《ROZDZIAŁ 2》

1.1K 84 61
                                    

DAVID

Usiadłem na łóżku i przetarłem dłońmi twarz. Przez chwilę zastanawiałem się, czy na pewno dobrze zrozumiałem Miriam. Jakiś chłopiec zaniemógł z powodu Mii i muszę jechać do szkoły. Co do cholery ma znaczyć, że dzieciak zaniemógł z powodu mojej córki?
Wstaję z łóżka, podchodzę do szafy, z której wyciągam oliwkową koszulę i czarne jeansy. Szybko się przebieram i myję zęby, a następnie ruszam w stronę schodów. Klnę siarczyście, gdy stopą nadeptuję jeden z klocków lego, który leżał na stopniu. Zakładam płaszcz i buty, zakluczam drzwi wejściowe i podchodzę do auta. Wsiadając od razu spoglądam na ekran, a gdy dociera do mnie, że przespałem całe przedpołudnie, wciągam gwałtownie powietrze nosem. Całą drogę do szkoły, zastanawiam się, co takiego mogło się stać. 
Zostawiam samochód na parkingu i ruszam w stronę budynku.

— David! 

Odwracam się, słysząc głos mojej żony. Zamyka samochód i podbiega do mnie. Na jej twarzy maluje się przerażenie, przez co jeszcze bardziej zaczynam się denerwować. 

— Myślałem, że nie możesz przyjechać — zauważam, gdy staje obok mnie. Ujmuję jej dłoń w swoją i wspólnie kierujemy się do szkoły. 

— W ostatniej chwili klientka odwołała wizytę. W innym wypadku byłabym zła, ale dziś jestem jej wdzięczna — tłumaczy. 

— Wiesz dokładnie co się stało?

— Wiem tyle, ile powiedziałam Ci przez telefon. Pani Paxton poinformowała, że reszty dowiemy się na miejscu. 

Kiwam głową na zgodę i otwieram drzwi wejściowe. Przepuszczam Miriam przodem i sam wchodzę za nią.

— Uspokój się — proszę, gdy idziemy przez korytarz. Obejmuję ją w talii i szybko całuję w bok głowy. 

Stajemy przed gabinetem dyrektora szkoły, Miriam puka dwa razy, a gdy słyszy zaproszenie otwiera drzwi. 

— Dzień dobry — mówimy jednocześnie, wchodząc do małego pokoju.

— Dzień dobry. Cieszę się, że Państwo tak szybko przyjechali — wita nas grubszy mężczyzna i wstaje zza swojego biurka. Obok niego zauważam wychowawczynię mojej córki, jednak moją uwagę przyciąga chłopiec, siedzący na jednym z krzesełek, jest blady, a jego nos czerwony. Marszczę brwi, przenoszę spojrzenie na kobietę stojącą obok niego, która jest mniej więcej w moim wieku. Kiwam w jej stronę głową, a ona odwzajemnia się tym samym.

— Coś zrobiłaś? — Słyszę szept Miriam, skierowany do Mii. 

Naprzeciwko chłopca, siedzi moja córka, z rączkami skrzyżowanymi na piersi i nawet nie zwraca na nas uwagi, tylko wbija wzrok w Rudolfa. Kamień spada mi z serca, gdy dociera do mnie, że nic jej nie jest.

— Nick Corrigan jest naszym nowym uczniem — wyjaśnia nauczycielka, zwracając na siebie naszą uwagę. — Mia wyjaśnisz rodzicom co zrobiłaś?

— Ja się tylko broniłam! — W gabinecie rozlega się pisk mojej córki, która zeskakuje z krzesła, blond loki spadają jej na twarz, ale sprawnym ruchem odgarnia je do tyłu. Robi krok w naszą stronę, przez chwilę patrzy mi prosto w oczy. Zauważam furię w jej spojrzeniu, a gdy przypominam sobie jej słowa, koncentruje się na chłopcu, który delikatnie się uśmiecha. Mam ochotę strzepać mu tyłek, na samą myśl, że Mia musiała się przed nim bronić. 

— Co ma znaczyć, że się broniłaś? Przed czym musiałaś się bronić? — pyta Miriam i kuca przed Mią. Robię to samo i lustruję ją wzrokiem, czy dzieciak przypadkiem nie zrobił jej krzywdy. 

— Podszedł do mnie na przerwie — wskazuje palcem na swojego kolegę, ale nie przerywa kontaktu wzrokowego z Miriam. — Powiedział, że jestem piękna, no to mu podziękowałam, a ten złapał mnie za ramiona i pocałował w policzek. No to go odepchnęłam i powiedziałam, że ma do mnie nie podchodzić, bo następnym razem zrobię mu krzywdę — zaciska mocno szczękę i odwraca się w kierunku chłopca. — Ostrzegałam Cię! — grozi mu palcem i na powrót koncentruje wzrok tym razem na mnie. — A on jakby nie rozumiał co mówię, znowu złapał mnie za ramiona i w drugi policzek całuje. Zdenerwowałam się i tak jakoś wyszło, że uderzyłam go w buzie. Zamiast się odsunąć to podszedł jeszcze bliżej mnie mówiąc: "Jeszcze nie zrozumiałaś, że za każdym razem, gdy nie będziesz chciała całusa to dostaniesz ode mnie dwa?" — cytuje wymachując rączkami. — I ja go odpycham, a ten się zbliża do mnie — podchodzi do mnie robiąc dziubek, a jej oczy stają się jeszcze większe. — No to się wystraszyłam i go ugryzłam w nos — ostatnie trzy słowa dodaje szeptem. 

Domek miłości 《ZAKOŃCZONA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz