《ROZDZIAŁ 3》

1.1K 82 34
                                    

MIRIAM

Obiad zjadamy w kompletnej ciszy. Odkąd tylko przekroczyliśmy próg domu, Mia nie odezwała się nawet słowem. Nie jestem zadowolona z faktu, iż nie przeprosiła tego chłopca. Nie chcę by ktokolwiek pomyślał, że nie potrafimy wychować własnego dziecka, gdy dobrze wiem jaka jest prawda. Mia pierwszy raz była uczestniczką w takim zajściu i chociaż zdaję sobie sprawę, że po części została do tego sprowokowana, nie chcę by myślała, że ujdzie jej to płazem. Zawsze staramy się z nią rozmawiać, jak z dorosłą osobą, ale nie możemy zapominać, że jest dzieckiem, któremu trzeba konkretnie pokazać co zrobiło źle. W życiu nie zostałam ukarana przez swoich rodziców i nigdy nie ukarałam swojego dziecka, ale chcę by Mia raz na zawsze zapamiętała, że nie może tak postępować. 

— Co robisz? — pytam, gdy ostawia talerz do zlewu i od razu podchodzi do szafki ze słodkościami. 

— Biorę czekoladkę — odpowiada, unosząc do góry pudełko.

— A zasłużyłaś dziś na deser? — unoszę pytająco brew. Mia przez chwilę mi się przygląda, a następnie przygryza od środka policzki.

— Chciałam ją dać Lucasowi.

— To mu ją daj.

Otwiera pudełko, wyjmuje jedną z pralinek, rozwija ją z papierka i daje swojemu bratu, następnie siada przy stole i spuszcza głowę. Nie podoba mi się to co robię, bardzo mi się nie podoba, ale w tej chwili uznaję to za konieczność. David wstaje od stołu, zabiera mi mój talerz i podchodzi do zlewu. Podwijam Lucasowi rękawki, nie chcąc by ubrudził się czekoladą.

— Daję Ci wybór — mówię, a Mia podnosi na mnie wzrok. — Opcja pierwsza: w ramach kary spędzisz resztę dnia w swoim pokoju. Opcja druga: Umyjesz dzisiaj Lilę.

— Umycie Lili ma być karą?

— Sama — zaznaczam.

— Sama? — pyta, patrząc na mnie wielkimi oczami. — Przecież to ona mnie umyje, a nie ja ją.

— Decyzja — ponaglam ją.

— Pokój — wstaje od stołu i nie mówiąc ani słowa więcej, wychodzi z kuchni i idzie na górę.

Wzdycham zrezygnowana, bo dawanie jej kary świadczy tylko o tym, że nie poradziłam sobie jako rodzic. Wyjmuję Lucasa z jego krzesełka i podchodzę do zlewu mocząc dłoń, a następnie myję mu rączki i buzię. 

— Jak wyjdę, idź do niej i powiedz, że kara się skończyła — mówi David, odkładając talerz na suszarkę i odbiera ode mnie malucha. — Obiecała, że jutro go przeprosi. Zgodziła się aby jedno z nas przy tym było. 

— Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie reagowałabym w ten sposób. Dając jej karę sama ją sobie wymierzyłam.

— Dobrze zrobiłaś. Mia czasem traktuje nas jak swoich przyjaciół, a nie rodziców, co jest oczywiście dobre, ale nie w każdym wypadku. Musi mieć świadomość, że za złe zachowanie będzie ponosić konsekwencje. Dodatkowo obrosła w piórka, gdy chłopak jej wybaczył, nawet wtedy, gdy go nie przeprosiła. Jutro się przekonamy, czy dotrzyma obietnicy i czy jej przeprosiny będą szczere — tłumaczy, przyciągając mnie do siebie ramieniem. 

— Wejdę z nią jutro do szkoły i przekonam się na własne oczy i uszy, ale wierzę, że dotrzyma słowa — mówię, wtulając się w jego bok i gładzę nogę mojego syna. — Na pewno dotrzyma — dodaję pewnie. — Jest Twoją córką.

— Kocham Cię — szepce, całując mnie delikatnie w usta, na co Lucas zaczyna piszczeć i wierzgać nóżkami. Wybucham śmiechem, zerkając na syna. — Ciebie też kocham, maratończyku — całuje go w czoło i oddaje mi. — Muszę iść. Postaram się wrócić, najszybciej jak będę mógł. 

Domek miłości 《ZAKOŃCZONA》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz