114, rodzice

47 12 2
                                    

Czuję potrzebę, żeby wypowiedzieć się na jeden temat

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czuję potrzebę, żeby wypowiedzieć się na jeden temat. Dokładniej — temat rodziców.

Uważam, że niektórzy rodzice zupełnie nie nadają się do tej roli. Niczego niezwykłego tutaj nie odkryłam, prawda. Ale nie każdy sobie zdaje sprawę, jakie są tego skutki. Skutki, które dotykają, najczęściej nie rodziców, a dzieci.

Takie dzieci często są traktowane z dystansem, odrzucane, pomijane. Rodzice zapewniają im jedynie (swoją drogą, nie zawsze) podstawowe potrzeby i na tym koniec. 

Zaniedbywane są ich problemy, edukacja, zdrowie. Muszą sobie radzić same, bo nie mają żadnego wsparcia.

Nie zadaję pytania, dlaczego w takim razie "pojawiają się" takie dzieci. Antykoncepcja zawodzi, kwestie religijne są dla wielu bardzo ważne.

Nie rozumiem jednak, dlaczego to dzieciaki ponoszą konsekwencje za swoich rodziców. To nie ich wina, że po prostu są.

Nie każdy czuje instynkt rodzicielski, i jest to w porządku. Ale skoro pojawiło się dziecko, to chcąc nie chcąc, wymaga ono opieki.

Może się mylę, ale z autopsji wiem, jak ciężko jest takim osobom, nawet jeśli są już dorosłe lub niemal dorosłe.

Jestem w stanie porównać moich rodziców i rodziców, którzy nie nadają się do tej roli. Zauważyłam, jak ogromna jest różnica w samym wychowaniu.

Moi rodzice bardzo często ze mną rozmawiają. Mogę im się zwierzyć z wszystkiego i wiem, że mnie zrozumieją oraz pomogą rozwiązać ewentualne problemy. Rodzice (nazwijmy tę osobę A) rozmawiają z nią bardzo rzadko, a jeśli już, to kończy się na wytykanie błędów A.

Ponadto, moi rodzice już jak byłam mała starali się przekazać mi wartości, które teraz ułatwiają mi życie. A musiała sama poznać te wartość, przy okazji zderzając się z błędami i przeszkodami.

Moi rodzice interesowali się moją edukacją, zainteresowaniami, jakich mam przyjaciół. Rodzice A nie byli zainteresowani ani jej edukacją, ani jej zainteresowaniami. Mieli swoją wizję "idealnego dziecka", licząc, że ono samemu się w ten sposób wychowa. No niestety, nie wychowało.

Moi rodzice starają się zabezpieczyć moją przyszłość, chcą, żeby było mi w życiu jak najprościej. Wiedzą, co chcę robić w przyszłości i już teraz mnie wspierają. Rodzice A nie wiedzą co chce robić, bo mają już swój plan. Jeśli coś im się nie spodoba, A zostanie sama, bez żadnych środków finansowych.

Dopiero po poznaniu paru takich osób zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi się poszczęściło, że mam takich rodziców. Nigdy nie miałam poczucia, że jestem bez wsparcia i muszę liczyć tylko na siebie. Zawsze byli moi rodzice, którzy, mimo że nie zawsze się ze mną zgadzali, to starali się mnie zrozumieć.

Dziecko to nie zabawka, którą można rzucić w kąt, a ono jakoś sobie poradzi. Chyba nie wszyscy rodzice zdają sobie z tego sprawę.

Nie wiem czemu poruszyłam ten temat. Może dlatego, że niedawno zwróciłam uwagę, jaką wagę ma ten problem? Nie podałam za dużo konkretów — przepraszam, ale nie wiedziałam jak to lepiej zobrazować. Ciężko było mi to określić, bo nie wiem co kieruje takimi ludźmi i co siedzi w ich głowach. Wybaczcie, że w taki okrojony sposób przedstawiam problem, ale mam nadzieję, że jest to jakkolwiek zrozumiałe.

 Wybaczcie, że w taki okrojony sposób przedstawiam problem, ale mam nadzieję, że jest to jakkolwiek zrozumiałe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Z życia humanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz