Rozdział XIV

3.2K 254 310
                                    

To było jak sen. Jak przerażający koszmar, z którego chciałaś się wybudzić. Płacz, krzyki i wołanie o pomoc, którą tak trudno było okazać. Nie mogłaś uwierzyć, że dożyłaś dnia, którego bała się cała ludzkość.

***Dzień wcześniej***

Za kilka dni miała odbyć się twoja pierwsza ekspedycja za mury. Czułaś strach, jednak jednocześnie podekscytowanie, które nie pozwalało ci spać po nocach. Wasze treningi ograniczały się teraz tylko do unicestwiania drewnianych tytanów, a także ćwiczenia różnego rodzaju szyków obronnych.

Były to godziny popołudniowe. Zwiadowcy zajęci byli treningiem, kiedy nagle usłyszeliście przerażony krzyk jednego z chłopaków należącego do Korpusu.

— Mur Maria został przerwany! Tytani wdarli się do środka! Trwa ewakuacja cywilów! — oznajmił, a na dźwięk tych słów wszyscy dosłownie zamarli w miejscu.

W tamtej chwili znajdowałaś się na konarze drzewa. Po usłyszeniu tej wiadomości opadłaś na kolana czując, że nie będziesz w stanie dłużej utrzymać się na nogach. Nie mogłaś uwierzyć w to, co usłyszałaś przed momentem. W pierwszej chwili pomyślałaś, że to jeden, wielki żart. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.

Tamtego dnia odwołane zostały wszystkie treningi. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę się wydarzyło. Z pogłosek dowiedziałaś się, że zza dystryktu Shiganshina wyłonił się Kolosalny Tytan, który zniszczył go jednym ruchem. Później pojawił się Opancerzony, który przebił bramy muru Maria.

Siedziba waszego Korpusu znajdowała się blisko Trostu. Część Zwiadowców, w tym również wasz oddział został wysłany do oblężonego dystryktu w celu odciążenia tamtejszych władz i pomocy ludności cywilnej. Liczyła się każda para rąk.

***

Tak właśnie wyglądał moment, w którym ludzkość straciła wiarę na lepsze dni. Od jakiegoś czasu mówiono, że przerwanie murów jest tylko kwestią czasu. Nikt jednak nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko.

Teraz widziałaś to na własne oczy. Stałaś pośrodku zatłoczonego miasta i przypatrywałaś się sytuacji, w jakiej znaleźli się ludzie. Strach, niedowierzanie i przerażenie wypełniły cały Trost wraz z uchodźcami, dla których brakowało już miejsca.

Cały wasz oddział znajdujący się pod opieką Levi'a zajmował się przydzielaniem racji żywnościowych, których najprościej mówiąc brakowało. Nie mogłaś patrzeć na głód, jaki nagle zapanował w dystrykcie. Dzieci płakały po kątach, straż wynosiła coraz to więcej ciała oraz rannych. Wyglądało to dosłownie jak istne piekło na ziemii. Serce krajało ci się na widok wszystkich dzieci, które z nadzieją szukały swoich rodziców, podczas gdy najprawdopodobniej nie było ich już na tym świecie.

— Nie mogę uwierzyć, że to się stało — mruknęła Petra, która otarła łzę z policzka.

Nie miałaś nawet słów, które mogłaby wyrazić twoje uczucia w tamtym momencie.

— Kapitanie Ackerman, proszony jest pan do siedziby dowództwa — oznajmiła wysoka dziewczyna o blond włosach i zielonych oczach, która ni stąd ni zowąd pojawiła się tuż obok waszej grupki. — Oraz [Imię i Nazwisko]? — dodała, błądząc wzrokiem.

— To ja — mruknęłaś podnosząc rękę i nie kryjąc zdziwienia. Szczerze mówiąc nie do końca ogarnęłaś tą nagłą sytuację.

— Ty również jesteś proszona do siedziby — powiedziała, mierząc cię wzrokiem.

— Z jakiej racji? — zamrugałaś kilkakrotnie. Czyżbyś zrobiła coś złego? Posądzą cię o coś? A może gorzej? Może osądzą cię za twoje dawne wybryki z Kapitanem?

⚔ Levi x Reader ⚔ Kapitan z Podziemii ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz