Wszystko było już gotowe na imprezę, zaczęła ona się o 21 gdy już zapadłą cisza nocna. Impreza zaczęła się rozkręcać szczególnie po tym jak wszedł alkohol, wszyscy świetnie się bawili, ale Aurora nie mogła nigdzie znaleźć Toma wiedziała że nie lubi imprez więc pewnie jest w swoim pokoju stwierdziła że jeszcze się chwilę pobawi z przyjaciółmi a później pójdzie do niego.
-Hej, będę szła do pokoju niezbyt się dobrze czuje-Oh nie opuszczaj nas!
-Lori ale naprawdę muszę się położyć
-No dobra
-Wyśpij się
-Dzięki Bella
Aurora poszła do pokoju ale nie zastała tam Toma
"Pewnie jest na wieży albo w pokoju życzeń"
Wyszła z dormitorium tak żeby nikt ją nie zauważył i skierowała się na wierzę astronomiczną, gdy już doszła na sam szczyt zauważyła go stojącego przy barierkach wyglądał na skupionego jakby się nad czymś zastanawiał, Aurora podeszła do niego od tył i go przytuliła
-Myślałem że jesteś na imprezie
-Byłam ale stęskniłam się
-Będziesz musiała się przyzwyczajać
-Co masz na myśli ?
-Jak skończymy szkołę będę musiał podróżować i podszkalać się
-Chcesz mnie zostawić?
-Nie ale podróże mogą być niebezpieczne a po tym co się stało nie chcę tego znowu powtarzać
-Dzięki ale umiem sobie poradzić
Aurora była zła i smutna bo jej obawy zaczynają się spełniać chciała odejść ale Tom ją powstrzymał
-Nie chcę cię stracić
-Nie możesz stracić czegoś czego nigdy nie miałeś
-Jesteś moja i zawsze tak będzie
-Nieprawda jedyne czego chcesz to władzy i zemsty nigdy nie było miejsca dla mnie w twoim świecie, byłam tylko przerywnikiem, zabawką !
Tom chciał coś powiedzieć ale Aurora wyrwała swoją rękę z jego uścisku i wybiegła stamtąd, skierowała się do zakazanego lasu. Biegła przed siebie musiała się uspokoić i pomyśleć trzeźwo. Usiadła na ziemi i zastanawiała się jak mogła być tak głupia że dała się tak nabrać nie mogła powstrzymać łez które mimowolnie spływały po jej policzkach. Życie bez niego nie miało już większego sensu dawał jej wszystko czego potrzebowała było jak lekarstwo jak narkotyk które zmieniało się w tlen bez którego nie mogła oddychać i funkcjonować.
Otarła łzy i w miarę się uspokoiła, nie chciała wracać więc poszła na spacer, wieczory były jeszcze chłodne ale nie przejmowała się tym jedyne co chciała to zapomnieć. Po 30 minutach stwierdziła że wróci do zamku, poszła prosto to do pokoju dziewczyn, wzięła ciepłą kąpiel i położyła się do łóżka.
Dzień następny
-Aurora! Obudź się!
-Już już
Dziewczyna wstała i przetarła zaspane oczy
-Co się stało że u nas śpisz?
-Nic takiego, Toma nie było a nie lubię spać tam sama
-Okej... Jesteś pewna?
-Tak
Odpowiedziała lekko wkurzonym tonem, nie zamierzała na razie mówić o tym co się stało wczoraj, sama jeszcze musiała to wszystko przetrawić
-Możecie być cicho głowa mnie boli
Powiedziała Bella
-No nie dziwię się jak tyle wypiłaś
-Ohhh daj spokój
Bella rzuciła w Lori poduszką
-Zostajesz z nami?
Spytała Bella
-Tak, dziś chętnie z wami zostanę
-To świetnie
Lori przytuliła Aurorę, później się przebrały i poszły na błonie
-Dziś jest tak pięknie!!!
-To racja
Dziewczyny siedziały pod jednym z drzew i odpoczywały ale Aurora była pochłonięta w swoich myślach nie mogła zapomnieć to co powiedział wczoraj Tom
-Hej, Aurora słuchasz nas ?
-Co?? Aaa tak tak
-Mhmm a ja jestem fanką gryfonów. Co się dzieje?
-Nic po prostu się zamyśliłam
Kiedy Bella już miała coś powiedzieć ktoś pojawił się za Aurorą
-Aurora chodź ze mną
-Nie widzisz że jestem zajęta?!
-Nie zbyt
Złapał ją za rękę i podniósł ją
-Powiedziałem chodź ze mną
Wysyczał
-Nie
Odpowiedziała stanowczo ale spokojnie
-Jak sobie życzysz
Tom ją podniósł i przełożył przez ramię ,Aurora próbowała się uwolnić ale z marnym skutkiem. Tom poszedł do łazienki i zamknął drzwi
-Puścisz mnie w końcu?!
-Proszę
Tom położył ją na ziemię
-Czemu mnie tu zaprowadziłeś?
-Bo musimy sobie coś wyjaśnić
-Wszystko już wyjaśnione
-Nie prawda! Nie rozumiesz że jesteś dla mnie ważna!
-Ale nie ważniejsza niż twoje plany i chęć zemsty
Tom milczał nie wiedział co powiedzieć może to była prawda
-Sam widzisz
Aurora otworzyła drzwi i wyszła z jedną spadającą łzą.
CZYTASZ
Zakochany Bazyliszek
FanfictionA jeśli Voldemort w czasach szkolnych spotkałby kogoś przez kogo zaczął by czuć jakieś głębsze uczucia niż złość, żal, pogarda? Może ta osoba pogłębi go w pragnieniu do władzy albo kompletnie odwiedzie go od tego pomysłu? Jedno jest pewne ta osoba...