《ROZDZIAŁ 14》

1.1K 83 40
                                    

MIRIAM

Siedzę na korytarzu już kilka godzin, jednak cały czas zaciskam rękę w łokciu. Znów miałam pobieraną krew do badań, ale chyba muszę się do tego przyzwyczaić. Będąc w ciąży z Lucasem odrobinę przezwyciężyłam swój strach przed igłami, skalpelami, wężykami i wszystkim co dotyczy szpitala, jednak to wciąż jest tylko kropelka w morzu. Do tej pory0 odwracam głowę, gdy pielęgniarka zbliża się do mnie z igłą i staram sobie przypomnieć jakąś piosenkę, którą śpiewałam ostatnimi czasy z moimi dziećmi, niestety jak na złość żadnej wtedy nie pamiętam.

— Daj już. — David dotyka mojej ręki i delikatnie łaskocze moją dłoń. — Zaraz przyjdzie lekarz.

— Na pewno już nie leci? — wskazuję wacik.

— Na pewno — obiecuje i rozprostowuje moją rękę, a ja czuję, że zdążyła mi porządnie zdrętwieć. Odsuwa wacik, a ja odwracam głowę, by nie widzieć ewentualnej plamy krwi.

— I jak?

— Nic nie ma. Nawet śladu po igle.

Spoglądam na rękę, mrużąc oczy i z zadowoleniem stwierdzam, że mówił prawdę. David wyrzuca wacik i wraca do mnie, a ja bez namysłu wtulam się w jego ramię. Tyłek spłaszczył mi się jak naleśnik od kilkugodzinnego siedzenia na drewnianym krześle, robi mi się niedobrze na samą myśl, że za chwilę będę poproszona do gabinetu i nawet nie chcę wiedzieć, co lekarz ma mi do powiedzenia. W dodatku chciałabym już wrócić do domu, przytulić Mię i Lucasa, podrapać Lilę po brzuchu i najzwyczajniej w świecie spędzić czas z rodziną.

— Pani Sánchez–Ávila. — Rozlega się głos doktora, który zbliża się do nas wielkimi krokami. Czuję jak żołądek boleśnie mi się zaciska, a jego zawartość niebezpiecznie przypomina sobie drogę, którą tam trafiła. Przełykam z trudem ślinę i wstaję z krzesła, kiwając głową w stronę lekarza. — Zapraszam do gabinetu — mówi, otwiera drzwi i przepuszcza nas przodem.

Wolniej niż powinnam, przekraczam próg gabinetu i wraz z Davidem siadam na miękkich fotelach, naprzeciwko lekarza.

— Bardzo proszę mówić rzeczowo i w miarę krótko — proszę lekarza, mocniej ściskając dłoń męża.

— Krótko i rzeczowo? — wzdycha i kilka coś myszą na laptopie. — Wydrukuję tylko wyniki badań, które wczoraj wykonała Pani w klinice w Filadelfii i przechodzimy do konkretów.

— Dobrze — szepcę, spoglądając na Davida, który uśmiecha się do mnie pokrzepiająco.

Ciszę przerywa jedynie cichy szum drukarki, lekarz sięga pod biurko, wyjmując z niego kilka kartek, a następnie dołącza je do dokumentów, które przed chwilą przyniósł.

— W takim razie zapraszam na czwarte piętro, gdzie kolega odpowie ze szczegółami na wszystkie zadane przez Panią pytania — mówi, wstając z fotela i wskazując dłonią drzwi.

Przyglądam mu się zaskoczona, nie rozumiejąc, o czym mówi. Dlaczego odsyła mnie do innej osoby, z tego co wiem to właśnie on miał być moim lekarzem prowadzącym, przez co narasta we mnie jeszcze większa panika.

— Spokojnie — szepce David do mojego ucha, uspokajająco gładząc dół moich pleców.

Przemierzamy korytarze szpitala, a ja z każdym krokiem czuję jak gula w moim gardle przybiera na rozmiarach, zaczyna mi się kręcić w głowie z nerwów, a do oczu napływają łzy, gdy tylko wyobrażę sobie co mogę za chwilę usłyszeć. Co jeśli zapewnienia wszystkich wezmą w łeb i jednak nic nie skończy się dobrze?

— Chyba nie dam rady — mówię cicho do Davida, próbując się zatrzymać, ale on wpycha mnie do kolejnego gabinetu, nawet na mnie nie patrząc. Rozgląda się dookoła, a ja podążam w jego ślady, nie czując w tej chwili zrozumienia z jego strony. 

Domek miłości 《ZAKOŃCZONA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz