悪い考え*

163 18 9
                                    

*kiepski pomysł

     W szkole zapanowało ogólne poruszenie, gdy ogłoszono zbliżający się wielkimi krokami Festiwal Sportowy – pojedynek pomiędzy uczniami szkół bohaterskich. Miał on być transmitowany na żywo, a na samo wydarzenie przyjść miało wielu najlepszych z różnych agencji bohaterskich. Była to doskonała okazja do pokazania się przed nimi. Jak wspomniali nauczyciele - bohaterowie mogli poprzez obserwowanie Festiwalu wybrać swoich faworytów, którym złożą propozycję stażu w swoich agencjach. Dlatego też dla większości biorących udział w tym wydarzeniu, ważnym było porządne przygotowanie się do turnieju.

     Wśród nich był oczywiście Katsuki, skupiający się na treningach pod różnymi kątami. Konkurencje miały być ogłoszone dopiero w dniu turnieju, co miało być niejako przygotowaniem przyszłych bohaterów do działania na bieżąco, gdy sytuacja zaskakiwała a oni nie mieli czasu i możliwości się do niej przygotować. Dlatego też chłopak nie dawał sobie chwili wytchnienia, chcąc być w jak najlepszej formie na czas festiwalu. Choć tak w zasadzie - Bakugou zawsze był w świetnej formie.

     Nie inaczej było z Izuku, który wciąż ćwiczył mięśnie i koncentrację, próbując opanować dar w jakimkolwiek stopniu. Dawał z siebie wszystko, wylewając przy ćwiczeniach siódme poty, chcąc poradzić sobie jak najlepiej podczas sportowej olimpiady.

     W dniu festiwalu czuł lekką niepewność, wymieszaną z podekscytowaniem, stresem i motywacją, co było nieco nieskładnym zestawieniem. Sam nie był pewien, w którym kierunku rwały się jego myśli w chwili wejścia na arenę. Wiedział jednak, że wszyscy myślą o pokonaniu jego klasy. Winę oczywiście zrzucił na Bakugou, zupełnie jak reszta klasy 1A. Nie można się było temu dziwić, w końcu blondyn jako reprezentant swojej grupy powinien powiedzieć coś motywującego, coś co zachęciłoby ich do działania. Zamiast tego jednak oświadczył, że to on będzie numerem jeden, co wzbudziło tylko większą niechęć pozostałych do klasy 1A.

     Prawdę mówiąc - Bakugou nie skłamał. Medal za pierwsze miejsce wśród pierwszaków rzeczywiście trafił w jego ręce - a może raczej w jego zęby, gdyż uparcie odmawiał przyjęcia go, nie uznając własnego zwycięstwa. Nie uważał bowiem, by wygrana z osobą, która nie walczyła na sto procent, w jakikolwiek sposób się liczyła.

     Festiwal dostarczył wszystkim cennych doświadczeń - niektórym gorszych, niektórym lepszych.
Izuku cieszył się zwycięstwem w biegu z przeszkodami (no, o ile można nazwać to wygraną, w końcu to sprawiło mu niemałe trudności w bitwie kawalerii, w której mimo wszystko zdołał zająć czwarte miejsce wraz ze swoją drużyną, tym samym przechodząc dalej), odpadł jednak w walce z Todorokim, skupiając się bardziej na zmuszeniu go do wykorzystania całej posiadanej mocy niż na wygraniu z nim. Jego plan zakończył się powodzeniem, co było dla niego chyba większym sukcesem niż pokonanie Shoto. W końcu pomoc innym liczyła się dla niego bardziej od zajętego miejsca, a w jego oczach młody Todoroki zniewolony był przez nienawiść do swojej lewej strony. Pragnął pokazać mu, że ta moc jest przecież tylko jego.

     Deku przełykał ślinę z nerwów obserwując Bakugou walczącego z Ochaco. Właściwie to obserwując go walczącego z kimkolwiek.
Brutalność blondyna nie oszczędziła ani dziewczyny, ani nawet Kirishimy, który przecież starał się zaprzyjaźnić z wybuchowym osobnikiem. To turniej, rywalizacja, walka - dla Bakugou przecież nie miało znaczenia z kim musi się mierzyć. Nie obchodziło go czy darzy osobę przed nim choćby ułamkiem sympatii, ponieważ miał świadomość, że tylko jedna spośród zgromadzonych na arenie osób może być numerem 1 - i to on chciał nim być. Ba, on wiedział, że nim będzie. Dlatego właśnie wkładał w każdy pojedynek maksimum swoich możliwości, wspinając się po drabinie coraz wyżej i wyżej.
I to chyba przerażało Izuku. Mimo wszystko postawa Katsukiego poniekąd mu imponowała. Blondyn był pewny siebie (chyba aż za bardzo), walczył na całego, wyciskając z siebie nawet więcej niż sto procent, pchany chęcią pokonania wszystkich na swojej drodze. Nigdy się nie poddawał, uparcie dążąc do celu, na każdym kroku powtarzając, że będzie najlepszy. I nie oszukujmy się - dla Izuku najlepszy był już od dziecka. Nie znaczyło to, że nie widział problemu i wad starszego chłopaka, bo widział i to wyraźnie. Katsuki miał najzwyczajniej w świecie nazbyt wysokie mniemanie o sobie i o wiele za mocno przerośnięte ego. Ponadto emanował wręcz arogancją i ociekał poczuciem wyższości. Nie można mu było jednak odmówić talentu, siły i geniuszu. Panował nad swoim darem wyśmienicie, wciąż go ćwicząc i zaskakując wszystkich z każdym kolejnym razem. Był jednak zbyt brutalny w swoich działaniach - gdy widział przeszkodzę, po prostu się jej pozbywał, nie zważając na to, jaka była to przeszkoda. Nic nie mogło mu stanąć na drodze do niepodważalnego pierwszego miejsca.

𝑫𝒐𝒏'𝒕 𝒚𝒐𝒖 𝒇𝒖𝒄𝒌𝒊𝒏𝒈 𝒅𝒂𝒓𝒆, 𝑫𝒆𝒌𝒖  ᴮᵃᵏᵘᵈᵉᵏᵘ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz