Rozdział 4

192 15 10
                                    

18+!!!

Bakugo : Wtf co tu się odpierdola!?

y/n : B-b-bakugo w-w-wyjdźcie p-p-proszę

Bakugo : Najpierw rzucasz Kirim po ścianach a teraz zabawiasz się z tym niedojebańcem

Kiri : Bakubro uspokój się

Bakugo : Nie kurwa prawie cię zabiła

Kiri : Nic się nie stało Bakubro

y/n : P-p-proszę w-w-wyjdźcie

Izuku : Choć Kaccan

Bakugo : Nigdzie kurwa nie ide póki jej nje wpierdolę

Nad tobą zaczęła się kłótnia. Niektórzy przytakneli blondynowi a druga połowa zaczęła ich odciągać.

y/n : W-w-wyjdźcie t-t-teraz błagam

Zero reakcji ale Tamaki zauważył że zbliża ci się atak paniki. Miał racje upadłaś na ziemie i zaczęłaś się trząść i płakać. Chłopak mocno cię przytulił i sadzając ciebie na swoje uda zaczął uspokajać.

Bakugo : Chyba sobie żartujesz...

Dałaś rade jeszcze przeteleportować za drzwi i je zamknąć poczym atak rozchulał się na dobre. Zaczęłaś iść w stronę dachu utrzymując swojego chłopaka na dystans dzięki swojej mocy. Stanęłaś na jego krańcu. Pobiegli za tobą też twoji przyjaciele.

y/n : Nie dam już rady. Ona mnie zabija. Miło było.

Tamaki : Y/N NIE!

Uśmiechnęłaś się sztucznie i póściłaś w dół. Do oczu napłynęły ci łzy. Nagle ujrzałaś swojego chłopaka który skoczył za tobą zmieniając seoje plecy w skrzydła. Złapał cię tuż przy ziemi i mocno przytulił.

Tamaki : M-m-możesz n-n-nas t-t-te-

Wiedziałaś oco mu chodzi i przesiosłaś was do twojego pokoju. Chłopak rozpłakał się i zaczął się trząść.

Tamaki : Nigdy mj więcej tego nie rób króliczku...

...kolejnh dzień...

Tamaki ratując cię złapał okropne przeziębienie ale nie chciał sie przyznać. Zobavzyłaś że coś jest z nim nje tak. Mial taki nie obecny wzrok.

y/n : Wszystko dobrze?

Przyłożyłaś ręke do jegi czoła. Gorączka wypalała go id środka.

y/n : Pakuj się do łóżka nigdzie dzisiaj nie idziesz.

Tamaki : A-A-a-aciu

y/n : Nawet kichasz przesłodko

Tamaki : Nie prawda aciu

y/n : Awww ale już ładuj się do łóżka

Wróciłaś po paru minutach z ciepłym rosołkiem który sama zrobiłaś. Przyszedł też Mirio.

Mirio : Ktoś tutaj ma katarka.

Tanaki : To nie jest śmieszne aciu

y/n : Dobra dobra a teraz otwieram hangar bo leci samolocik....

Tamaki : Nue traktuj mnie jak dziecko aciuuuu

Jakimś cudem udało ci się nakarmić marudnego Amajikiego. Cały czas żartowaliście sobje z Mirio a Tamaki co jakiś czas kichał.

Mirio : No doubra gołąbeczki ja was zostawiam

y/n : Oj zamknij się

Tamaki : + aciuuu 1

Blondyn wyszedł.

Tamaki : Psytulis🥺🥺

y/n : Tak ciebie zawsze

Położyłaś się na rozgrzanej klatce chłopaka. Poczułaś że stanik bardzo cię uwiera. Stwierdzilaś ze szybko go zdejmiesz wkońcu ufasz Tamakiemu. Zaczęłaś wstawać.

Temaki : Idziesz już😢?

y/n : Nie daj mi chwilkę

Zdjęłaś stanik przez rękaw i znowu położyłaś się na chłopaka który się mocno zaczerwienił.

y/n : Nie patrz tak na mnie idioto było mi nie wygodnie przez niego.

Tamaki : Rozumiem króliczku

...później...

Poszlaś do siebię. Cały dzień starałas się jakoś trzymać aby nie marteić chorego chłopaka. Dostałaś dzisiaj telefon ze szpitala. Twoja rodzina zmarła w pożarze. Wyjęłaś z szuflądy żyletkę. Zaczęłaś robić z pocżątku płytkie aż do coraz głębszych nacięć na nadgarstku. Niespodziewanie do łazienki wszedł twój chłioak trzymając w ręku twój stanik.

Tamaki : Zapom- JEZU CHRYSTE Y/N

y/n : Fuck. Emmm Tamaki nie musisz się nartwić wszystko dobrze...

Tamaki : Aciuu y/n odłuż tą żyletkę aciuuu proszę.

y/n : Widzisz już wszystko gra.

Z rąk na podłoge ciekła ci krew. Tamaki wziął apteczkę która była w każdym akademiku i zaczęł opatrywać twoje ręce pochlipując i mocząc bandaże.

Tamaki : Obiecaj że juz tego nigdy nie zrobisz...

y/n : Tama...

Tamaki : Obiecaj!

y/n : n-n-nie mogę...

Tamaki : Jak masz problem ośmiorniczko aciu to orzyjdź do mnie aciu a nie ranisz swoję piękbe ciało aciuuuuu

Chłopak zaczął całiwać twoje zabandarzowane nadgarstki coraz bardziej płacząc.

y/n : D-d-dobrze o-o-obiecuję

Tamaki : Więc co się stało?

Opowiedziałaś mu o telefonie a ona przycinął cię do siebie. Był strasznie rozpalony.

y/n : Tamaki masz bardzo wysoką gorączke...

Tamaki : To nie gorączka...

y/n : Huh?

Tamaki : P-p-popatrz na swoją koszulkę

Przez koszulkę prześwitywały ci twoje piersi.

y/n : Ty zboczeńcu!

Tamaki : Sorry, to hot to handel

Dałaś chłopakowi buziak w czoło.

y/n : No panie kichaczu zapraszam do spania

Tamaki Amajiki x reader//jesteś moim słońcem y/nOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz