Rozdział 1

375 25 10
                                    

~ ♡︎ ~

Otworzyłam gwałtownie oczy. Zupełnie nie mogłam określić swojego położenia. Napewno bardzo szybko jechałam ku górze, jednak coś mi nie pasowało. Nie pamiętałam nic. Zupełnie nic.

Emocje zrobiły swoje, zaczęłam panikować. Nie wiedziałam kim byłam, jak się znalazłam w tym czymś. Powoli zaczęłam się jednak uspokajać. Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie w tej sytuacji myśleć logicznie i spokojnie. Rozejrzałam się po tej klatce, w której się znajdowałam. Było tam strasznie ciemno, świeciły tylko niebiesko-czerwone światełka, które migały na przemian. Zauważyłam też dużo przeróżnych skrzynek i innych dziwnych rzeczy. Postanowiłam wstać i podejść do tych pudeł, co było nierozsądne, ponieważ nie zdążyłam nawet prosto stanąć, a już leżałam na ziemi, potykając się przy tym o różne przedmioty. Siła tego odruchu była tak mocna, że spadłam na coś bardzo ostrego.

Leciutko dotknęłam opuszkami palców mojego uda i byłam w stu procentach pewna, że sączyła się z niego krew, przez co zaczęłam bardziej panikować. Starałam się myśleć racjonalnie, ale było to strasznie trudne. Poczułam jak żółć napływa do mojego gardła. Przez kolejny natłok myśli chciało mi się wymiotować. Nie mogłam opisać tego co w tamtej chwili czułam. Był to ból psychiczny, jak i fizyczny.

W końcu winda, skrzynia, klatka (wszystko jedno co to było). W końcu to stanęło, a ja czułam coraz większy strach. Nie wiedziałam co się mogło wydarzyć. Byłam przygotowana na najgorszy scenariusz. Zastanawiałam się jak wyglądała smierć, a może ja już dawno umarłam?

Do klatki dostało się bardzo jasne światło, tak jasne, że musiałam zasłonić oczy rękoma. Po chwili obraz był bardziej wyraźny, a ja mogłam zaobserwować gdzie byłam i co się wokół mnie działo. Przymrużyłam lekko oczy i zobaczyłam chłopaków. Dużo chłopaków, którzy stali na górze i uważnie mi się przyglądali.

— Nie no bez jaj!— Krzyknął jeden z nich, wskakując do środka, a ja lekko odsunęłam się do tylu, dalej jedną ręka trzymając się za udo. Strasznie mnie piekło i czułam okropny ból, a krew leciała z niego niemiłosiernie. Po chwili wróciłam wzrokiem do tego chłopaka. Wyglądał na groźnego, albo po prostu miał taki wyraz twarzy. Miał krótkie blond włosy i dziwne brwi oraz nietypowe rysy twarzy, ale nie mogłam powiedzieć, że był brzydki. Był całkiem ładny. — Dziewczyna? To są jakieś żarty? Przecież ona jest tak chudziutka, że do niczego się nie będzie nadawać. Chyba, że na zmywak. — Dodał, dalej uważnie mnie oglądając, a reszta chłopców, którzy stali na górze się zaśmiała. Nie rozumiałam o czym on mówił i byłam coraz bardziej przerażona. Chciałam, aby to okazało się jakimś dziwnym snem.

Po dosłownie kilku sekundach do środka wskoczył kolejny chłopak. Ten był o wiele bardziej przystojniejszy i miał o wiele milszy wyraz twarzy. Był słodki. Również miał blond włosy, ale dłuższe, które lekko opadały mu na czoło. Delikatne kości policzkowe i bardzo znajome czekoladowe tęczówki. Po raz kolejny odsunęłam się do tyłu. Nie wiedziałam jakie mogli mieć zamiary, więc wolałam nie ryzykować.

— Odsuń się od niej, Gally. — Rozkazał blondyn i spojrzał na niego kontem oka.

— Naprawdę Newt? Przecież nawet jej nie dotknąłem. — Odparł Gally. Chłopak spojrzał na niego wymownie, a ten podniósł ręce w geście obronnym i odsunął się, zakładając ręce na piersi. Ten przystojny blondyn dalej patrzył się wprost na mnie. Ja po dłuższej chwili przyglądania się jego twarzy stwierdziłam, że skądś go kojarzyłam, ale zupełnie nie wiedziałam skąd. Wydawał się po prostu znajomy.

— Mam na imię Newt. — Przedstawił się, powoli podchodząc w moją stronę, a ja natomiast znów się odsunęłam. Syknęłam cicho kiedy poczułam okropny ból w udzie. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na moją nogę. — Jesteś rana, dasz radę wstać?— Zapytał, a ja spróbowałam podnieść się na własnych nogach. Co w ostateczności się udało. Powoli zaczęło kręcić mi się w głowie, a obraz zaczął mi się rozmazywać. Kiedy straciłam czucie w nogach i prawie spadłam na ziemie w ostatniej chwili złapał mnie Newt. Najpierw spojrzałam na jego dłonie, które znajdowały się na mojej talii, a później na jego twarz. — Rana jest bardzo głęboka i straciłaś bardzo dużo krwi. Trzeba to opatrzeć. — Oznajmił, patrząc głęboko w moje oczy. Nagle zrobiło mi się strasznie niedobrze. Przed oczami pojawiły mi się mroczki i prawie nic nie widziałam, a później całkowicie urwał mi się film...

Don't forget I love you || TMRWhere stories live. Discover now