Minął miesiąc od rozpoczęcia nowego roku w Hogwarcie. W tym czasie szkoła popadła w zwykłą rutynę. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami i starali się nie myśleć o niczym innym jak własne proste rzyci szkolne.
Oczywiście zawsze znajdzie się wyjątek od zasady ale tym razem nie był nim nikt z Gryfindoru jak to zwykle bywało.
Tym wyjątkiem był Draco Malfoy. Nie okazywał tego publicznie ale żył od początku roku w całkowitej niepewności. Dręczyło go to iż miał do wykonania misje ale cały ten czas jego myśli zajmuje przeklęty Gryfon! Nie mógł się skupić na wykonywaniu zadania. Tyle dobrego że przynajmniej opracował plan ale reszta szła tragicznie!
By pozbyć się tego ciężaru próbował kilkakrotnie porozmawia z Potterem ale ten albo go ignorował, albo zaczynał na niego krzyczeć albo wprost uciekał przed nim. Irytowało to Blondyna. A chciał tylko najnormalniej w świecie porozmawiać. Nie rozumiał o co może chodzić Gryfonowi. Tak może i ma prawo być zły ale według Dracona Potter znacząco przesadza.
Mając dość humorów Pottera postanowił uciec się do ostateczności. Wysadził całą pracownie eliksirów zwalając oczywiście wszystko na Pottera. Jednak nie do końca wszystko poszło zgodnie z planem. Wybuch okazał się na tyle silny że Profesor Snape stracił przytomność. Ale będzie wściekły gdy się obudzi, pomyślał ze zgrozą. Jednak po zastanowieniu uznał że to nawet korzystniej dla niego. Wykorzystał władzę jaką miał jako Prefekt i wlepił mu szlaban karząc wysprzątać całą salę. Nauczyciele przyjęli bardzo szybko takie rozwiązanie problemu tym bardziej że zadeklarował że będzie mieć Pottera na oku.
Tak wic teraz siedzi w zniszczonej sali od eliksirów sam na sam z Gryfonem. Patrząc tak na niego nie wiedział jednak jak powinien zacząć rozmowę.
- Nie sądziłem że posuniesz się tak daleko - Wycedził Harry stojąc tyłem do drako zamiatając podłogę
Draco mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Sam do niedawna nie pomyślał by że mógłby posunąć się tak daleko byle by tylko z kimś pogadać.
- Schlebiasz mi - Stwierdził z zachwytem
Liczył że Potter powie jednak coś więcej ale ten milczał. Malfoy poczuł zawód. Liczył że szybko to załatwią ale widocznie Gryfon pozostaje nad wyraz uparty. Jego strata. On stąd nie wyjdzie puki sobie nie wyjaśnią wszystkiego!
Ale tak patrząc teraz na Pottera musiał przyznać że mu z lekka zaimponował. Z tego co zauważył przez ten miesiąc mógł uznać że nikt prócz ich dwoje nie wie o... stanie Pottera. Trochę dziwiło go to gdyż po tym jak Potter "wyjaśnił mu" że będą mieli dziecko, myślał że zaraz zostanie wydalony ze szkoły bo nawet gdyby powiedział o sobie Wieprzlejowi i Szlamie o swoim stanie to wszystko błyskawicznie dotarło by do Dyrektora. A skoro do tego nie doszło to znaczy że nikt inny nie wie. Do tego Potter wyraźnie ukrywa swój stan ale to nie znaczy że nie podjął żadnych kroków bezpieczeństwa. Sama magia Ukrycia nie wystarczy. Zrezygnował z Opieki nad Magicznymi Zwierzętami jak i z Gry w Quidisha! To ostatnie Gryfoni przyjęli z oburzeniem a reszta innych domów z Ulgą. Nie wyjaśnił zbyt dokładnie dlaczego to zrobił a jedynie burknął mało przekonującą bujdę że woli skupić się w tym roku na nauce. Bzdury. Jego oceny o tym świadczą. Fakt, są lepsze ale nie o tyle by świadczyły o tym że wyłącznie zakuwa do Egzaminów. Ale nie był skory do dalszych wyjaśnień i zwyczajnie ignorował kąśliwe uwagi aż w końcu ucichły. Nawet na Obronie przed Czarną Magią Potter postawił na wyłączną Obronę co irytowało nowego Profesora. Choć akurat Drako cieszy się że Gryfon jednak ma na tyle dużo oleju w głowie by nie ryzykować zdrowiem dziecka. Sam odkrył to z zaskoczeniem że tyle myśli o Harrym i o ich potomku. No właśnie ich.
- Pogadajmy - Poprosił w końcu
Harry przerwał swą pracę ale nie odwrócił się do niego i dalej stał tulem do niego.
- Nie ma o czym - Wyszeptał cicho Harry
- Oj, ja myślę że jest - Podszedł do niego na kilka kroków ale zatrzymał się w połowie drogi od niego gdy zobaczył że ten się cały spoił - Tylko mi nie mów że się mnie boisz - Spytał z pogardą
- Czy się boję? - Spytał Harry i skulił głowę - To chyba oczywiste - Ledwo wyszeptał z goryczą
Draco poczuł potężne zirytowanie na Gryfona.
- Skoro tak to po co mi o tym powiedziałeś!? - Warknął wskazując na Harrego palcem - Nie miało by to żadnego sensu gdybyś na coś nie liczył - Powiedział spokojniej ale dalej ze złością
- Na nic nie liczyłem - Wycedził Harry
- Nie? Wątpię, musiałeś na coś liczyć - Stwierdził po czym zachichotał - No dalej gadaj ile chcesz? - Potter aż spojrzał na niego z za swojego ramienia - Tysiąca? Dwóch? A może Dziesięciu? A może chcesz dostać bezpieczny azyl? Ciepły domek na Karaibach czy gdzieś tam? A może... - Nie dokończył gdyż przerwała mu dłoń Pottera uderzająca go w policzek
- TY SKOŃCZONY ZADUFANY W SOBIE ARYSTOKRATYCZNY IMBECYLU! POPROSTU CHCIAŁEM BYŚ WIEDZIAŁ ŻE BĘDZIESZ OJCEM DO CHOLERY! NIGDY BYM CI GO NIE SPRZEDAŁ! - Draco w szoku i trochę ze strachem patrzył na Pottera w fazie Furii - TO MOJE DZIECKO I NIGDY GO NIE DOSTANIESZ! NIE PO TYM CO TERAZ POWIEDZIAŁEŚ! ZAPOMNIJ O TYM! NIE MAM POJĘCIOA JAKIEGO CUDU PO TOBIE OCZEKIWAŁEM! ZNIKNIJ Z NASZEGO ŻYCIA! TO JEDYNE DOBRE CO BĘDZIESZ MÓG DLA NIEGO ZROBIĆ TY ŚLEPA GNIDO!
Draco nawet nie dostał szansy by przeprosić a Potter wziął i uciekł trzaskając drzwiami zostawiając go samego w zniszczonej klasie. Po słowach Pottera stwierdził że chyba faktycznie przegiął. To w końcu Gryfon i to taki w 100%. Mógł się domyślić że liczy zapewne na coś więcej mimo tych wszystkich lat wspólnej nienawiści. Zapewne dla dziecka. Bohater przeklęty.
Zachichotał nad tym wszystkim mimo że powinien być wściekły. Rozejrzał się po klasie i zdał sobie sprawę że dalej jest zdemolowana.
Wygląda na to że sam będzie musiał się z tym uporać.
CZYTASZ
Konsekwencje {DRARRY}
Hayran KurguAkcja rozpoczyna się na początku 6 roku w Hogwarcie Harry zmęczony do szkoły zirytowany a także wściekły na pewnego blondyna O co może chodzić? Tego dowiedzie się już w krótce