gdy sobie szli po chodniku zobaczyli...
Zobaczyli Friza, który jechał na Trombie, który jechał na Krzychu, który szedł na czworaka ulicą, a za nimi biegł Mini Majk z maczetą.
Iwa: Dziwne typy.
Oikawa: WITAM SZANOWNYCH PANÓW CZTERECH CZY TAM ILU NIE UMIEM LICZYĆ PO POLSKU.
Friz: Nie musisz kończyć... Możesz robić tą fotkę.
Iwa: Przepraszam, ale kim wy kurde jesteście?
Dosłownie cała czwórka z ekipy: JAJA SE ROBISZ?
Iwa: Wiecie my w ogóle nie istniejemy i nie wiem co tu robimy, ale nie robię sobie jaj.
Friz: NAZYWAM SIĘ KAROL "FRIZ" WIŚNIEWSKI, JESTEM SŁAWNYM YOUTUBEREM A TAMCI TO MOJE PRZYDUPA- ZNACZY MOI KOLEDZY TROMBA TO TEN Z ŁYSĄ PAŁĄ, KARZEŁ TO MINI MAJK, A TAMTEN TAM CO WŁAŚNIE GDZIEŚ POSZEDŁ TO KRZYSIU, ALE TAK SERIO TO KAMIL.
OIKAWA: JESTEŚCIE MOIMI IDOLAMI OD DZIŚ! ILE MACIE SUBÓW?
Majk: Mamy *mówi tam te ich suby ja nie wiem ile ich mają XD* a co cię to panienko?
Oikawa: To mało... Ja już mam więcej fanek niż wy subskrypcji i to z całego świata a nie tylko z tej Polszgi czy gdzie my tam teraz jesteśmy
Friz, gdy to usłyszał poczuł się urażony, ponieważ teraz żył z tą wiedzą, że poznał kogoś bardziej rozpoznawalnego niż on więc bez słowa odwrócił się i zaczął iść smutny środkiem ulicy dopóki nie dupneło w niego auto i nie poleciał do Wisły. Oikawa postanowił nagrywać całą sytuację by po powrocie do Japonii móc pokazać swoim kolegom z drużyny, że znalazł jakichś niby sławnych chłopaków. Tromba i Majk zaczęli biec w stronę topiącego się Friza, a jak wiemy Krzychu gdzieś polazł i ślad po nim zaginął, ale to nie opowieść o nim więc każdy ma go w dupie.
Oikawa: Iwa-chan co z tym Wafelem?
Iwa: Wiesz co? Nie możemy tu dłużej zostać.
Oikawa: A-ale...
Iwa: SKORO W TEJ POLSCE SIĘ TAKIE AKCJĘ DZIEJĄ TO ZOSTAJEMY TU!!!!
Oikawa: PODOBA MI SIĘ TWÓJ PLAN!
Iwa: Oikawa... Oznajmiam, że szukamy teraz idealnej budy do szczęśliwego wiecznego zamieszkania tam!
Oikawa: A czekaj nie dzwonił do ciebie kiedyś przypadkiem trener i nie mówił coś o tym, że mamy wrócić jak najszybciej?
Iwa: Nie psuj mi 5 minut radości z życia, a tak poza tym to walić co on tam gadał średnio go słuchałem wtedy nawet nie wiem czy dobrze usłyszałem jest jeszcze opcja, że kazał nam nie wracać.
Oikawa: Iwa-chan zmieniasz się... I TAKI IWA-CHAN MI SIĘ PODOBA!
Iwa: Ale dobra chyba musimy serio iść szukać domu czy coś teraz bo inaczej skończymy jak ten *pokazuje na Pana Bogusława pod ławką* żul, który tam leży.
Chłopaki weszli do biblioteki żeby szukać na kompie domu. Weszli na stronę www.spiraconedomy.kraków.XD ich oczom ukazała się piękna, biała villa, z jakimś mega podjazdem, ochroniarzem w pakiecie, która miała 5 kibli i każda deska klozetowa była podgrzewana żeby w dupy nie było zimno.
Oikawa: IWA-CHAN TO ON! TO W TYM DOMU BĘDZIEMY MOGLI WYCHOWYWAĆ NASZE 101 DALMATYŃCZYKÓW
Iwa: Ci się coś porąbało nie mamy 101 dalmatyńczyków.
Oikawa: TO NIC. ZROBIMY!
Iwa: Czy ty... Ok nie będę ci teraz psuł radości z życia.
Tak więc chłopaki zarezerwowali wizytę z właścicielem pięknej Villi na 30 lutego. Obaj byli podekscytowani tym, że będą wspólnie mieszkać. Chociaż Iwa tego nie ukazywał to on się w środku cieszył z tego powodu bardziej niż Oikawa. Teraz pozostało im tylko czekać.
![](https://img.wattpad.com/cover/234029404-288-k374696.jpg)
CZYTASZ
Oikawa i Iwa-chan w Karakowie (Krakowie)
FanficZAKOŃCZONE kontynuacja na profilu Książka pisana tylko w celach humorystycznych i nie ma na celu nikogo urazić! Nie będę się rozpisywać bo tytuł wszystko mówi XD