14

598 34 3
                                    

Info na dole


Draco został, w końcu, wyprowadzony na korytarze Hogwartu. Aurorzy, teraz już opanowani, szli trzymając blondyna w silnym uścisku  kierując się w stronę mostu który z kolei prowadzi do głównej drogi prowadzącej do Hogsmeade. Tam, na końcu mostu, miał na nich czekać oddział Aurrorów który miał przenieść ich do Ministerstwa.

 Był ranek, uczniowie za niecałą godzinę mieli rozpocząć, pierwsze tego dnia, zajęcia. 

Czas i sposób przeprowadzenia akcji nie był przypadkowy. Chodziło o pokazanie winy, upokorzenie Malfoya, by uczniowie i prasa, która obficie zebrała się w zamku, nie miała wątpliwości kto jest prowodyrem i głównym winowajcą wcześniejszych trudnych sytuacji lub na kogo mają zrzucić ów winę. Miała go zobaczyć cała szkoła. Zajęcia na ten dzień odwołano, jednakże nikt uczniów o tym nie poinformował.  Mieli zobaczyć winowajcę i go osądzić dając prasie dodatkowe pociski do swoich artykułów.

 Była to iście szatańska intryga, obliczona na ostateczne zniszczenie Rodu Malfoyów i poprawie wizerunku Ministerstwa jak i Dyrektora Hogwartu Dumbledora który w tym przypadku  wyjątkowo współpracował z urzędami rządowymi. Ale jemu nie chodziło tylko o to. On chciał pokazać społeczeństwu swoją siłę. On, tym sposobem, pokazywał jak mądrym i wspaniałomyślnym by był gdyż Draco podczas procesu miał wspierać Dumbledore który chciał dla niego łagodnego wyroku. I taki by uzyskał. Mało tego. Dyrektor zagwarantował by Draco zachowanie wystarczająco dużego majątku by ten mógł żyć stylem swoich przodków. I był to plan obliczony na zyskanie poparcie. Gdyż Minister Knot wiedział że jego władza sypie się, nie jest w stanie długo jej utrzymać, dlatego nie był w stanie długo powstrzymywać Dumbledora przed przejęciem jego stanowiska gdyby nie pani Radna Bons, która dzielnie stała na straży Ministerstwa, takiego jakie miało być!

Ale dlaczego uczniowie Hogwartu tak naprawdę w ciszy obserwowali ten pochód. Bo się bali? Nie! Jak już to do pewnego stopnia. Jednak nie reagowali z pewnego powodu. A konkretnie mówiąc osoby. A tym kimś była Pesny Parkinson.

Ona była najlepiej poinformowaną osobą z pośród uczniów. Siatka szpiegów którą stworzyła była tak rozległa że nikt nie był w stanie jej rozszyfrować. Niech na dowód skuteczności jej siatki wywiadowczej świadczy fakt że jedynie minimum 1/10 członków tej siatki wiedziała, lub podejrzewa, że do niej przynależy.  A zaledwie 10% z całej reszty traktowała to jak kolwiek poważnie.

Ministerstwo Magii i Dumbledore, nie doceniając siły jaką są uczniowie, mówiąc wprost, młodzi ludzie, podatni na wpływy i manipulacje, strzelili sobie sami w stopę! Siła którą pominęli, siła której wręcz nie widzieli, stała się silą Kluczową dla wydarzeń które miały nadejść.

Jest godzina 08:00. Draco Lucjusz Malfoy jest prowadzony korytarzem niedaleko błoni. Jest prowadzony przez Aurrów którzy zdaje się nie widzieć narastającego napięcia. Ślzigoni naturalnie są wściekli, Krukoni zdegustowani, Puchonii dziwnie źli i tylko Gryfonii zdają się być zadowoleni z obrotu sprawy. 

Pochód zbliża się do mostu. Nikt nie stoi na przeszkodzie więc Aurorzy kierują się przed siebie. Nie zwracają uwagi na alarmujący moment. Obok Gryffon szepcze coś do ucha Krukona. Z pozoru nic gdyby w odpowiedzi w Krukon się szczerze nie uśmiechnął. 

W tym momencie najlepiej uwidacznia się opieszałość i arogancja Brytyjskiego Ministerstwa Magii . Ignorują w zasadzie wszystko. Są zbyt pewni swego. To błąd! Ale jak wielki? Cóż... Tego się nie dowiemy w przeciągu następnych 20 lat.

Jednak skupmy się na sprawach bieżących. Aurorzy niepokojeni są już blisko zejścia z mostu. Na końcu czeka na  ich troje  Aurorów. Wśród nich jest Pearsy Weasley.  Draco Malfoy rozpoznał go i z pewnością podejrzewał że to ostateczny koniec, że wszelka nadzieja ulotniła się wraz z zobaczeniem rudej czupryny na Horyzoncie. 

Jednak w tedy dzieje się coś niezwykłego. Persy nakazuje Aurorom pomóc dostarczyć Młodego Arystokratę do siebie. Ci lekko zdziwieni wykonali rozkaz i ruszyli w stronę blondyna i niosących go Aurrorów. Tym czasem Persy zajął miejsce idealnie po środku wejścia na most. I w tedy się zaczęło!

Nagle, niespodziewanie, spod mostu, na miotłach, z obu stron, wyleciało dwoje napastników którzy potraktowali Aurorów wysłanych przez Persiego Drentfotami. Co ledwo pisnęli a już leżeli na ziemi. Auorzy eskortujący Draco wy6jęli różdżki gotowi do odparcia ataku z powietrza ale w tedy cios nadszedł z najmniej oczekiwanej strony. Od strony wejścia na most gdzie stał Persy. To on ogłuszył Drentfotami dwójkę Aurorów po czym szybko podbiegł do oszołomionego przez sytuację Draco.

 - Wstawaj! - Rozkazał go łapiąc za ramię i gwałtownie podnosząc - Nie karz mi tego żałować! - Warknął wściekły po czym pociągnął Draco za sobą

Tym czasem w zamku reszta Aurorów już została poinformowana o zdradzie i ucieczce aresztowanego. Już zaczynali się kierować w tamtym kierunku gdy nagle ze wszystkich stron zaczęły zasypywać ich przeróżne zaklęcia. Od paraliżujących do tnących i eksplodujących. Zapanował totalny chaos. Aurorzy nie wiedzieli kto jest wrogiem. Co najmniej połowa z nich odpadła w ciągu pierwszych kilku sekund. Jednak atak tak nagle jak się rozpoczął tak nagle się skończył. A trwał niespełna minutę. Ci co pozostali przytomni zobaczyli obraz zniszczenia i pustki. Większość uczniów Hogwartu jakby nagle wyparowała! 

Tym czasem, pod Zakazanym Lasem, Draco i Persy zatrzymali się pod drzewem. Koło nich wylądowało dwoje uczniów na miotłach. Drako rozpoznał ich. Był to Nevil Longbottom i Terry Boot. Malfoy w cale nie ukrywał że skład drużyny ratunkowej mocno go zaskoczył. A czekało go jeszcze wiele niespodzianek.



Po pierwsze chciałem powiedzieć że po przeczytaniu tego co napisałem miałem wrażenie że pisał to Wołoszański XP

A po drugie, jak ktoś ogląda Tytanów niech nie czyta, chciałem tu postawić swój znicz pamięci dla poległej postaci Attack no Titans, ukochanej przez wielu fanów, drogą nam Shase Braus. Niech ci mięsko miękkim i soczystym będzie w niebie, amen. (*)






Konsekwencje {DRARRY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz