To miało wydarzyć się już za chwilę. Cały wasz oddział stał na baczność w oczekiwaniu na Kapitana. Nie mogłaś uwierzyć, że udało Ci się tu dostać. Tym razem już nikt nie mógł powołać się na to, że dostałaś się tu za sprawą ojca. Wcześniej, kiedy należałaś do Żandarmerii wiele osób wypominało ci jego rangę. Od zawsze chciałaś się od tego uwolnić. Kiedy Erwin w końcu zobaczył twoje zdolności mogłaś bez problemu powiedzieć, że to twoja zasługa, że tu jesteś. Z resztą ojciec nawet nie wysłałby cię tutaj, do Zwiadowców. Dla niego najlepszym wyjściem było bezpieczne grzanie tyłka w Żandarmerii, czego chciał również dla ciebie.
— To oni, już idą — pisnęła ci do ucha podekscytowana Petra.
Zerknęłaś za siebie, nie mogąc znieść napięcia spowodowanego ciekawością. Bardzo chciałaś poznać waszego nowego kapitana. Przez pierwsze kilka sekund widziałaś tylko jego sylwetkę, gdyż ostre promienie słońca padały wprost na ich twarze. W porównaniu z Erwinem, którego rozpoznałaś, wydawał się bardzo niski. Odwróciłaś wzrok, aby nie wyglądało na to, że się gapisz. Postanowiłaś sprawiać dobre wrażenie od samego początku. Stanęłaś na baczność i w skupieniu poczekałaś jeszcze kilka sekund, zanim dwójka mężczyzn nie zjawiła się centralnie przed waszą grupą. Kiedy to się stało, momentalnie pobladłaś. Nagle zrobiło ci się gorąco, a żołądek podszedł do gardła. Przez nagły wzrost przyspieszonego bicia serca miałaś chwilowy problem z oddychaniem. Nie mogłaś uwierzyć w to, co zobaczyłaś.
— Chwila, to na pewno nie on. Przecież był bandytą w Podziemiach. To na pewno jego sobowtór — powtarzałaś sobie w myślach mając nadzieję, że twoje przypuszczenia się sprawdzą.
— Żołnierze nowo utworzonego oddziału specjalnego, przedstawiam wam waszego dowódcę. Oto Kapitan Levi Ackerman — oznajmił Smith, wskazując na niskiego mężczyznę z zimnym wyrazem twarzy.
— Szlak, więc to jednak on. Jak to do cholery możliwe?! Co on tu robi?! W dodatku jako dowódca? — przez twoją głowę przemykało tysiące myśli na sekundę.
— Cieszę się, że mogę powitać was jako dowódca — zaczął tym swoim niskim głosem, który tak dobrze zapamiętałaś, choć jego ton wcale nie wskazywał na radość. — Część z was pewnie mnie już zna, tak samo jak ja ich. Niektórzy jednak zostali sprowadzeni z innych dystryktów, więc nie znam jeszcze waszych umiejętności. Proszę każdego o wystąpienie z szeregu i przedstawienie się.
— Eld Jin, Trost — pierwszy odezwał się wysoki blondyn z kitką i kozią bródką.
— Oluo Bozad, Trost — kolejny wystąpił jasnowłosy mężczyzna z kilkoma zmarszczkami na twarzy.
— Ghunter Schultz, Trost — dalej chłopak o ciemnych oczach i włosach uczesanych na jeża.
— Karl Freeman, Utopia — następny poza szereg wyszedł wysoki mężczyzna o czarnych jak smoła włosach i morskich oczach.
— Anthony McKenzie, Calameth — jako ostatni z mężczyzn przedstawił się brązowowłosy chłopak z zarostem, wyglądający na najmłodszego z wszystkich.
W końcu przyszła kolej na ciebie. Na drżących nogach wykonałaś krok przed siebie, wlepiając wzrok w jakiś punkt za mężczyznami. Za żadne skarby nie mogłaś spojrzeć w jego oczy.
— [Imię i nazwisko], dystrykt Orvud — powiedziałaś, czując niewiarygodnie dużą gulę w gardle, po czym ponownie wstąpiłaś do szeregu. Przez to, że nie patrzyłaś na Levi'a nie mogłaś dostrzec jego beznamiętnego spojrzenia, kiedy na ciebie patrzył. Mimo to robił to nieco dłużej, niż w przypadku pozostałych osób. Ocknął się dopiero wtedy, gdy usłyszał głos Petry, która przedstawiała się po tobie. Ona również należała do Trostu. Petra Ral miała rudawe włosy do ramion i duże, oliwkowe oczy. Była mniej więcej twojego wzrostu oraz dość drobnej postury.
CZYTASZ
⚔ Levi x Reader ⚔ Kapitan z Podziemii ✔
FanfictionJako nastolatka byłaś szalenie zakochana w Levi'u, oczywiście ze wzajemnością. Kiedy nagle złamał ci serce, nie chciałaś go już więcej widzieć. Gdy twój ojciec dostał nową posadę w innym dystrykcie, przeprowadziliście się, a ty mogłaś zacząć wieść n...