Pokażę wam etapy, które przechodzę podczas pisania scen, których szczerze nienawidzę opisywać - czyli jakiekolwiek zbliżenia.
1. Na początku jestem absolutnie triggered, a mój żołądek wywija fikołki.
2. Mam ochotę wyrzucić laptopa przez okno.
3. Szukam inspiracji w innych romansach, które zniesmaczają mnie jeszcze bardziej.
4. Przechodzę kryzys egzystencjalny, ale próbuję coś napisać.
5. Czytam swoje wypociny i po prostu nie dowierzam.
6. Wszystko usuwam i próbuję jeszcze raz.
7. Czytam całość, od której robi mi się słabo, ale wiem, że lepiej nie będzie.