— Możemy porozmawiać? — zaszłaś go od tyłu, gdy ten poprawiał właśnie siodło na grzbiecie swojego wierzchowca.
— Zrobimy to po powrocie, zaraz wyruszamy — odparł, nie przerywając swojej czynności. Zaletą całej scenerii było to, że głosy ludzi wiwatujących dookoła zagłuszały wszystkie inne odgłosy, przez co nikt nie miał prawa was podsłuchać.
— Nie. Być może to ostatnia szansa, aby ci to powiedzieć — powiedziałaś stanowczo. — Co do dzisiejszej nocy, ja... — zacisnęłaś powieki. — To nic dla mnie nie znaczyło, Levi. Myślałam, że może być inaczej, ale jednak nie. Chyba nie potrafię ci wybaczyć, ja... Chciałam, żebyś poczuł się tak, jak ja sześć lat temu — powiedziałaś w końcu, nie mogąc spojrzeć na jego twarz.
Mężczyzna stał przy koniu trzymając lejce, jednak po tych słowach delikatnie odwrócił się w twoją stronę. Przez chwilę patrzył na ciebie, a może wręcz wywiercał w tobie dziurę na wylot swoim spojrzeniem.
— Rozumiem. Wracaj na swoje miejsce, zaraz ruszamy — powiedział tylko, podczas gdy twoje serce roztrzaskało się na milion kawałków.
Popatrzyłaś w jego oczy jeszcze tylko przez ułamek sekundy, aby następnie spuścić głowę i poczłapać z powrotem na swoje miejsce.
Czułaś się naprawdę potwornie. Powinnaś przecież być przepełniona ulgą, a tymczasem co? Czułaś się jak ostatnia kretynka. Jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że cierpienie innej osoby przyniesie ci ukojenie? Zemsta powinna być słodka, natomiast twoja była gorsza od najczarniejszej herbaty. Miałaś poczuć się lepiej, jednak poczułaś się jeszcze gorzej.
Jednak z drugiej strony... Levi nie wydawał się być bardzo poruszony twoimi słowami. Owszem, wiedziałaś, jak doskonale potrafi ukrywać swoje uczucia i emocje, jednak czy tym razem również zastosował ten trik? Może dla niego był to tylko jednorazowe skorzystanie z okazji?
Cóż, tego już raczej się nigdy nie dowiesz. Było, minęło.
Wsiadłaś na swojego konia i poklepałaś go po grzbiecie. Dostałaś kasztanowego wierzchowca z białym paskiem, który przebiegał od nosa aż do miejsca między oczami zwierzęcia. Koń posiadał również białe kończyny od połowy aż po same kopyta oraz hebanową grzywę.
Przez tę całą sytuację kompletnie zapomniałaś o strachu. Dał ci się we znaki dopiero wtedy, gdy Erwin zaczął pobudzać wasze serca do walki swoją głośną przemową. Wtedy poczułaś, jak cała krew odpływa ci z twarzy. Kątem oka dostrzegłaś minę Oluo, która wyglądała tak, jakby zaraz miał zwymiotować. Na samą myśl przełknęłaś ślinę, abyś przypadkiem sama tego nie zrobiła.
— Poświęście swoje serca dla walki! — ryknął w końcu Erwin, zaś twoje serce znalazło się w pobliżu gardła. Miałaś wrażenie, że zaraz spadniesz z konia, jednak z drugiej strony poczułaś również zastrzyk adrenaliny. Po słowach Generała usłyszałaś jeszcze tylko głośne, ale niewyraźne krzyki, a następnie cała kompania Zwiadowców wprawiła swoje konie w ruch.
Brama otworzyła się, aby chwilę później przepuścić przez swe progi młodych żołnierzy, pragnących poświęcić swoje życia dla dobra ludzkości.
I stało się. W końcu to zrobiłaś. Problemem jednak było to, że twoim marzeniem nie było zwiedzanie terenów za murem Maria, ale tych, które znajdowały się znacznie dalej, poza wszelkimi wyobrażeniami. Aby jednak je zrealizować, musiałaś najpierw zrobić wszystko, aby odzyskać utracone ziemie i następnym razem wyruszyć już w szeroki świat. Dlatego właśnie nie mogłaś zginąć. Nie, dopóki twoje marzenie nie przerodzi się w rzeczywistość.
CZYTASZ
⚔ Levi x Reader ⚔ Kapitan z Podziemii ✔
FanfictionJako nastolatka byłaś szalenie zakochana w Levi'u, oczywiście ze wzajemnością. Kiedy nagle złamał ci serce, nie chciałaś go już więcej widzieć. Gdy twój ojciec dostał nową posadę w innym dystrykcie, przeprowadziliście się, a ty mogłaś zacząć wieść n...