Tom i Aurora wyszli z biblioteki i oczymś dyskutowali aż nagle na ich drodze stanęli jej przyjaciele
-Tom możemy o tym pogadać później?
-Jasne
Tom odszedł a dziewczyna stanełe przed grupką zdziwionych ślizgonów.
-Wiem, poniosły mnie trochę emocje ale jeśli chcecie unikać kłótni to nie możecie o wszystko pytać jak będę chciała to powiem. Więc jak?
-Masz rację byliśmy trochę wścipscy przepraszamy
Powiedział Arbax po czym wszyscy się przytulili
-Ja mam pytanie
-Tak Lori?
-Czy mogę wiedzieć co robiłaś z Ridllem w bibliotece?
-Uczyliśmy się
Nie dokońca wierzyli jej ale nie chcieli jej naciskać. Gdy wracali zauważyli jak grupka gryfonów dokuczała pierwszakom ze Slitherinu
-Hej! Co wy wyprawiacie?
-Ooo patrzcie obrończyni się znalazła! No co szlamo chcesz nas pouczać?!
Po usłyszeniu słów szlama Aurora się jeszcze bardziej wściekła
-Widać że Gryfindor jest głupszy niż myślałam. Niby tacy odważni ale potrafią się zmierzyć tylko z osobami słabszymi od siebie! Widać że jesteście bufonami którzy popadają w samozachwyt a tak naprawdę są nikim!
-Odwołaj bo pożałujesz!
-Haha bardzo śmieszne, no nie powiem znacie się na słabych żartach.
-Expelliarmus!
Aurora szybko i zwinie odrzuciła zaklęcie na co chłopak się zdziwił
-Tylko na to cię stać?
-No to będzie zabawnie
Powiedziała Bella
-Densaugeo!
Przednie zęby gtyfona stały się bardzo duże
-Furnunculus!
Na twarzy pojawiły się białe krosty i pękające bąmble
-Teraz widać jakie jest prawdziwe oblicze Gryfindoru!
Chłopak się odsunoł ale na pomoc przyszedł kolega obok
-Drętwota!
-Immonilus!
Rzucił Arbax
-Dzięki
-Impervious!
Grupka gryfonów leżała na ziemi i nawet nie zamierzali wstać, dziewczyna schowała różdżkę a głowie wypowiedziała Crucio
Podeszła do zwijających się z bólu chłopów i powiedziała
-Nazywam się Aurora Golden i jestem czystokrwista i jeszcze raz zbliżysz się do jakich kolwiek ślizgonów to obiecuje że bardziej zaboli
Uśmiechnęła się podle i póściła ich wolno
-Co to było?
-Ale co?
-Byłaś świetna w zabawie ale te krzyki?
-Nie wiem nawet różdżki nie miałam
Poszli do dormitorium śmiejąc się z gryfonów.
Na następny dzień każdy już słyszał co zrobiła i cały Slitherin ją wielbił.
W dormitorium u Toma
-Bravo świetnie sobie poradziłaś z crucio
-Trzeba było zobaczyć ich twarze haha
-Wiem że się cieszyć ale na następny raz bądź ostrożna
-Czy Tom Ridell o kogoś się martwi?
-Na pewno nie o ciebie
Powiedział oschle
-Na pewno
Powiedziała ironicznie
-Będę już szła
-Dlaczego?
-Bo muszę
Tom podszedł do niej i ją pocałował
-W sumie to nie jest tak pilne
Dziewczyna zamknęła pokój i podeszła do Toma który wziął ją w objęciach i ją namiętnie pocałował.
-Auroro?
-Tak?
-Czy poszłabyś że mną na bal?
-Oczywiście że tak !
Tom się uśmiechnoł i znów ją pocałował
Aurora poszła do dormitorium
-Co taka uśmiechnięta?
-Nic takiego
-Mhmm na pewno a teraz opowiadaj co to za suknia?
-To suknia od mojej cioci
-Cioci?
-Tak wczoraj była tu ciocia Elizabeth
I ślizgonka zaczęła opowiadać o swojej cioci i jej wyzycie
-Twoja ciocią zajmuje się alchemią?
-Tak czemu to wszystkich dziwi?
-Bo to dość niespotykany zawód o ile tak można go nazwać
-Cóż moja rodzina jest tak zamożna że ciocia pozwoliła poświęcać się pasji niż powiększaniem skarbca
-Chce poznać te kobietę od dziś jest moją idolką
Powiedziała Lori
-Auri ty idziesz na bal prawda?
-Tak a co?
-Bo Malvin mnie zaprosił
-Naprawdę? To super Bell
-Spokojnie Ri. Widzę że ty bardziej się zachwytasz niż ja haha
-Dziewczyny mam pomysł! Zróbmy wieczór tylko dla nas
-Czasami wpadniesz na dobry pomysł Auroro
Dziewczyna ironicznie się zaśmiała i rzuciła w Belle poduszką
CZYTASZ
Zakochany Bazyliszek
FanfictionA jeśli Voldemort w czasach szkolnych spotkałby kogoś przez kogo zaczął by czuć jakieś głębsze uczucia niż złość, żal, pogarda? Może ta osoba pogłębi go w pragnieniu do władzy albo kompletnie odwiedzie go od tego pomysłu? Jedno jest pewne ta osoba...