Po całym tygodniu siedzenia w szpitalu przez kolejne badana i sprawdzaniu zdrowia Louisa, lekarz w końcu zezwolił na jego powrót do domu.Nie ominęło by się bez dostania całej listy ograniczeń oraz rzeczy których nie mógł jeszcze robić. Jednak chłopak wydawał się tym wcale nie przejmować a bardziej cieszyć że w końcu mógł wrócić do domu.
Obudzenie się chłopaka nie sprawiło że wróciłam do domu. Wciąż bezustannie siedziałam obok niego, a mu zdawało się to nie przeszkadzać. Lecz byłam tak zatroskana jego osobą co mogło stać się dla niego uciążliwe, jednak nie wyglądał na takiego któremu by to przeszkadzało.
Kilka razy powtarzał mi abym więcej się nie przejmowała i ogarnęła siebie, bo co prawda to prawda, przejmowałam się jego zdrowiem bardziej niż swoim, a moje bardzo się zniszczyło.
Nie chodziło tylko o zdrowie fizyczne ale również psychiczne. Przez to ciągłe przesiadywanie w szpitalu ograniczyłam kontakt z każdym do minimum. Moja paranoja była tak wielka że zaczynałam gadać sama do siebie, a moje obecność była dla mnie lepszym rozwiązaniem niż kogokolwiek innego.
Zerknęłam na chłopaka który po męczącej podróży powrotnej do domu odrazu zasnął w swoim łóżku. Nie dziwiłam mu się ponieważ proces przemieszczania się był trudny gdyż na początku musiał używać kul aby sprawie utrzymać, lecz utrzymanie ich przez złamaną rękę nie było możliwe, także do auta musiał jechać na wózku.
Ponownie postanowiłam zostać tuż obok niego. Przez ten cały czas tak bardzo przywiązałam się do jego obecności, ze teraz pewnie ani na chwile nie potrafiłabym przetrwać bez jego u boku. Wytrzymanie godziny w miejscu w którym nie znajdował się on było nie możliwe, a dla mnie zaczęło się to wydawać trochę chore.
Zdałam sobie sprawę ze moje dalsze siedzenie tutaj nie ma sensu, także ruszyłam w stronę drzwi aby zejść na dol mieszkania i zapewne pomoc mamie Louisa w przyrządzaniu kolacji.
— Lydia? — do moich uszu dobiegł ciszy pomruk chłopaka, który właśnie próbował przyzwyczaić się do światła, a raczej lekkiego promyku lampki nocnej.
— Tak? — zapytałam odwracając się w jego stronę.
— Gdzie idziesz?
— Do kuchni.
— Możemy porozmawiać?— zapytał przez co nie oszukujmy się, zdziwiłam się.
Puściłam klamkę oraz lekko poprawiłam materiał mojej koszulki.
— Um... Jasne.— mruknęłam zmieszana.
Ponownie podeszłam do jego łóżka, zastanawiając się o co może chodzić skoro jego głos brzmiał wyjątkowo poważnie.
— O co chodzi? — zapytałam.
Widziałam ze również był zmieszany i nie dokonać wiedział jak zacząć temat. Ja przez to zdenerwowałam się jeszcze bardziej zastanawiając się czy przypadkiem nie zrobiłam czegoś złe.
— Błagam powiedz cokolwiek bo się boje.— powiedziałam w formie żartu zamykając oczy.
— Jak wychodziłaś z Millie do domu słyszałem co mówiłaś.— wymamrotał, jakby bal się że usłyszę jego słowa.
Chwile analizowałam to co powiedział. Na mojej twarzy wciąż był żartobliwy uśmiech, ponieważ naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego o co mu chodzi. Zaczęłam rozmyślać nad jego słowami a gdy dotarło do mnie że słyszał to czego nie chciałam żeby słyszał.
Nie...
Przełknęłam ślinę zastanawiając się co mu odpowiedzieć. Widziałam ze chciał nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, jednak za każdym razem gdy to się działo ja nim uciekałam.
— Lydia...
— Nie wiem o czym mówisz.—starałam się udawać zdezorientowana, jednak to nie pomagało.
Chciałam uniknąć tej rozmowy.
— Proszę powtórz to co wtedy mówiłaś.— poprosił.
Przygryzłam w zdenerwowaniu wargę, zastanawiając się co mam teraz zrobić. Moim milczeniem przyznawałem mu racje, jednak skąd mogłam wiedzieć co miał na myśli? Może chodziło mu o to kiedy mówiłam do Issie że wole naleśniki z nuttelą niż z dżemem?
Mój stres zaczął się nasilać ponieważ serio nie wiedziałam o co dokldnie mu chodzi. Nie chciałam psuć naszej relacji, dlatego tak długi czas trzymałam swoje uczucia w sobie.
Ja zwyczajnie bałam się odrzucenia które mogłam dostać.
Słowa „kocham cie" były dla mnie jak i dla niego niewyobrażalnie ważne. Kilka razy poruszaliśmy ten temat i chłopak wyznał mi że nie lubi gdy mówi się takie ważne wyznanie na wiatr, co jeszcze bardziej sprawiało ze mój brzuch zaczął się skręcać. On może tego nie odwzajemniać.
— Proszę? — bardziej poprosił niż stwierdził a moja warga prawie krwawiła od mocnego zacisku zębów.
Wzięłam się na odwagę i skierowałam się wzrok w jego stronę, wpatrując się oczami wprost tych jego. Jego włosy wciąż były w nieładnie lecz dodawały mu uroku i wyglądał tak naprawdę przystojnie. Na policzkach wciąż widniały małe blizny i zadrapania, jednak nie wyglądało to tak tragicznie jak na początku.
Chwile wpatrywałam się w jego tęczówki myśląc czy to aby napewno dobre wyjście. Byłam na trudniej pozycji. Wszystko albo mogło skończyć się dobrze albo fatalnie, a ja zdecydowanie preferowałem tą pierwszą opcje.
Westchnęłam przeciągłe przymykając oczy aby nie musieć dłużej patrzeć w te jego.
— Kocham cie.
Powiedziałam to tak cicho jakbym bała się że głośniejsze wypowiedzenie tych slow spowodowało by jakąś wojnę.
Spuściłam głowę w dół bawiąc się swoimi dłońmi, a one wydawały mi się być bardzo interesujące. W ciągu dalszym czułam na sobie palący wzrok chłopaka, i ku mojemu zaskoczeniu mogłam wyczuć to że się uśmiecha.
Ułożył swoją dłoń na moim policzku, co kompletnie wybiło mnie z rytmu. Podniosłam niepewnie wzrok na jego twarz, a na niej rzeczywiście widniał szeroki i dosyć nieśmiały uśmiech. Zmarszczyłam brwi.
Byliśmy bardzo blisko siebie co jeszcze bardziej trzymało mnie w niepewności. Ta bliskość sprawiała ze chciałam jej bardziej, a czyny chłopaka sprawiały że nie potrafiłam się niej oprzeć.
Chłopak najwidoczniej wyczuł że nie czułam się już na siłach aby wpatrywać się dłużej w jego oczy, wiec bez zastanowienia wpił się w moje usta, delikatnie poruszając wargami.
W lekkim szoku oddałam pocałunek kładąc jedną z dłoni na jego policzku.
Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, nie przestając patrzeć w swoje oczy.
— Tez cie kocham, Lydia
•••
z żalem muszę stwierdzić ze to ostatni rozdział przed epilogiem xggshs
błagam pomóżcie mi i napiszcie co moge napisac w epiloguXD w sensie np chcecie kontynuacje tego rozdziału, jakaś opisowka uczucz, czy jakaś sytuacja czas pozniej? Błagam pomocy nie mam pomysłu.
po tej książce będę pisała nowa która jest juz na moim profilu, ale chciałam tylko napisac ze zastanawiam się nad zmiana imienia głównej bohaterki w tamtej książce. Także nie zdziwcie się jak przeczytacie kolejny rozdział i będzie tam inne imię.
to chyba tyle co chciałam napisac.
gwiazdknijcie xx
ale jestem mało kreatywna sram
CZYTASZ
𝐭𝐞𝐱𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐦𝐲 𝐢𝐝𝐨𝐥 || 𝐥𝐨𝐮𝐢𝐬 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞
Fanfiction𝐝𝐫𝐞𝐦𝐬 𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐫𝐮𝐭𝐡 ( książka była inspirowana opowiadaniem od @Ashtonofka lecz tylko kilka fragmentów jest takich samych )