Rozdział XV

3K 268 380
                                    

— Nie miałem pojęcia, że zostaniesz jej kapitanem. Gdybym tylko wiedział... — powiedział jeden z nich.

— Naprawdę nic o tym nie wiedziałem. Myślisz, że chciałem spojrzeć jej po tym wszystkim w oczy? — w pierwszej chwili nie potrafiłaś przyjąć do wiadomości, kto najprawdopodobniej mógł być właścicielem owego drugiego głosu. — Z resztą, teraz to już bez znaczenia. Gdybyś tylko... — mówił jednak zamilkł, gdy stanęłaś w drzwiach z szeroko otwartymi oczami.

Stałaś jak posąg i nie mogłaś uwierzyć własnym oczom oraz uszom.

Twój ojciec i Levi... Znali się?

— Co tu się... Wy... Wy się znacie? — stałaś jak wryta, nie potrafiąc wydukać nic innego.

— Nie, to nie tak — zaczął twój ojciec. Levi natomiast prychnął pod nosem. Ignorując twoje pytanie, wyminął cię w przejściu i wyszedł.

— Tato... co... — wydukałaś, śledząc wzrokiem chłopaka. Kiedy zatrzasnął za sobą drzwi, ponownie przeniosłaś wzrok na starszego mężczyznę. — Co to miało znaczyć?

— Nie miałem pojęcia, że przydzielą cię do jego oddziału. Gdybym tylko... — zaczął.

— Zaraz, jak to nie miałeś pojęcia. Ale jak? Skąd go znasz? — spytałaś. — Tato, odpowiedz mi — pisnęłaś, kiedy zamilkł.

— Byłaś taka młoda i naiwna. Nie mogłem pozwolić, żeby ten drań... — mówił twój ojciec jednak widać było, że przychodzi mu to z wielką trudnością.

— O czym ty mówisz? Ty... Wiedziałeś? — niemal szepnęłaś. Poczułaś, jak serce podchodzi ci do gardła, a wszystkie wnętrzności skręcają ze sobą.

— Oczywiście, że wiedziałem. Myślisz, że nie widzieliśmy z matką zmiany twojego zachowania? Myślałaś, że uda ci się utrzymać wszystko w tajemnicy? — wrzasnął, a żyłka na jego czole omal nie pękła.

— Ale jak...

— Gdy zaczęliśmy coś podejrzewać, nakazałem moim ludziom cię śledzić. Szybko donieśli mi, z kim się spotykasz i jaką opinię ma ta osoba — odparł mężczyzna, starając się uspokoić.

— Więc ta przeprowadzka... To wszystko było z mojego powodu? Wszystko przez to, że nie podobało się wam z kim się spotykam? Jak mogłeś... — mruknęłaś, kręcąc głową z niedowierzania. Własni rodzice... Jak mogli ci zrobić coś takiego?

— Skarbie, nie mogłem pozwolić na to, żebyś zadawała się z przestępcą z Podziemii. To nic nie warty śmieć. Pomyślałem, że im szybciej cię skrzywdzi, ty szybciej o nim zapomnisz — przerwał ci.

— Słucham? O czym ty mówisz... Nie wierzę — wymamrotaś, wycofując się. Twój oddech przyspieszył. Patrzyłaś na ojca ogromnymi czyma i nie wiedziałaś do końca, co takiego się właśnie dzieje.

— Poczekaj. Daj mi wyjaśnić. Zrobiłem to wszystko dla twojego dobra. Zasługiwałaś na kogoś lepszego — mówił, jednak nie miałaś zamiaru dłużej tego ciągnąć.

— Skończ, nie mogę cię słuchać. Nie chcę słyszeć od ciebie już ani słowa — powiedziałaś, a nastepnie wybiegłaś z budynku z zamiarem dogonienia Levi'a.

Czułaś się tak, jakbyś zaraz miała runąć na ziemię. Pobiegłaś przed siebie z nadzieją, że uda ci się go dogonić. Panicznie zaczęłaś rozglądać się na boki, aż w pewnym momencie zauważyłaś jego charakterystyczny ubiór.

— Levi, proszę, zaczekaj — wydyszałaś w biegu, gdy zaczęłaś przedzierać się przez tłum, próbując go dogonić. — Proszę, stój — złapałaś go za łokieć, gdy w końcu udało ci się z nim zrównać.

⚔ Levi x Reader ⚔ Kapitan z Podziemii ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz