To dzisiaj. To dzisiaj, to dzisiaj, to dzisiaj. TO DZISIAJ. Dzisiaj Wilbur przyjedzie po Tommiego i razem z Tubbo pojadą do Francji na weekend. To była jedyna rzecz o której myślał blondyn od kiedy otworzył oczy. Jedyne o czym myślał podczas lekcji i jedyne o czym myślał kiedy jadł płatki przeglądając Twittera.
Pomiędzy lekcjami spakował wszystkie rzeczy, których mógłby potrzebować - ubrania, szczoteczkę do zębów, pieniądze. Wziął też kamerę i laptopa, z zamiarem nagrania vloga i zrobienia tego streama z hotelu. Był praktycznie gotowy.
Po zakończeniu lekcji powinien był czekać około pół godziny na dotarcie przyjaciół pomyślał, że może się przygotować i nagrać ich pierwszą interakcję. To zawsze fajnie wygląda w takich filmikach. Czekał przed swoim domem, kiedy zadzwonił do niego Wilby i powiedział że są praktycznie na miejscu. Po kręgosłupie Tommiego przebiegło to uczucie podniecenia, to wszystko było takie spontaniczne i ekscytujące.
Zaledwie chwilę później pod jego domem zaparkował samochód z dwójką jego przyjaciół. Kiedy tylko wsiadł do środka Wilbur zamiast przywitać się jak człowiek wymierzył w jego stronę plastikowy pistolet.
- Kolejny vlog gun do kolekcji - zaśmiał się, po czym rzucił go w jego ręce.
- Bruh, kocham Cię - powiedział Tommy oglądając dookoła nową zabawkę, jednocześnie włączając kamerę.
- Bez takich wyznań - rzucił Wilby odwracając głowę żeby wycofać samochodem.
- Jak brata, jak brata Cię kocham. Głupku.
Przez kilkanaście godzin drogi do Paryża Tommy nagrał kilka ciekawych fragmentów, może nawet nadadzą się do vloga. Znalazł się między nimi dokument przyrodniczy o Tobym w naturalnym środowisku, kronika wojenna z bitwy na zabawkowy pistolet i kulki z gumy oraz review hot-doga ze stacji benzynowej. Nawet nie wyobrażacie jaki szczęśliwy był Wilbur kiedy w końcu dojechali do celu.
Około 23 przekroczyli próg ich hotelowego pokoju. Pachniał mydłem i sklejką, był bardzo mały. To zaledwie 3 łóżka ustawione równolegle względem siebie, oddzielone wysokimi stolikami nocnymi, na przeciwległej ścianie zawieszony był telewizor, a pod nim stolik ze sztuczną roślinką. Mimo to wnętrze było raczej przytulne i ciepłe.
Pierwszym, który wszedł był Tommy, rzucił swój plecak pod ramą najbliższego łóżka i wpadł w pościel jak Małysz albo inny Stoch.
- Mam umieranko chłopaki - stęknął, niesamowicie długo przeciągając samogłoskę ,,e" w ,,umieranku" - nie ma szans, że zrobię tego streama.
- Dobrze że masz mnie! - sadystycznie uśmiechnął się Wilbur, rozstawiając kamerę i podłączając laptopa do internetu.
- Wilbur, nieeeee - oponował blondyn turlając się po łóżku - jesteś okropnym człowiekiem.
W tym samym momencie Tommy częściowo umyślnie stoczył się z łóżka, uderzając żebrami o podłogę. Podniósł się, krzyżując nogi i przeczesał włosy ręką, próbując sprawić że przynajmniej dwie z jego szarych komórek podejmą z nim współpracę.
- Zaraz zaczynamy Tommy! - uśmiechnął się Wilby. Dlaczego on nigdy nie jest zmęczony?
Operacja się powiodła, ostatki sił witalnych blondyna dźwignęły go z podłogi i poniosły przed obiektyw kamery. Sprawdził szybko, ale nieprzytomnie jak wygląda w obiektywie i rozpoczął streama.
Na początku nawet nie wiedzieli o czym rozmawiać. Zrobili mały tour po pokoju, żeby udowodnić że nie mają wspólnego łóżka, potem Tommy zaczął znęcać się nad równie co on nieprzytomnym przyjacielem. ,,We're starting a new war!" krzyczał tym swoim chropowatym głosem. Po około 15 minutach zaczęli czytać pytania z chatu i donaty.
Większość z nich była klasyczna - ,,Co będziecie jutro robić?", ,,Jak minęła podróż?, ,,Czy Wilbur jest z Niki?", ,,Jaka jest wasza ulubiona postać Disneya?". Pomiędzy nimi pojawił się jednak jeden oryginalny donate za 50$: ,,W następnym wysyłam 500$, jeśli Tommy obieca założyć sukienkę"
- Koleś, nie sądzisz że to by było trochę dziwne? - zaśmiał się nerwowo i miał zacząć mówić dalej, że na pewno tego nie zrobi, kiedy Wilbur szybko mu przerwał, zawieszając się na jego barku i zasłaniając mu usta dłonią.
- ZA 500$!? Oczywiście że to zrobi! - rozochocił się brunet - Tommy idziemy jutro rano po sukienkę.
- Chyba Cię Bóg opuścił. Tubbo pomóż mi! - krzyknął o pomoc kiedy Wilbur znowu starał się go uciszyć. Toby zaczął nagrywać tę absurdalną sytuację, kuląc się na swoim łóżku ze śmiechu. Nie ma to jak przyjaciele.
-Dobra, dobra - jęknął rozpychając się łokciami i próbując dojść do głosu - zrobię to ale za 1000$.
Jaki wariat wpłaciłby 1000$ za zobaczenie szesnastoletniego Brytyjczyka w sukience? Zadowolony z wygodnej dla siebie odpowiedzi próbował odpowiadać na resztę pytań, ale dwójka głupków z jego pokoju turlała się po podłodze na wspomnienie pomysłu wpakowania Tommiego w sukienkę i krzyczała DRESS INNIT. Niesamowici ludzie.
Nagle na ekranie pojawiła się wpłata za 1200$: ,,DressInnit jest wart każdej ceny".
End notes
Zgadzam się! Jeśli Tommy naprawdę kiedyś założy sukienkę moje serce zrobi fikołka. Przysięgam.
Jak zwykle - mam nadzieję, że wam się podobało! Do końca zostały mi jakieś 2 rozdziały więc już zaczynam myśleć nad kolejną historią. W międzyczasie piszę też potężnego oneshota z DNF (nie jestem jeszcze w połowie, a to już ma jebane 5 stron), mam nadzieję go opublikować jeszcze przed zakończeniem Tombura! Na razie mogę dodać okładkę:
Tak bardzo się nią podniecam *^*
Pamiętajcie żeby zostawić mi gwiazdki. Ja je zjadam. Każda gwiazdka to posiłek dla Basi.
CZYTASZ
Tombur, pierwszy w tym sezonie!
FanfictionTommy w sukience Tommy w sukience Tommy w sukience Tommy w sukience Tommy w sukience To wszystko co chcecie wiedzieć. A, jeszcze weekendowa wycieczka do Disneylandu Tommiego i Wilbura, Tubbo jako czwarte koło u wozu bo go lubię, w ostatnim rozdziale...