Rozdział 10

172 15 1
                                    

~ ♡︎ ~

Minęły kolejne dwa tygodnie w strefie. Były one nawet spokojne. Każdy dzień miał identycznie. Wcześnie rano wstawałam do labiryntu i biegałam z Minho, odkrywając nowe korytarze. O dziwo nie spotykaliśmy żadnego dozorcy. Od ostatniego razu, gdy wpadliśmy na jednego z nich w labiryncie było spokojnie. Nawet w nocy nie było słychać żadnych ryków czy czegoś podobnego. Jednak i tak musieliśmy zachować ostrożność.

Zack wrócił do biegania i biegał po labiryncie razem z Ben'em. Alby był z tego wyraźnie zadowolony. Uznał, że Ben'owi będzie raźniej biegać z kimś. Jednak Newt'owi nie za bardzo się spodobało to, że Zack wrócił. Bał się, że może popełnić jego błąd i było to bardzo prawdopodobne, zważając na to, że chłopak naprawdę bał się tego miejsca. Z opowiadań Minho wiedziałam, że miewał koszmary. Podobno jeszcze gorsze od mojego ostatniego. Na początku też przestał z kimkolwiek rozmawiać. Skrył się sam w sobie bardzo głęboko. Jakiś czas przed moim pojawieniem się otworzył się przed innymi streferami. Zaczął normalnie rozmawiać, a czasami nawet żartował i się uśmiechał. Alby i Newt przestali się o niego martwić, ponieważ zachowywał się normalnie. Jednak już potem Zack nie wrócił do labiryntu. Aż do teraz. Jakiś tydzień temu tak po prostu oznajmił, że chciałby wrócić do biegania. Było to trochę niepokojące. Nie tylko dla mnie dla Newt'a i Minho też. Alby też się martwił, ale postanowił dać mu szansę. Później poprosił Ben'a, aby go pilnował i nie spuszczał z oka. Chłopacy byli dobrymi przyjaciółmi, więc dla niego to nie był problem. Alby był dobrym przywódcą i zawsze dbał o nasze bezpieczeństwo. Jak narazie nic się nie stało i Ben miał cały czas oko na Zack'a, więc chyba nie było się o co martwić.

Po tym jak wracałam z labiryntu spędzałam czas na rozmowie z Newt'em. Minho też często z nami siedział, ale jednak częściej kładł się spać. Z każdym dniem dogadywaliśmy się coraz lepiej, a ja czułam, że z nimi mogłabym przejść przez samo piekło. Mało tego zabiłabym samego diabła, gdyby od tego zależało ich życie. Stali się najważniejszymi osobami w moim życiu. Wiedziałam, że chodźmy nie wiem co nie pozwoliłabym, żeby stała im się krzywda. Nawet, jeśli znaliśmy się jakiś miesiąc to i tak bardzo mi na nich zależało.

Moje uczucia względem Newt'a były conajmniej dziwne. Miałam ochotę się z nim przytulać i całować. Chciałam, aby był dla mnie kimś więcej i rozmyślałam o nim cały czas. Jego idealne blond-włosy, które uwielbiałam dotykać. Ten prosty i lekko szpiczasty nos, cudowne kości policzkowe i długie rzęsy, których tak bardzo mu zazdrościłam. Jak można być tak idealnym, a zarazem miłym, uprzejmym i poważnym? Uzależniłam się od niego, pragnęłam go jak nikogo innego. Stawiałam go ponad wszystko inne, gdyby mnie poprosił zrobiłabym wszystko. Bo tak właśnie było. Newt uzależnił mnie od siebie. Od samego początku coś mnie do niego ciągnęło. Na początku moje ciało przy nim wariowało. Ręce mi się trzęsły i pociły, serce waliło jak szalone, a w żołądek mi się skręcał w supeł. Jakim cudem teraz zachowywałam się normalnie i czułam się całkiem swobodnie w jego towarzystwie? To wszystko chyba zasługa czasu.

Najgorsze w tym było to, że on nie odwzajemniał moich uczuć. Skąd to wiedziałam? Otóż uświadamiał mi to na każdym kroku. Cały czas mówił, że byłam dla niego, jak siostra, że byłam jego najlepszą przyjaciółką. Nawet Minho ostatnio powiedział, żebym dała sobie spokój z Newt'em. Co było dziwne, ponieważ on od początku nam kibicował. Tyle razy zostawiał nas samych, żebyśmy mogli w spokoju porozmawiać. Wiele razy też z nim o tym rozmawiałam. Pewnego razu Minho powiedział, że wybada sytuacje. Kiedy w labiryncie znów zaczęłam temat o Newt'cie odrazu mi przerwał i powiedział, abym dała sobie z nim spokój.

Don't forget I love you || TMRWhere stories live. Discover now