USJへの攻撃*

167 17 4
                                    

*Atak na USJ (o ile dobrze przetłumaczyłam X D)

     — Wyjdą z tego... Prawda?
Westchnienie ulgi wydobyło się z ust kilkunastu nastoletnich uczniów Akademii Bohaterów po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi.
To miał być zwyczajny trening bojowy.

     I, jakby nie było - bojowy napewno. Zastanowić trzeba by się było jedynie nad treningiem, to już jednak pozostawmy ocenie samych biorących udział w tym kiepskim show.

     Gdy jechali autobusem do USJ, nic nie zapowiadało jakiejkolwiek katastrofy. Jak jednak powszechnie wiadomo, takie lubią zaskakiwać, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Kiedy więc uczniowie weszli za Trzynastką do ośrodka treningowego, a z portalu nagle wyłonili się złoczyńcy, panika przejęła kontrolę nad wszystkimi.

     No, prawie.

     Nie trudno się domyślić, że krzyczącą na wszystkich wokół i wygrażającą śmierć złoczyńcom osobą był blondwłosy szatan, Bakugou Katsuki. Groźby te jednak nie zdążyły zostać spełnione, gdyż uczniów rozdzielono. Do tej pory większość zastanawia się, jakim cudem przetrwali z tak niedopracowaną współpracą aż do przybycia wezwanego przez Iidę wsparcia. Kadra bohaterska zajęła się resztą. Problemem jednak okazał się zmutowany stwór, nazwany przez tego świra od rąk "Nomu". Koleś ewidentnie stracił piątą klepkę wieki temu i siła wyższa jedyna wie, czy posiada choćby czwartą.

     Wiadomym było, że jeżeli coś jest trudne dla samego All Might'a, oznacza to że jest nie wykonalne dla całej reszty. Nomu był czymś, co sprawiło niemały kłopot nawet Symbolowi Pokoju i oczywistym wydaje się jak wielką ulgę poczuli wszyscy zebrani na obiekcie, gdy ostatecznie udało się go pokonać.

     Ale jakim kosztem.

     O ile uczniom nie stało się nic złego, o tyle stan Eraser Head'a i Trzynastki był tragiczny, a wręcz opłakany.

     Dlatego wielką ulgą było dla wszystkich usłyszeć, że wrócą oni do zdrowia za jakiś czas, a ich stan nie zagraża życiu.

     Reputacja szkoły jednak znacznie spadła, wprost proporcjonalnie do zaufania, jakim darzyli ją ludzie.

     W końcu, jaka szkoła dopuściłaby do ataku na uczniów?

💥💣💥

     Były dni takie jak te, kiedy Bakugou naprawdę żałował. Z całego serca. Były chwile takie jak ta, kiedy ten żal przejmował nad nim kontrolę, wkradał się w jego umysł, najpierw cicho szepcząc "Dlaczego?" a potem zaczynając wykrzykiwać pretensjonalne "PO CO CI TO, KURWA, BYŁO??".

     Tak, definitywnie były takie dni, kiedy Katsuki okropnie żałował, że zdecydował się wyjść z domu.

     Zwłaszcza, jeżeli na swojej drodze po składniki do kolacji napotykał pewnego niskiego, przebrzydle miłego i pomocnego, piegowatego brokuła. A wszystko tylko dlatego, że zdecydował się pójść akurat drogą, przy której znajdował się plac zabaw. Cóż, przecież nie mógł przewidzieć, że na jednej z huśtawek siedzieć będzie bardzo smętnie wyglądające, przygarbione i delikatnie drżące od chłodnawego, wieczornego wietrzyku ciałko zielonowłosego chłopca.

     Katsuki zaklął pod nosem jak to miał w zwyczaju i już miał odchodzić, kiedy nagle jakaś siła wyższa nakazała mu przekroczyć bramkę placyku. Stanął przed nią, a jego usta opuściło dziwne warknięcie. Co jest kurwa.
Spojrzał na lewo. Potem na prawo. Następnie jego wzrok padł na klamkę od bramki. Kurwa, co ja tu robię.
Uświadamiając sobie, że jest przecież Katsukim Bakugou, który nigdy się nie waha, jednym, przepełnionym furią ruchem pchnął bramkę, tym samym wchodząc na teren placu. Wcisnął dłonie w kieszenie spodni, przybierając jedną z groźniejszych min (chociaż kiedy niby takowa nie "zdobi" jego twarzy, oto jest pytanie), po czym pewnie ruszył w kierunku drobniejszego chłopaka.

𝑫𝒐𝒏'𝒕 𝒚𝒐𝒖 𝒇𝒖𝒄𝒌𝒊𝒏𝒈 𝒅𝒂𝒓𝒆, 𝑫𝒆𝒌𝒖  ᴮᵃᵏᵘᵈᵉᵏᵘ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz