18

131 8 0
                                    


James

I tak było przez kolejne kilka dni moje gadanie, krzyki czy robienie jej na złość nic nie dawało.

- Dobra poddaje się wygrałaś - wchodzę do kuchni i od razu mówie.

- Ok.

- I tyle masz mi niby do powiedzenia.

- A co?

- Żarty sobie robisz.

- Nie a co?

- No ty rąbnięta jesteś.

- Tak a co ?

- Skończ.

- Bo co?

- Bo gówno nie wkurwiaj mnie tymi idiotycznymi pytaniami.

- Ale czemu fajnie się bawię - wzięła kubek i ruszyła do salonu.

Chcąc odreagować poszedłem na siłownie która się znajduje w piwnicach. Gdy trochę już się poczułem lepiej. Nagle wchodzi Cora !

- Czemu mi nie powiedziałeś, że masz siłownie.

- Musisz wszystko wiedzieć.

- Tak muszę.

- Idź się szykuj wychodzimy.

- Po ostatnim nigdzie z tobą nie idę nie ma opcji. - przypomniałem sobie jak byliśmy na ostatnim spotkaniu i pamiętamy jak to się skończył, najpierw szokiem było to, że dziewczyny uprawiały sex tak jak sobie tego ich pan zażyczył a inni na to z zachwytem patrzyli a później strzelanina. W sumie jej się nie dziwie, ale wyjścia nie ma.

- To tylko bankiet nie przesadzaj.

- Wtedy też miał być tylko bankiet. - musiała to wypomnieć inaczej nie była by sobą, po prostu dzień był by nie udany.

- Mniej gadania a więcej wykonywania tego co mówię.

- A co głowę mi odstrzelisz , ostatnio coś ci nie poszło. - na te słowa byłem już przy niej z dwóch krokach, złapałem mocno za szyje, na co ona od razu złapała moje ręce by móc złapać troche powietrza. 

- Jak nie odstrzał to uduszenie, albo coś co jest najgorsze a w snach o tym nie śniłaś, nie będę tego mówić bo nie chce słyszeć w nocy twoich krzyków jak będzie ci się to śnic w twojej pięknej główce. - powiedziałem jej na ucho po czym nadal trzymając ją za szyje popchnąłem na łóżko usiadłem na niej okrakiem. Spojrzałem na nią od góry do dołu jak było to możliwe i pocałowałem drugą ręka zahaczyłem o jej bluzkę i powoli zacząłem palcami muskać jej brzuch. Zaczęły przechodzić ją ciarki aż cała moja dłoń nie znalazła się pod jej bluzką. Była zdezorientowana moim posunięciem, ale za dużo prowokuje takich sytuacji od początku. Igra ze śmiercią. Powoli odsuwam się od niej - I co przeszło ci już. - Wstałem z niej. - Idź się szykuj ! - Jeszcze trochę była oszołomiona tym wszystkim, po chwili wstała i ruszyła do góry.


Po 2 godzinach schodzi na dół w czarnej długiej sukni i rozporkiem aż do biodra. Z tyłu ma wycięte plecy natomiast dekolt jest nie za duży. Nie odzywa się nic tylko kieruje się do wyjścia.

- Stój - mówię stanowczo. Obraca się powolnym ruchem - Nigdzie nie odchodzisz ode mnie, masz tylko ładnie wyglądać.

- Jestem jako twoja ozdoba przyzwyczaiłam się.

- Jeszcze ci mało.

- Ewidentnie - rzekła.

- Jak wrócimy wtedy będziesz miała dość - podszedłem blisko niej po czym złapałem pod rękę i ruszyliśmy. Oby nie było żadnych komplikacji. I co jak zwykle nic nie idzie po mojej myśli.

Nie możesz wszystkiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz