T-that was affection

1.1K 96 117
                                    


Po przebraniu się z powrotem w swoją klasyczną białą koszulkę z czerwonymi rękawami poszedł do kasy zapłacić za różową sukienkę. Kupowanie takich rzeczy to raczej osobliwe uczucie, w przypadku Tommiego dodatkowo spotęgowane przez reakcję Wilbura. Szkoda że tego nie nagrał, myślał wychodząc razem z Tubbo ze sklepu.

Kiedy byli na zewnątrz zaczęli rozglądać się za ,,uciekinierem". W zatłoczonej galerii ciężko było zarejestrować jakąkolwiek konkretną osobę, więc po prostu stali w miejscu i czekali aż Wilbur sam do nich wróci. Nie trzeba było długo czekać, tak nagle jak zniknął tak szybko się pojawił. Wyszedł zza rogu i patrząc w ziemię podszedł do dwójki.

- Chłopaki - zaczął mówić wciąż unikając nieokreślonego wzroku - wiem że to było dziwne. Było dziwne i niepokojące! T-that was affection.

Tommy zaśmiał się zasłaniając usta dłonią. Wilbur był na swój sposób uroczy próbując się za wszelką cenę wytłumaczyć.

- Nie ma się z czego śmiać! - zareagował raptownie - czasem miewam takie krwotoki. To... to moja p-przypadłość. Tak! To moja przypadłość. Krwotoki. Haha. - zakończył nerwowym śmiechem.

Kto wie, może on naprawdę ma taką ,,przypadłość".

- Twoją jedyną przypadłością jest Tommy w sukience! - zaśmiał się Toby zawieszając się na barku wysokiego chłopaka.

- Na miłość boską - westchnął - Lepiej już chodźmy do samochodu.

To była racja. Dochodziła 13, a oni nawet jeszcze nie mieli biletów. W drodze do parku Tubbo przygotowywał swoją kamerę do nagrania vloga albo jakichś ciekawych ujęć, Tommy zajmował się naładowaniem plastikowego pistoletu. Niby ma już 16 lat, ale duchowo wciąż jest w 2 klasie podstawówki.

Po przekroczeniu bramy Disneylandu oczom trójki ukazała się ogromna przestrzeń wypełniona budynkami z fantazyjnymi fasadami i stylizowanymi straganami wokół szerokiej drogi. Niezliczona ilość turystów przechodziła pomiędzy sobą ocierając swoje ramiona. Przyjaciele trzymali się razem, dosłownie. Tubbo złapał obu za ręce i mocno je ściskając pokierował ich na błonie, żeby znaleźć spokojne miejsce.

Kiedy dotarli na trawnik mogli wyciągnąć kamerę i inne cenne rzeczy z plecaków. Tommy był przygotowany. Miał uchwyt do spodni na swój pistolet i przepaskę na klatkę piersiową z pochwą na miecz. Diamentowy enchantowany miecz z Amazona oczywiście. Wyekwipowany w ten sposób wepchnął kamerę w ręce Tobiego i powiedział:

- Nagraj to.

Po czym podbiegł do nieznajomej dziewczyny zajętej sprawdzaniem czegoś na telefonie i powiedział to jedno, dobrze wszystkim znane zdanie:

- You're my girlfriend.

Zdezorientowana dziewczyna rozejrzała się na boki żeby przekonać się, że zdanie zostało skierowane w jej stronę.

- Znamy się? - zapytała niemal niemiło.

Tommy po prostu stał w miejscu i w bardzo niezręczny sposób był. Po prostu był, w niekomfortowej ciszy i z diamentowym mieczem na plecach był.

Widząc to Wilbur podbiegł do blondyna i stając pomiędzy nim a nowo spotkaną dziewczyną zaczął mówić:

- Nie, nie, nie Tommy. Mówiłem Ci, że tak się nie podrywa dziewczyn.

- Jak podrywać dziewczyny, Wilbur?

W tamtym momencie przypominali po prostu dwójkę braci. Starszy objął go ramieniem i zaczął powolnym krokiem prowadzić z powrotem do miejsca gdzie uprzednio stali.

Tombur, pierwszy w tym sezonie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz