《ROZDZIAŁ 1》

1.2K 81 18
                                    

MIRIAM

Dzień, w którym się gdzieś nie spóźnię, powinien zostać okrzyknięty świętem narodowym. Zbiegam po schodach, między czasie dopinając guziki koszuli. Modlę się w duchu o to, aby moje botki stały przy drzwiach wejściowych, tak jak je zostawiłam. Lucas lubi czasem zrobić przemeblowanie, co nie zawsze jest ułatwieniem dla jego mamusi. Przebiegam obok kuchni, jednak zatrzymuję się widząc, że Mia wciąż jest w domu. Cholera! Nie tylko ja zaspałam.

— Cześć — rzucam i podchodzę do mojej córki, całując ją w głowę.

Marszczę nos, widząc, że je płatki kukurydziane z jogurtem. Obrzydliwość! Zawsze dodatkowo prosi o pokrojonego banana na osobnym talerzyku, co jest bardzo sprytne, biorąc pod uwagę, że potajemnie podaje go Lili, czego David jeszcze nie zauważył.

— Cześć, kochanie. — David posyła mi szeroki uśmiech i urywa kolejny kawałek drożdżowej bułki, a następnie podaje go Lucasowi.

— Cześć, cześć — macham do niego, jednocześnie pokonując dzielącą nas odległość. Całuję go dwa razy w usta, a następnie odwracam się do syna i całuję go w pulchny policzek. W momencie, gdy się odsuwam, dotyka rączką mojej twarzy, brudząc ją serkiem, który je. — Dziękuję, skarbie — grożę mu palcem i sięgam po ręcznik papierowy, którym się wycieram.

— W kubku masz kawę. Nie wiem co chcesz na śniadanie, dlatego nic nie robiłem — mówi, wycierając Lucasowi usta.

— Nie mam czasu. Jestem już spóźniona, powinnam być w salonie dziesięć minut temu, nie obrażę się, jeśli klientka wystawi nam negatywną opinię — tłumaczę, wyrzucając ręcznik do kosza.

— Nie jesteś spóźniona.

— Jestem.

— Nie jesteś, jest dopiero po siódmej — informuje, a ja pomimo spóźnienia, przystaję i zaczynam mu się przyglądać. Jest przemęczony? Stracił umiejętność odczytywania godzin?

— Jest prawie dziesiąta. Mia od godziny powinna być w szkole — mówię, spokojnie. — Dobrze się czujesz?

— Jest po siódmej.

— Na miłość boską, jest dziesiąta — syczę, tracąc i czas i cierpliwość. Wyjmuję z kieszeni telefon, podświetlam ekran i wyciągam go w stronę męża. — Widzisz?

— Słyszałem Twoją wczorajszą rozmowę z Rebecą. Przestawiłem godzinę w Twoim telefonie o przeszło dwie godziny, byś po pierwsze się nie spóźniła do salonu, a po drugie zjadła z nami śniadanie.

Słyszę jak moja szczęka upada na podłogę, a w tle rozlega się cichy śmiech Mii. Powinnam być zła, ale jednocześnie jestem mu wdzięczna, że tak postąpił. Wieczorem moja pracownica poinformowała mnie, że jej dziecko zachorowało i nie będzie mogła przyjść do pracy. Obiecałam, że ją dziś zastąpię, a wizyty z następnych dni odwołam. Dzięki Bogu, że David zaczyna pracę dopiero po południu, a ja mam dziś tylko trzy klientki.

— I mam być Ci wdzięczna czy Cię ukatrupić? — śmieję się, odkładam torebkę na blat wysypy i podchodzę do męża, obejmując go za szyję.

— Bam, bam, bam! — Lukas zaczyna piszczeć i uderzać dłońmi w krzesełko, na którym siedzi, a ja wybucham śmiechem.

— Twój syn, podjął decyzję za mnie — szepcę mu do ucha, gładząc jego włosy.

Odchrząkuje i zerka na mnie poważnym wzrokiem.

— Kawa — mówi zachrypniętym głosem, wskazując głową w stronę blatu. — Kawa Ci wystygnie.

Domek miłości 《ZAKOŃCZONA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz