— Nie ma mowy. [Imię córki] jest jeszcze za młoda na chłopaka. Ten szczyl jest tu po raz pierwszy i ostatni — burknął Levi, krzyżując ręce na piersi i udając wielce naburmuszonego. Siedział właśnie przy stole i od jakiegoś czasu zastanawiał się, co ze sobą zrobić.
— Levi, daj już spokój. Ma szesnaście lat, a w dodatku to tylko jej kolega. Przesadzasz na starość — odparłaś, zmywając okrągły talerz, który po chwili położyłaś obok zlewu.
— Nie ufam mu. Siedzą w jej pokoju już od godziny, to robi się podejrzane. To na pewno nie jest tylko kolega — powiedział.
— A nawet jeśli, to co? Boisz się, że odbierze ci córeczkę tatusia? — mruknęłaś, patrząc na niego politowanym wzrokiem.
— Mamo, tato, nie uwierzycie co — nagle do kuchni wbiegł sześcioletni chłopiec z ciemną czupryną, który przypominał miniaturkę Levi'a. — Widziałem, jak [Imię córki] i jej chłopak całują się w pokoju! — oznajmił.
— [Imię synka], ile razy mówiłam ci, żebyś nie podglądał siostry w pokoju? To niegrzeczne — zganiłaś go, kładąc dłonie na biodra i mierząc syna surowym spojrzeniem.
— No nie, tego już za wiele — Levi gniewnie podniósł się z krzesła i stanowczym krokiem udał się w kierunku pokoju córki.
— Levi, przestań. Opanuj się! Narobisz jej wstydu! — ruszyłaś za nim, próbując odciągnąć go od tego, co miał zamiar zrobić.
— Nie pozwolę na to, aby [Imię córki] spotykała się z jakimś szczeniakiem bez perspektyw. Po moim trupie! — syknął, idąc naprzód i nic nie robiąc sobie z twoich rad. Po drodze zgarnął jeszcze broń, która była również jego najlepszym przyjacielem.
— [Imię syna] mógł zmyślać. A nawet, jeśli nie, to przecież to tylko pocałunek. Co to takiego?
— Nie pamiętasz już, jak kończyły się nasze tylko pocałunki? Nie pozwolę na to! Ona jest jeszcze za młoda! — kontynuował.
— To było wieki temu! Czasy się zmieniły! Za murami jest już bezpiecznie, a dzieciaki nie muszą potajemnie się spotykać. Odpuść!
Nim jednak zdążyłaś cokolwiek zdziałać, Levi ani śnił cię posłuchać. Gwałtownie otworzył drzwi od pokoju córki, nakrywając swoje oczko w głowie na niewinnych pocałunkach z uroczym młodzieńcem.
— Tato! Co ty wyprawiasz?! — krzyknęła [Imię córki], gdy tylko zobaczyła minę swojego ojca. — Mamo? — spojrzała na ciebie panicznie.
— Przepraszam, próbowałam go powstrzymać — jęknęłaś, chwytając go za rękę. — Chodź, Levi, przecież...
— Ty mały szczeniaku! Jak śmiesz zbliżać się do mojej córki?! — wrzasnął Levi, wyciągając zza pleców swoją tajną broń - mopa, którym ruszył z atakiem na Bogu ducha winnego chłopca.
— Levi, idioto, przestań! — wydarłaś się, próbując odebrać mu narzędzie zbrodni.
— Nie chcę cię tu więcej widzieć! Uciekaj ale już!
— Tato! Przestań! — piszczała wasza córka.
— Levi! — krzyczałaś, goniąc go, kiedy chłopiec wybiegł z pokoju krzycząc jakieś przeprosiny.
— I żebyś więcej się do niej nie dobierał! — wykrzyczał jeszcze mężczyzna, stając w drzwiach i czekając, aż tamten ucieknie przez wyjściowe. — Nic ci nie zrobił, córeczko? Nie skrzywdził cię? — nagle zmienił ton głosu, zwracając się do córki.
— Tato, oszalałeś?! To już drugi chłopak w tym miesiącu, którego pogoniłeś! — wrzasnęła dziewczyna i wybiegła za swoim przyjacielem.
— Dbam tylko o twoje dobro! — krzyknął za nią Levi, gdy była już na końcu korytarza.
— Jeśli tak, to przestań w końcu wtrącać się w moje życie! — odburknęła, trzaskając głównymi drzwiami z zamiarem dogonienia chłopaka.
— Jesteś idiotą! Zwariowałeś?! Po co to zrobiłeś?! — wrzasnęłaś na mężczyznę, który wydawał się być bardzo z siebie zadowolony. — Rób tak dalej, a w końcu wyprowadzi się od nadopiekuńczego ojca!
— Myślisz, że mogłaby to zrobić? — spytał przejęty.
— Ja bym tak zrobiła — fuknęłaś.
— Przecież tak zrobiłaś. Nie pamiętasz już, jak znalazłem cię na ulicy, bo uciekłaś od rodziców?
— Gdybym tego nie zrobiła, nigdy byśmy się nie poznali. Nie odbieraj jej młodości, Levi — powiedziałaś już spokojniej.
— Mamo, tato! Zobaczcie przez okno! [Imię córki] i ten chłopak znów się całują! — usłyszeliście nagle z kuchni. Levi się zerwał, a ty zaraz za nim, aby uniknąć kolejnej awantury. — Zobaczcie! — powiedział chłopiec, dotykając palcem szyby i wskazując na całującą się parę nastolatków.
— Niech no tylko... — zawziął się mężczyzna, gdy tylko podszedł do okna i zobaczył ten cały obrazek.
— Levi, odpuść — powiedziałaś, patrząc na niego znaczącym wzrokiem, którym starałaś się wywrzeć na nim przemyślenia dotyczące jego zachowania.
— Tch, niech będzie — mruknął w końcu. — Ale jak zajdzie w ciążę, to...
— Skończ! — przerwałaś mu, waląc w niego kuchenną ścierką. — Chodź, obiecałeś pomóc mi przesadzić kwiatki, idziemy — dodałaś, chwytając go za rękę. — Ty też chodź, [Imię syna]. Tata ma dla ciebie na pewno bojowe zadanie — synka również złapałaś za rączkę.
— Mamo? A co to znaczy zajść w ciążę? — spytał chłopiec, zadzierając głowę, by popatrzeć na ciebie błyszczącymi oczami.
— To znaczy mieć w brzuchu małego dzidziusia. Ty i twoja siostra też byliście u mnie w brzuszku, zanim przyszliście na świat — wyjaśniłaś.
— Jeeejkuu — westchnął zafascynowany chłopiec. — A jak się tam znaleźliśmy? Weszliśmy do środka? — spytał, przez co trochę zrzedła ci mina. Popatrzyłaś znacząco na Levi'a, aby uratował sytuację.
— Kiedyś ci opowiem — powiedział Levi. — A teraz idziemy do ogródka. Pomożesz nam? — spytał.
— Tak! — wykrzyknął wesoło chłopiec.
— To lecimy — Levi wziął syna na ręce, aby następnie pobiec z nim w pozycji samolotu, przez co chłopiec zaczął śmiać się do rozpuku.
Westchnęłaś i pokręciłaś głową nie mogąc uwierzyć, jak szczęśliwą osobą jesteś i że wszystko zawdzięczasz temu, że przed laty wpadłaś w dziurę, która przeniosła cię w świat Podziemii.
***
Hejka!
Nie umiem rozstać się z tym opowiadaniem, dlatego publikuję specjalne wydanie, do którego pomysł podsunęła mi Martinuella ;)
Mam nadzieje, że się wam spodoba ^^
Jeśli tak, nie zapomnijcie o ⭐ dla wsparcia <3
CZYTASZ
⚔ Levi x Reader ⚔ Kapitan z Podziemii ✔
FanfictionJako nastolatka byłaś szalenie zakochana w Levi'u, oczywiście ze wzajemnością. Kiedy nagle złamał ci serce, nie chciałaś go już więcej widzieć. Gdy twój ojciec dostał nową posadę w innym dystrykcie, przeprowadziliście się, a ty mogłaś zacząć wieść n...