Przeskoczyłam przez stołek, zapisując kolejną rzecz podyktowaną przez Issie do listy z przekąskami. W ten czerwcowy poranek słońce raziło wyjątkowo mocno, a my miałyśmy mało czasu na przygotowania.Był dzisiaj trzeci czerwca, co oznaczało, że był to dzień urodzin Louisa, a ze względu na ogromne lenistwo dwóch dziewczyn przede mną, robiłyśmy wszystko na ostatnią chwile.
Nie robiłyśmy żadnej imprezy, ani jakiegokolwiek wydarzenia. Miałam spędzić ten dzień z Louisem w jego pokoju, oglądając nudne filmy i najpewniej zajadając się kwaśnymi żelkami.
Nie było to również żadną niespodzianką, ponieważ chłopak wiedział o naszych planach. Ba, on to zaproponował, twierdząc że ten dzień woli spędzić ze mną, niż z jego siostrami żądającymi milion zgryźliwych pytań na minute.
— A nie możecie mi rozpisać tych rzeczy w wiadomości? — zapytałam.
— Musi być profesjonalnie.— odparła niby poważnie najmłodsza z sióstr Louisa.
Parsknęłam śmiechem na jej wypowiedz, jednak wolałam jej nie podważać, ponieważ dyskusja z Millie nigdy nie kończyła się wygraną.
— Dobra chyba mamy wszystko.— rzekła Issie ponownie sprawdzając listę, aby mieć pewność czy aby napewno zapisała wszystko co jest potrzebne.
— Spokojnie, po co się tak starać. Nie będzie tam nikogo specjalnego, a Louis pewnie i tak porozwala wszystko w jednej minucie.— wywróciłam oczami.
— Trudno.— to było ostatnie słowo Millie po którym podała mi listę, oraz napędzając mnie to wyjścia z domu.
Tak tez zrobiłam a po dwudziestu minutach byłam z powrotem na miejscu z małą siatką zakupów.
Nie mówiłam że ta lista była wydatna.
•••
Wraz z brunetem siedziałam na łóżku po którym walało się kilka paczek słodyczy, a przed nami leżał laptop na którym chłopak szukał jakiegokolwiek filmu godnego naszej uwagi.
— A może po prostu obejrzymy Barbie? — zapytał patrząc w moim kierunku, a ja po chwilowym zawieszeniu parsknęłam.
— Dobra.— zachichotałam.
I tak o to po chwili leżeliśmy ramie w ramie zajadając się kwaśnymi żelami oglądając barbie.
— Jezu jak ja nie lubię tej Raquelle— mruknęłam na dziewczynę która właśnie starała się podbić do Kena.
— To trochę przykre.— odpowiedział, przez co ja popatrzyłam na niego z przymrużonych oczu.
— Chyba żałosne i nie na miejscu. Jestem Karbie forever. Albo może Ben? — zapytałam tak naprawdę samą siebie, nie wiedząc jaką nazwę shipu zostawić. Obie mogą być.
— Jesteś nie normalna.— wywrócił oczami.
— Dzięki.— odpowiedziałam sarkastycznie.
•••
— Jesteś okropny.— mruknęłam gdy brunet starał się pociągnąć równą kreskę eyelinerem po moim oku.
Tak, malował mnie.
— Sama się prosiłam.— powiedział cicho mrużąc oczy w akcie skupienia.
— To ty wymyśliłeś!— krzyknęłam oburzona.
— A ty się zgodziłaś.
— Bo mnie zmusiłeś!
— Oh, nie krzycz tak bo mi się rozmarzę.— upomniał, na co ja zirytowana wywróciłam oczami.
— To czy się rozmaże nie ma znaczenia. Pewnie już wyglądam jak idiotka.
— Wątpisz w mój talent? — zapytał z udawanym oburzeniem.
— Tak.
— Jesteś okropna.— mruknął.
— A ty słodki.— sarkastycznie zmarszczyłam nos.
— Wiem.— odparł, a ja popatrzyłam na niego z wyrzutem.
— Miałeś mi powiedzieć że ja tez, potem byśmy się pocałowali, mieli gromadkę dzieci, chomika psa, farmę kotów o ile tak się da, i będziemy żyć długo i szczęśliwie.— opowiedziałam oburzona.
— Taka wizja mnie przeraża.— podniósł brew.— Zwłaszcza z tobą.— dopowiedział.
— Nienawidzę cie.
•••
— Ja nie wiem co jest z tobą nie tak, ale dzisiaj jesteś wyjątkowo nie normalny.
W tle leciał jeden z odcinków Miraculum, a chłopak właśnie udawał przemianę w Czarnego Kota.
— Zostaniesz moją biedronką.— zapytał, klękając na jedno kolano, i otwierając nie widzialne pudełko w rekach.
— Jasne.— wywróciłam oczami.
— Teoretycznie powinnaś się nie zgadzać, ale taki plan wydarzeń również może zostać.— machnął ręką.
— Co jeszcze masz zamiar zrobić? — zaśmiałam się rzucając w niego poduszką.
— Hm...— zamyślił się.— Nie mam pojęcia.— mruknął.— Zmęczyłem się.— rzucił, kładąc się na łóżku.
Była prawie godzina dwudziesta trzecia, wiec na dworze było ciemno, a pokój oświetlali słabe światło lampki i jasność ekranu laptopa.
Wskoczyłam na miejsce obok chłopaka, mało co nie zrzucając go z łóżka, przez co wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
— I kto tu jest nienormalny. — mruknął gdy ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
— Wciąż ty.— odparłam.
— Zasypiasz? — zapytał, plącząc moje włosy w niesfornego warkocza.
— Chyba tak, a ty?
— Jeszcze pooglądam.— rzekł.— Dobranoc.
— Dobranoc.— odpowiedziałam.— Kocham cie.
— Też cie kocham, Lyds.
A odrazu po tych słowach zasnęłam, wiedząc, że mam przy sobie najcudowniejszego chłopaka na świecie.
•••
nienawidze tego rozdziały serio jest taki nie potrzebny i bez sensu ale musiałam jakiś epilog napisacXD
to oficjalny koniec tej książki xhsj
nie wiem co moge tu napisac ale dziekuje ze ktokolwiek to czytalXD i dizkeuje za gwiazdki!! xjsj
to chyba tyle co chciałam napisac, będę teraz kontynuować nowa książkę wiec jak ktoś jej nie czytał to zapraszam na mój profil.
kocham was xx
CZYTASZ
𝐭𝐞𝐱𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐦𝐲 𝐢𝐝𝐨𝐥 || 𝐥𝐨𝐮𝐢𝐬 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞
Fanfiction𝐝𝐫𝐞𝐦𝐬 𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐫𝐮𝐭𝐡 ( książka była inspirowana opowiadaniem od @Ashtonofka lecz tylko kilka fragmentów jest takich samych )