Wyglądała młodo i naprawdę bardzo dobrze. Jej lśniące blond włosy sięgały do ramion, a jasnoniebieskie oczy zauważalnie błyszczały.

Wyglądałam bardzo podobnie do niej. Moje równie lśniące blond włosy sięgały do łokci, a niebiesko-zielone oczy posiadały podobny błysk.

Wyglądałam dosłownie jak jej mała kopia.

— Tak mamo?

— Jutro mamy samolot do Londynu. — powiedziała spokojnie.

Nie zdziwiło mnie to. Moja mama często wspominała że lepiej będzie stąd wyjechać. Ja tez tego chciałam.

Od dawna naszym celem był Londyn. Klimat tam wydawał się być bardzo przytulny i miły.

— Twoje walizki są w garderobie. Niedługo przyjdzie ciocia Green z wujkiem, pomogą nam w zapakowaniu wszystkiego. Na korytarzu stoją kartony, weź kilka do siebie. — powiedziała z uśmiechem.

Kiwając zgodnie głową podeszłam do niej, przyciągając ja do uścisku. Byłam jej wdzięczna za to ze po prostu była.

— Leć już, mamy mało czasu. — uśmiechnęła się. — Ustaw sobie budzik na piątą.

W odpowiedzi jedynie jęknęłam, i odrazu ruszyłam na korytarz po potrzebne mi kartony. Wzięłam pare sztuk o szybkim krokiem weszłam po schodach omijając co każdy krok jeden schodek.

Wparowałam do garderoby, aby wyciągnąć z jednej z półek dwie dosyć spore walizki. Obie miały intensywny kolor fioletu, który swoją drogą bardzo mi się podobał.

Wywlekłam je na korytarz, nie zwracając uwagi na to czy przez moje szarpanie nie porysuje ściany. Z potrzebnymi mi rzeczami, z zamachem otworzyłam drzwi od mojego pokoju, i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam kartony w bok, a walizki z cichym odgłosem położyłam na ziemie.

Jęknęłam ponownie na świadomość tego ile czasu mi to zajmie. Godzina była już dosyć późna, a ja chciałam jeszcze chociaż chwile pospać.

•••

Z cichym westchnieniem opadłam na miękkie łóżko. Ponownie wzrokiem przeskanowałam już całkowicie spakowane i domknięte pudła oraz walizki.

Rozejrzałam się po pokoju czując pustkę. Widać w nim było tylko białe meble, oraz pojedyncze rzeczy walające się po kątach pokoju.

𝐭𝐞𝐱𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐦𝐲 𝐢𝐝𝐨𝐥 || 𝐥𝐨𝐮𝐢𝐬 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz