Mam kolejną historyjkę z mojego żałosnego życia.
Tym razem byłam na zimowisku z księdzem. Chodziłam wtedy, bodajże, do pierwszej gimnazjum, więc byłam dziwnym dzieckiem, ale to jest akurat nieistotne XD
Na zimowisko zawsze jeździliśmy w to samo miejsce, do tego samego "hotelu" i za tym pensjonatem była taka spora górka, na której zjeżdżaliśmy na dupolotach (nie mam pojęcia jak to się naprawdę nazywa XD). Wszystko było pięknie, każdy sobie zjeżdżał, no i nadeszła pora na mnie. Więc siadam, jadę w dół i już na samym końcu, gdzie jednak byłam najbardziej rozpędzona widzę opiekunkę, która powoli, spacerkiem przechodzi przez nasz "tor". Zgadnijcie, co mogło się stać? Tak, wjebałam w nią tym dupolotem XD
Ona się wywaliła, ja siedziałam przerażona, no ale postanowiłam się pozbierać. I zamiast pomóc jej wstać, to stanęłam z boku i patrzyłam się jak inni ją podnoszą do pionu. Z tego wszystkiego najbardziej przejęłam się jej najnowszym Iphonem, który też rypnął na ten lód.
Nie wiem, czy to dobrze, ale ksiądz był bardzo rozbawiony tą sytuacją.
To był ostatni raz, kiedy pojechałam na to zimowisko XD
CZYTASZ
Z życia humana
Random𝐡𝐮𝐦𝐚𝐧𝐢𝐬𝐭𝐚 ¤¸¸.·'¯'·.¸·. 𝚜𝚙𝚎𝚌𝚓𝚊𝚕𝚒𝚜𝚝𝚊 𝚠 𝚣𝚊𝚔𝚛𝚎𝚜𝚒𝚎 𝚗𝚊𝚞𝚔 𝚑𝚞𝚖𝚊𝚗𝚒𝚜𝚝𝚢𝚌𝚣𝚗𝚢𝚌𝚑 Niestety, w wolnym czasie nie czytam "Pana Tadeusza", jednak nadrabiam "Iliadą".